Wpisy archiwalne w kategorii
Po miescie
Dystans całkowity: | 4604.62 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 309:36 |
Średnia prędkość: | 14.77 km/h |
Maksymalna prędkość: | 47.50 km/h |
Suma podjazdów: | 1782 m |
Suma kalorii: | 886 kcal |
Liczba aktywności: | 323 |
Średnio na aktywność: | 14.30 km i 0h 57m |
Więcej statystyk |
Do pracy i do domu.
Środa, 16 lipca 2008 Kategoria Do pracy, Po miescie
Km: | 41.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:33 | km/h: | 16.35 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do pracy i do domu. Pozniej spotkanie z kolega Krisstofem. Spotkalismy sie w Princes Gardens pozniej na Grassmarket na pizze, a nastepnie odprowadzilam go na obrzeza miasta na kemping. Zrobilo sie pozno i pedem wracalam do centrum bo jeszcze musialam odrobic panszczyzne w drugiej robocie:( po drodze na dodatek zaczelo siapic. Ale swietnie sie jechalo dlugi odcinek z gorki, predkosc okolo 40kmh Vmax 43.5:) swietna sprawa:) W sumie jazda po miescie a sporo kaemow wyszlo;)
Rano do pracy a potem
Piątek, 27 czerwca 2008 Kategoria Do pracy, Po miescie
Km: | 20.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 16.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano do pracy a potem po miescie po zakupy upominkowe dla rodzinki:)
jazda po miescie nie nalezy do przyjemnosci;/
jazda po miescie nie nalezy do przyjemnosci;/
Jak zwykle do pracy i
Piątek, 13 czerwca 2008 Kategoria Do pracy, Po miescie
Km: | 20.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:10 | km/h: | 17.14 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jak zwykle do pracy i potem troche po miescie na zakupy:) w piatek po poludniu po miescie jezdzi sie fatalnie;/
Dzien z przygodami.
Rano bylo
Środa, 11 czerwca 2008 Kategoria Po miescie, Do pracy
Km: | 27.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:44 | km/h: | 15.98 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzien z przygodami.
Rano bylo dosc chlodno jak na czerwiec 11st C. ale wybralam sie do pracy rowerkiem. Wracajac podjechalam do jednego sklepu i potem zastanawialam sie czy wracac do domu czy sie gdzies przejechac, ale mysle sobie ladnie jest cieplo, slonko swieci - przejade sie;) popedalowalam po ciekawej dzielnicy Edi po gorkach oczywiscie az dojechalam do jednej takiej dosc wysokiej gory nad ktora utworzyla sie niezbyt ciekawa czarna chmura, ktora na dodatek przesuwala sie w te sama strone co ja i z podobna predkoscia;/ Moim celem bylo male centrum handlowe, szukam bowiem upominku dla kolezanki, ktora oposzcza wyspy, no ale na jakis czas przed celem zaczela padac, z poczatku kropic, wielkie ale zadko padajace krople, a potem coraz gestsze i bardziej intensywe;/ gdy doejchalam do sklepu bylam lekko mokra. Ale nic to mowilam sobie, to pogoda zrobila mi na zlosc ze chcialam sobie pojezdzic zamiast grzecznie wrocic do domu:/ polazilam po sklepie w miedzyczasie zobaczylam ze leje, doslownie oberwanie chmury, ale gdy wychodzilam to wydawalo mi sie ze przeszlo i przestaje padac. Niestety - nic bardziej blednego - lalo, a ja do domu mialam jakies 5km. Zanim dojechalam do domu bylam mokra kompletnie, z glowy lala mi sie woda zalewala mi oczy, okulary mialam zapadane i nic nie widzialam, spodnie przykleily mi sie do nog;/ jednym slowem obraz nedzy i rozpaczy;) na szczescie nie bylo zimno. Doszlam do wniosku ze to byl chrzest bojowy, bo mimo ze mieszkam tu gdzie mieszkam taki deszcz na rowerze zlapal mnie tu po raz pierwszy;-)
Dzis niestety bez zdjec, bo tradycyjnie nie mialam z soba aparatu, oczywiscie wielki blad;/ bo widzialam po drodze pare ciekawych rzeczy, np. jeden podjazd pod ktory musialam sie wspiac;) moze nastepnym razem;)
A wieczorkiem czekala mnie wycieczka do wieczornej pracy - lalo, zastanawialam sie czy jechac czy sie przejsc, ale stwierdzilam ze nie chce mi sie dreptac, tak wiec ubralam sie odpowednio w stroj nieco bardziej wodoodporny, ale gdy wyszlam z domu tak przygotowana, okazalo sie ze prawie przestalo padac;/ ach ta pogoda tutaj, jak ja jej nie cierpie;/ wrrr....
Rano bylo dosc chlodno jak na czerwiec 11st C. ale wybralam sie do pracy rowerkiem. Wracajac podjechalam do jednego sklepu i potem zastanawialam sie czy wracac do domu czy sie gdzies przejechac, ale mysle sobie ladnie jest cieplo, slonko swieci - przejade sie;) popedalowalam po ciekawej dzielnicy Edi po gorkach oczywiscie az dojechalam do jednej takiej dosc wysokiej gory nad ktora utworzyla sie niezbyt ciekawa czarna chmura, ktora na dodatek przesuwala sie w te sama strone co ja i z podobna predkoscia;/ Moim celem bylo male centrum handlowe, szukam bowiem upominku dla kolezanki, ktora oposzcza wyspy, no ale na jakis czas przed celem zaczela padac, z poczatku kropic, wielkie ale zadko padajace krople, a potem coraz gestsze i bardziej intensywe;/ gdy doejchalam do sklepu bylam lekko mokra. Ale nic to mowilam sobie, to pogoda zrobila mi na zlosc ze chcialam sobie pojezdzic zamiast grzecznie wrocic do domu:/ polazilam po sklepie w miedzyczasie zobaczylam ze leje, doslownie oberwanie chmury, ale gdy wychodzilam to wydawalo mi sie ze przeszlo i przestaje padac. Niestety - nic bardziej blednego - lalo, a ja do domu mialam jakies 5km. Zanim dojechalam do domu bylam mokra kompletnie, z glowy lala mi sie woda zalewala mi oczy, okulary mialam zapadane i nic nie widzialam, spodnie przykleily mi sie do nog;/ jednym slowem obraz nedzy i rozpaczy;) na szczescie nie bylo zimno. Doszlam do wniosku ze to byl chrzest bojowy, bo mimo ze mieszkam tu gdzie mieszkam taki deszcz na rowerze zlapal mnie tu po raz pierwszy;-)
Dzis niestety bez zdjec, bo tradycyjnie nie mialam z soba aparatu, oczywiscie wielki blad;/ bo widzialam po drodze pare ciekawych rzeczy, np. jeden podjazd pod ktory musialam sie wspiac;) moze nastepnym razem;)
A wieczorkiem czekala mnie wycieczka do wieczornej pracy - lalo, zastanawialam sie czy jechac czy sie przejsc, ale stwierdzilam ze nie chce mi sie dreptac, tak wiec ubralam sie odpowednio w stroj nieco bardziej wodoodporny, ale gdy wyszlam z domu tak przygotowana, okazalo sie ze prawie przestalo padac;/ ach ta pogoda tutaj, jak ja jej nie cierpie;/ wrrr....
Kolejny dzien rowerkiem do pracy
Wtorek, 10 czerwca 2008 Kategoria Do pracy, Po miescie
Km: | 25.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:33 | km/h: | 16.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny dzien rowerkiem do pracy i troche po miescie;) pogoda nienjagorsza tylko nadal wietrznie;/ ogolnie przyjemnie i odkrylam nowa sciezke, strasznie zakamuflowana;) ale dzieki temu moze nie ma na niej ludzi;)
Dzis mialam nadgodzinki, nie wiem
Sobota, 10 maja 2008 Kategoria Po miescie, Do pracy
Km: | 23.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:27 | km/h: | 16.28 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzis mialam nadgodzinki, nie wiem czy to obrze czy nie, troche kaski wiecej wpadnie, ale trzeba bylo rano sie zwlec i pojechacdo roboty, na szczescie tylko 4.5h. Po pracy przejechalam sie ale tylko troche, bojakos ostatnio nie mam mocy. Tak wiec po prostu wracalam do domu duuuuzym lukiem;) A pogoda jest bardzo dziwna - cieplo 17st, ale mgliscie, pochmurno, duszno, parno, gdyby to bylo gdzie indziej bylabym pewna ze bedzie burza, ale tu to raczej malo prawdopodobne;) Terez siedze w domu i odpoczywam.
PS. A jednak byla burza...
PS. A jednak byla burza...
Znow rowerkiem do pracy:)
Czwartek, 8 maja 2008 Kategoria Po miescie, Do pracy
Km: | 21.65 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:21 | km/h: | 16.04 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Znow rowerkiem do pracy:) Stopniowo dojazd do pracy zajmuje mi coraz mniej czasu:) zeszlam z ponad 26 minut do nieco ponad 21;) i na dodatek jestemniej zmeczona. W pracy patrzylam sobie na mapke i zastanawialam sie ktoredy wrocic do domu, postawnowilam pojachac troche na okolo i dosc ruchliwymi ulicami, oczywiscie ostro pod gorke, ale oplacilo sie bo okolica bardzo ladna, niestety bez zdjec, bo troche sie spieszylam, ale moze przejade sie ta trasa jutro, albo kiedys tam i na spokojnie popstrykam:) Jak mowilam najpierw bylo pod gorke moze nie stromo ale za to na dosc dlugim odcinku, potem korek i przeciskanie sie miedzy samochodami i oczywiscie zajecie pierwszej pozycji na skrzyzowaniu;) pozniej bylo z gorki, problem tylko w tym ze byl straszny korek;/ jechalam wiec chodnikiem, na szczescie malo uczeszczanym, ale nie rozedzalam sie zbytnio, bo bylo po luku i nie widzialam co jest za nim. To byl zjazd w doline rzeczki a potem znowu podjazd;/ Nastepnie jechalam przez park, obok pola golfowego, otoczonego skalami porosnietymi kwitnacymi o tej porze krzakami, ciernistymi i klujacymi ale za to kwitnacymi cudownie na zolto i pachnacymi jak na moj gust "ciasteczkami kokosowymi";)znowu pod gorke i potem fajny zjazd, skrecilam w boczna uliczke kierujac sie juz w strone domu, skrecilam, podnioslam glowe i... zalamka, przede mna stromy podjazd, tak stromy ze nie widac za nim nic tylko niebo. Ludzie przygladali mi sie jak mozolnie sie pod te gorke toczylam, na szczescie nie byla zbyt dluga. Nastepnie juz prosto do domu lekki zjazd dosc dlugi podjazd i koncoweczka lekko z gorki:)
PS. Ciesze sie ze nie mam tu samochodu, uswiadomilam sobie to gdy zobaczylam ten korek i smialam sie do siebie wyprzedzajac tych wszystkich zirytowanych kierowcow;) i smigajac miedzy autami lawirujac tylko pomiedzy lusterkami:)
PPS. A rano jechalam z predkoscia autobusu, albo to autobus jechal rowno ze mna;) okazuje sie ze rowerem dojezdzam zybciej niz autobusem;)
PPPS. Przydal by sie czasami GPS albo chociaz plan miasta, w tym miesice zaskakujaco latwo sie pogubic, co raczej zadko mi sie zdarza;/
Ale moralow z dzisiejszej wycieczki:)
PS. Ciesze sie ze nie mam tu samochodu, uswiadomilam sobie to gdy zobaczylam ten korek i smialam sie do siebie wyprzedzajac tych wszystkich zirytowanych kierowcow;) i smigajac miedzy autami lawirujac tylko pomiedzy lusterkami:)
PPS. A rano jechalam z predkoscia autobusu, albo to autobus jechal rowno ze mna;) okazuje sie ze rowerem dojezdzam zybciej niz autobusem;)
PPPS. Przydal by sie czasami GPS albo chociaz plan miasta, w tym miesice zaskakujaco latwo sie pogubic, co raczej zadko mi sie zdarza;/
Ale moralow z dzisiejszej wycieczki:)
Piatek - koniec pracy po
Piątek, 25 kwietnia 2008 Kategoria Po miescie, Do pracy
Km: | 40.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:00 | km/h: | 13.33 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Piatek - koniec pracy po 12 i na przejazdzke;) pogoda nie byla najgorszalekko pochmurno, troche wialo ale dalo sie wytrzymac. Pojechalam znowu tam gdzie mnie jeszcze nie bylo, na polnoc miasta. Najpierw mozolnie wspinalam sie pod jakas gore, ale pozniej... wspanialy zjazd, wspaniala sciezka V max 47.5km/h :) bylo super, chcialam to powtorzyc ale najpierw musialabym ponownie wspiac sie na te gore a to mi juz sie mniej podobalo;) nastepnie odkrulam calkiem fajne miejsce Commo Estate - to jakies takie zalozenie parkowe, pokluczylam tam troche, nastepnie chcialam dojechac nad zatoke wzdluz rzeki Almond i wszystko prawie sie udalo gdyby nie to ze na sciezce nad rzeka natknelam sie na dosc wysokie schody, ktorymi w ten sposob poradzono sobie z pokonaniem wysokiej skarpy. Ale w koncu dotarlam na promenade nad zatoka, popatrzylam na wysepke, na ktora mozna sie dostac tylko podczas odplywu i popedalowalam dalej nadbrzezna sciezka. Postanowilam jechac nia tak daleko jak sie da. I w ten sposob dojechalam do jakichs magazynow, skladow, warsztatow i tym podobnych rzeczy. Ale znalazlam tez latarnie morska, usytuowana niezbyt wysoko i na dodatek w glebi ladu;) W koncu dojechalam do malego porciku i przejechalam do konca ramieniem tego portu, ktory go zamyka, pewnie jest na to jakas fachowa nazwa, ale niestety nie jestem zeglarzem i nie orientuje sie (mozecie zobaczyc o co chodzi na mapce). Nastepnie dojechalam do nowopowstajacej dzielnicy tzw. waterfront. A chwile pozniej bylam kolo przystani liniowcow. Pozniej juz niezbyt ciekawa trasa przez miasto z dwoma kolejnymi stromymi podjazdami, ktorym myslalam ze nie podolam, ale ku mojemu zdziwieniu - udalo sie;)
Ps Zdjecia mam nadzieje wrzuce wkrotce;)
Ps Zdjecia mam nadzieje wrzuce wkrotce;)
Wczoraj mialam ochote przejechac
Wtorek, 22 kwietnia 2008 Kategoria Do pracy, Po miescie
Km: | 5.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:25 | km/h: | 13.68 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj mialam ochote przejechac sie troche po pracy wieczornej, bo zrobilo sie w koncu cieplo. Wiec zaplanowalam mala rundke przez miasto. Wszystko bylo by fajnie gdyby nie wiatr, ktory oczywiscie wial mi prosto w twarz;/ i mila, spokojna przejzadzka zamienila sie w walke z wmordewindem;/ Ruch w miescie dosc duzy jak na godzine 23. Ale za to przez park jechalo sie bardzo fajnie, bo praktycznie zero ludzi. Musze przyznac ze ciakawie wyglada miasto noca, po prostu inne zycie - nocne. Podobalo mi sie, moze dzis to powtorze o ile nie bedzie padac, bo cos sie zanosi;/
Dzis piatek tak wiec udalo
Piątek, 11 kwietnia 2008 Kategoria Po miescie, Do pracy
Km: | 34.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:16 | km/h: | 15.31 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzis piatek tak wiec udalo mi sie wyjsc wczsniej z pracy tj. o 12;) pogoda byla nienajgorsza wiec juz wczoraj zaplanowalam sobie ze po pracy pojade sie przejechac. Jak pomyslalam tak zrobilam. Poniewaz pracuje przy zachodniej granicy miasta,wiec wybor byl prosty, aby wybrac sie na zachod, poza obwodnice. Przebilam sie citybypass, a raczej pod nia i jezdzilam waskimi malo ruchliwymi drogami pomiedzy lakami, polami i polami golfowymi, zrobilam petelke i wracalam wzdluz Water of Leith.
Oto mapka mojej dziejszej wyprawy
PS. Dzis niestety bez zdjec, ponewaz zapomnialam aparatu:( strasznie zaluje:(
Oto mapka mojej dziejszej wyprawy
PS. Dzis niestety bez zdjec, ponewaz zapomnialam aparatu:( strasznie zaluje:(