Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2011
Dystans całkowity: | 191.27 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 10:43 |
Średnia prędkość: | 17.85 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.50 km/h |
Suma podjazdów: | 190 m |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 11.95 km i 0h 40m |
Więcej statystyk |
Do i z pracy
Poniedziałek, 28 lutego 2011 Kategoria Do pracy
Km: | 10.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 18.91 |
Pr. maks.: | 33.00 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzis byl fantastyczny dzien - przepiekna pogoda, slonczko przygrzewalo, bezchmurne niebo i zero wiatru... az chccialo sie gdzies pojechac daleko przed siebie... ale niestety pozostalo tylko pedalowanie do pracy i siedzenie za biurkiem caly ten piekny dzien:(
Aberdour Castle
Sobota, 26 lutego 2011 Kategoria Fotograficznie, Okolice Edi, Samotnie
Km: | 36.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:12 | km/h: | 16.55 |
Pr. maks.: | 36.40 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 190m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzis postanowilam wybrac sie na wycieczke:) Pogoda piekna, choc wiatr poczatkowo mnie troche odstraszal i nieco zwlekalam, w zwiazku z czym wyszlam z domu dopiero o 13. Postanowilam wybrac sie do zamku po drugiej stronie zatoki.
Poczatek trasy, do mostu na zatoce, tradycyjny i myslalam, ze nie bedzie na tej trasie zadnych problemow. Okazalo sie jednak, ze ogarnela mnie jakas taka niemoc, ze pokonanie najmniejszego podjazdu bylo duzym wyzwaniem. Dojechanie do mostu zabralo mi sporo czasu, ale to miedzy innymi przez postoje i robienie zdjec.
Po przejechaniu mostu znalazlam sie w "Krolestwie Fife" (cos jak nasze wojewodztwo;)) tutaj troszke sie pogubilam, bo przeoczylam znak, a nie mialam mapy:( bardzo nie lubie wybrac sie gdzies bez mapy:( tak wiec mialam goraca linie z pilotem, ktory siedzial przy kompie i sledzil trase, ktora chcialam jechac na
Po skorygowaniu trasy, wjechalam na super sciezke rowerowa, biegnaca tuz nad zatoka. W Dalgety Bay miejscowosci - sypialni, tuz nad woda staly sliczne domki, mniejsze i wieksze, a niektore na prawde wielkie i wypasione, na podjezdzie 4 furki w tym Maserati;) ah niektorym to sie powodzi;) Nastepnie trasa kluczyla przez rozlegle osiedle, nagle sciezka skreca w jakas waska sciezke miedzy dwoma domami i wije sie wzdluz zatoki, jade sobie jade, a tu nagle wylaniaja sie przede mna piekne kamienne ruiny jakiegos starego kosciolka, polozonego nad samym brzegu zatoki.
Po kilku fotkach ruszylam dalej szeroka asfaltowa alejka biegnaca pomiedzy polami. W zwiazku z piekna pogoda, bylo na niej dosc tloczno: spacerowicze, biegacze, starsi ludzie z kijkami, dzieci na rowerach lub hulajnogach, ludzie z psami, rowerzysci, jednym slowem wrecz tloczno;) Ale sciezka bardzo urokliwa, nastepnie natknelam sie na pole takich bialych kwiatkow, niestety nie wiem jak one sie nazywaja ;( (czy to przebisniegi?)
Nastepnie jeszcze troche pedalowania, dolek, gorka, pole golfowe i w koncu dojechalam do Aberdour - celu mojej wycieczki. Udalam sie na zamek, ale dotarlam tam o 16,10 a zamek do 16:(
Pokrecilam sie chwilke, ale pani byla jakas niemila i mnie wypraszala, wiec zawinelam sie i udalam sie na pobliski dworzec. Okazalo sie, ze pociag do Edynburga bedzie za 20min, postanowilam wiec poczekac. Bylo dosc pozno, a ja czulam sie taka zmeczona, ze pozwolilam sobie na te odrobine luksusu;)
Nie wiem czemu mnie tak strasznie wykanczaja podjazdy:( Jestem pewna ze po plaskim moglabym jechac i jechac, pewnie stukalabym setki, jak niektorzy tutaj, ale niestety na tych szkockich pagorkach po 30km mam dosc:(
PS. Pocieszajace jest to, ze w moim nowym rowerze mam wygodne siodelko, nic mnie nie boli, nie uwiera ani nie doskwiera i tyleczek nie boli;)
Poczatek trasy, do mostu na zatoce, tradycyjny i myslalam, ze nie bedzie na tej trasie zadnych problemow. Okazalo sie jednak, ze ogarnela mnie jakas taka niemoc, ze pokonanie najmniejszego podjazdu bylo duzym wyzwaniem. Dojechanie do mostu zabralo mi sporo czasu, ale to miedzy innymi przez postoje i robienie zdjec.
Kucyk© ememka
Kucyki© ememka
Kudlata bestia© ememka
Konskie oko© ememka
Nozdrza© ememka
Przebisniegi© ememka
Przebisniegi© ememka
Przebisnieg© ememka
Forth Road Bridge© ememka
Forth Road Bridge© ememka
Na moscie© ememka
Po przejechaniu mostu znalazlam sie w "Krolestwie Fife" (cos jak nasze wojewodztwo;)) tutaj troszke sie pogubilam, bo przeoczylam znak, a nie mialam mapy:( bardzo nie lubie wybrac sie gdzies bez mapy:( tak wiec mialam goraca linie z pilotem, ktory siedzial przy kompie i sledzil trase, ktora chcialam jechac na
Po skorygowaniu trasy, wjechalam na super sciezke rowerowa, biegnaca tuz nad zatoka. W Dalgety Bay miejscowosci - sypialni, tuz nad woda staly sliczne domki, mniejsze i wieksze, a niektore na prawde wielkie i wypasione, na podjezdzie 4 furki w tym Maserati;) ah niektorym to sie powodzi;) Nastepnie trasa kluczyla przez rozlegle osiedle, nagle sciezka skreca w jakas waska sciezke miedzy dwoma domami i wije sie wzdluz zatoki, jade sobie jade, a tu nagle wylaniaja sie przede mna piekne kamienne ruiny jakiegos starego kosciolka, polozonego nad samym brzegu zatoki.
Ruiny kosciolka© ememka
Ruiny kosciolka© ememka
Ruiny© ememka
Miejsce kontemplacji© ememka
Po kilku fotkach ruszylam dalej szeroka asfaltowa alejka biegnaca pomiedzy polami. W zwiazku z piekna pogoda, bylo na niej dosc tloczno: spacerowicze, biegacze, starsi ludzie z kijkami, dzieci na rowerach lub hulajnogach, ludzie z psami, rowerzysci, jednym slowem wrecz tloczno;) Ale sciezka bardzo urokliwa, nastepnie natknelam sie na pole takich bialych kwiatkow, niestety nie wiem jak one sie nazywaja ;( (czy to przebisniegi?)
Pole przebisniegow© ememka
Pole przebisniegow© ememka
Nastepnie jeszcze troche pedalowania, dolek, gorka, pole golfowe i w koncu dojechalam do Aberdour - celu mojej wycieczki. Udalam sie na zamek, ale dotarlam tam o 16,10 a zamek do 16:(
Aberdour Castle© ememka
Aberdour Castle© ememka
Na przestrzal© ememka
Golebnik© ememka
Miejsce piknikowe© ememka
Pokrecilam sie chwilke, ale pani byla jakas niemila i mnie wypraszala, wiec zawinelam sie i udalam sie na pobliski dworzec. Okazalo sie, ze pociag do Edynburga bedzie za 20min, postanowilam wiec poczekac. Bylo dosc pozno, a ja czulam sie taka zmeczona, ze pozwolilam sobie na te odrobine luksusu;)
Dworzec© ememka
Nie wiem czemu mnie tak strasznie wykanczaja podjazdy:( Jestem pewna ze po plaskim moglabym jechac i jechac, pewnie stukalabym setki, jak niektorzy tutaj, ale niestety na tych szkockich pagorkach po 30km mam dosc:(
PS. Pocieszajace jest to, ze w moim nowym rowerze mam wygodne siodelko, nic mnie nie boli, nie uwiera ani nie doskwiera i tyleczek nie boli;)
Do pracy i w poszukiwaniu wiosny
Piątek, 25 lutego 2011
Km: | 13.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 16.56 |
Pr. maks.: | 36.50 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do pracy na krotko, straszny zachodni wiatr;/ Mialam zamiar przejechac sie gdzies nieco dalej ale wiatr mnie zniechecil. W zamian postanowilam pojechac do domu nieco okrezna droga i poszukac oznak wiosny, jak niektorym obiecalam;) a oto i one;)
Wczoraj zapomnialam o krokusikach, a przeciez pojechalam specjalnie do parku, aby je sfocic;)
Oznaki wiosny© ememka
Zonkile© ememka
Wiosenne kwiatki© ememka
Rzezba© ememka
Wczoraj zapomnialam o krokusikach, a przeciez pojechalam specjalnie do parku, aby je sfocic;)
Krokusowo© ememka
Krokusowe pole© ememka
Wiosna© ememka
Do i z pracy
Czwartek, 24 lutego 2011 Kategoria Do pracy
Km: | 10.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 18.73 |
Pr. maks.: | 33.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ponownie tylko prac:(
Do i z pracy, wiosennie
Środa, 23 lutego 2011 Kategoria Do pracy
Km: | 10.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 19.94 |
Pr. maks.: | 36.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzis zaspalam do prcy na 10 ;/ coz tak to jest jak chodzi sie spac o 1.30 nad ranem;/ Ech czlowiek stary jest, a glupi:( Ale jak przyjemnie jest na zewntrz, wiosne czuc w powietrzu i widac jej pierwsze oznaki;)
Jadac do domu pomyslalam sobie, ze chyba pora zaczac jezdzic troche powazniej i mocniej deptac na pedaly. (Moze uda sie w tym roku zaliczyc jakies dluzsze i pozniejsze wycieczki). Dlatego tez wrzucilam wieszke przelozenie i cisnelam mocno i tak na prosteym (plaskim) odcinku udalo mi sie osiagnac 36km/h;) coz moze dla niektorych to norma, ale dla mnie osigniecie nie lada;)
Jadac do domu pomyslalam sobie, ze chyba pora zaczac jezdzic troche powazniej i mocniej deptac na pedaly. (Moze uda sie w tym roku zaliczyc jakies dluzsze i pozniejsze wycieczki). Dlatego tez wrzucilam wieszke przelozenie i cisnelam mocno i tak na prosteym (plaskim) odcinku udalo mi sie osiagnac 36km/h;) coz moze dla niektorych to norma, ale dla mnie osigniecie nie lada;)
Do i z pracy + poczta i zakupy
Wtorek, 22 lutego 2011 Kategoria Do pracy
Km: | 12.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:42 | km/h: | 17.71 |
Pr. maks.: | 31.50 | Temperatura: | 6.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca, a po niej na poczte i do marketu w poszukiwaniu wspomnianego wczoraj japonskiego sosu. Niestety sosu nie bylo:( kupilam cos podobnego, zobaczymy czy bedzie sie nadawalo;)
Do i z pracy + sprawunki
Poniedziałek, 21 lutego 2011 Kategoria Do pracy
Km: | 12.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 18.75 |
Pr. maks.: | 31.50 | Temperatura: | 4.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dosc dobry czas dojazdu do pracy (bezwietrznie). Po pracy postanowilam pojechac na male zakupy do Tesco. Poniewaz gustuje w kuchni azjatyckiej, ostatnio zas zainteresowala mnie szczczegolnie kuchnia japonska oraz dania typu stir-fry. W zwiazku z tym potrzebowalam kilku skladnikow, okazalo sie ze ich nabycie nie jest rzecza prosta. Najpierw sprawdzialam online czy rzecz ktorej potrzebuje, sos mirin, jest do nbycia w Tesco, okazalo sie ze tak, jednak w sklepie chyba 28 przeszlam dwie alejki, w ktorych sa takie rozne, dziwne towary, kuchni orientalnych, ale tego czego potrzebowalam oczywiscie nie bylo. W drodze powrotnej odwiedzilam jeszcze jeden mrket, ale tam tez ni znalazlam japonskiego slodkiego sosu:( Jutro zamierzam odwiedzic jeszcze jeden market, a jak nie, to bede musiala wybrac sie do specjalistycznego sklepu;)
Do i z pracy
Piątek, 18 lutego 2011 Kategoria Do pracy
Km: | 10.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 18.73 |
Pr. maks.: | 28.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tuz przed wyjsciem z pracy, jakoze pogoda wygldala na sprzyjjaca, pomyslalam ze moznaby sie gdzies przejechc, ale gdy wyszlam i wyjechalam za pierwszy zakret, okazalo sie ze trasznie wieje i to oczywiscie w twarz. Wiatr byl silny i bardzo zimny, do domu zajechalam jakas taka strasznie przemrznieta:( Niestety na wycieczki trzeb jeszcze troche poczekac, bo pogoda nie sprzyja :(
Do i z pracy
Czwartek, 17 lutego 2011 Kategoria Do pracy
Km: | 10.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 18.73 |
Pr. maks.: | 31.50 | Temperatura: | 1.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca. Rano przymrozek i straszna mgla. Kropelki wody osadzajac sie na okularach dodatkowo potegowaly wrazenie szarosci i gestosci mgly;)
Do i z pracy
Środa, 16 lutego 2011 Kategoria Do pracy
Km: | 10.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 18.73 |
Pr. maks.: | 31.50 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzis wybralam sie z domu jakbym byla w jakims amoku: njpierw nie wzielam kamizelki odblaskowej, wrocilam sie po nia. Poniewaz bylo dosc cieplo nie zalozylm cieplej bluzy z kaputrem tylko cienka koszule. Wyszlam z klatki a tu pada;/ ale mysle sobie spoko nie ma problemu, przeciez w plecaku mam czapke z daszkiem;) Sciagam plecak grzebie, grzebie, czapki nie ma;/ po ostatnim deszczu zostala na suszarce i nie przepakowalam jej do plecaka;/ Pieknie, nie mam ani czapki, ani kaptura, a do domu nie chce mi sie juz wracac, trudno, jade a tu pada coraz mocniej;/ W trakcie jazdy uswiadomilam sobie rowniez ze nie wzielam bluzki do przebrani, na szczescie milam jkas w szufladzie w pracy;) A juz w pracy okazalo sie ze rozniez nie wzielam telefonu;) coz dzien jakich malo, ale niestety zdarzaja sie;(