Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2012
Dystans całkowity: | 248.71 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 11:41 |
Średnia prędkość: | 18.78 km/h |
Maksymalna prędkość: | 47.50 km/h |
Suma podjazdów: | 360 m |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 13.09 km i 0h 38m |
Więcej statystyk |
Do i z pracy
Środa, 29 lutego 2012 Kategoria Do pracy
Km: | 10.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:29 | km/h: | 21.52 |
Pr. maks.: | 35.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca.
Luty nie byl najgorszy, choc mogl byc lepszy - oczywiscie rowerowo, mam nadzieje ze w tym miesiacu uda mi sie nieco bardziej zmobilizowac i wiecej krecic;)
Luty nie byl najgorszy, choc mogl byc lepszy - oczywiscie rowerowo, mam nadzieje ze w tym miesiacu uda mi sie nieco bardziej zmobilizowac i wiecej krecic;)
Do i z pracy zygzakiem
Wtorek, 28 lutego 2012 Kategoria Do pracy
Km: | 14.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:44 | km/h: | 19.91 |
Pr. maks.: | 29.50 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
nie, nie piłam i nie dlatego jechałam zygzakiem;) Miałam straszną ochotę gdzieś się przejechać, ale że nie miałam zbyt wiele czasu postanowiłam w jakiś sposób wydłużyć sobie trasę do domu. I tak zakosami udało mi się zrobić kilka kilometrów więcej;) na dodatek dziś czułam taką moc, siłę i chęć pedałowania, że myślę, że mogłabym zrobić "setkę";) Jechało się jakoś tak przyjemnie i lekko, że aż musiałam sprawdzać czy mam odpowiednie przełożenie;) Było niesamowicie ciepło, ptaszki ćwierkały i o 18 było prawie widno - jednym słowem - wiosna;)
Do i z pracy
Poniedziałek, 27 lutego 2012 Kategoria Do pracy
Km: | 10.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 20.13 |
Pr. maks.: | 33.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca.
Weekend nieowerowy, ponieważ oszukały mnie pogodynki, które pokazują pogodę dokładnie odwrotną do tej za oknem;/ wrrr. Nie wiem czemu tak trudno jest przewidzieć pogodę na kilka(-naście) godzin naprzód;/ masakra jakaś! Postanowiłam sobie, że już nigdy nie będę polegać na żadnych pogodynkach, tylko na tym co widać za oknem, choć pogoda potrafi sie tu zmieniać bardzo szybko;/
Weekend nieowerowy, ponieważ oszukały mnie pogodynki, które pokazują pogodę dokładnie odwrotną do tej za oknem;/ wrrr. Nie wiem czemu tak trudno jest przewidzieć pogodę na kilka(-naście) godzin naprzód;/ masakra jakaś! Postanowiłam sobie, że już nigdy nie będę polegać na żadnych pogodynkach, tylko na tym co widać za oknem, choć pogoda potrafi sie tu zmieniać bardzo szybko;/
Do i z pracy
Piątek, 24 lutego 2012 Kategoria Do pracy
Km: | 10.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 19.31 |
Pr. maks.: | 40.50 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca. Wietrznie. Z pracy urwałam się wcześniej, pędziłam jak szalona do domu, aby przygotować się na imprezę, na którą ostatecznie nie poszłam;/ Bez sensu, dzień zmarnowany, a mogłam się gdzieś przejechać.
Do i z pracy z podniesionym ciśnieniem
Czwartek, 23 lutego 2012 Kategoria Do pracy
Km: | 10.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 19.31 |
Pr. maks.: | 38.50 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzień zapowiadał się spokojny, udało mi się wyjść z pracy, gdy było jeszcze w miarę widno. Jadę sobie spokojnie i radośnie, myśląc jaki piękny dzień, pewnie nic się już nie wydarzy, dojade do domu...
Aż tu nagle pędzę małą, osiedlową uliczką, a tu jakiś babsztyl wyłazi zza jakiegoś wysokiego samochodu, patrząc oczywiście w przeciwną stronę! Jak nie rzucę jej wiązanki - trochę się wystraszyła, ale szkoda że zawału nie dostała, głupia jedna, na przyszłość może by się nauczyła co to jest ulica. No nic podniosła mi ciśnienie, trochę sobie pomamrotałam, ale jadę dalej. Nie ujechałam 200 metrów - skrzyżowanie, duże i rozległe na osiedlowych uliczkach, ruchu niby nie ma, ale jakiś samochód stoi zaparkowany nieomalże na środku tegoż skrzyżowania - no nic myślę sobie, jakiś dupek;/ Ale spoko minę go z lewej bo jest dużo miejsca od chodnika... Dojeżdżam, a drzwi się otwierają - no myślałam że mnie szlag trafi najjaśniejszy! Poleciała wiązanka prosto w te otwarte drzwi - i muszę przyznać że zadziwiam samą siebie, bo udaje mi się wyzwać tubylców w ich rodzimym narzeczu. Do tej pory w strasujących chwilach miałam z tym problem i przechodziłam na polszczyznę kuchenną, a tu proszę, rozwijam się;) No ale wracając do tego samochodu - koleś się jakoś dziwnie popatrzył, mocno zdziwiony, że o co mi w ogóle chodzi? no to jeszcze przez ramię rzuciłam "międzynarodowy znak pokoju" i pojechałam dalej, powoli się uspokajając.
Także jak widzicie nigdy nie wiadomo co może rowerzystę spotkać na odcinku 200 metrów! A trasa zapowiadała się tak spokojnie i sielankowo.
Aż tu nagle pędzę małą, osiedlową uliczką, a tu jakiś babsztyl wyłazi zza jakiegoś wysokiego samochodu, patrząc oczywiście w przeciwną stronę! Jak nie rzucę jej wiązanki - trochę się wystraszyła, ale szkoda że zawału nie dostała, głupia jedna, na przyszłość może by się nauczyła co to jest ulica. No nic podniosła mi ciśnienie, trochę sobie pomamrotałam, ale jadę dalej. Nie ujechałam 200 metrów - skrzyżowanie, duże i rozległe na osiedlowych uliczkach, ruchu niby nie ma, ale jakiś samochód stoi zaparkowany nieomalże na środku tegoż skrzyżowania - no nic myślę sobie, jakiś dupek;/ Ale spoko minę go z lewej bo jest dużo miejsca od chodnika... Dojeżdżam, a drzwi się otwierają - no myślałam że mnie szlag trafi najjaśniejszy! Poleciała wiązanka prosto w te otwarte drzwi - i muszę przyznać że zadziwiam samą siebie, bo udaje mi się wyzwać tubylców w ich rodzimym narzeczu. Do tej pory w strasujących chwilach miałam z tym problem i przechodziłam na polszczyznę kuchenną, a tu proszę, rozwijam się;) No ale wracając do tego samochodu - koleś się jakoś dziwnie popatrzył, mocno zdziwiony, że o co mi w ogóle chodzi? no to jeszcze przez ramię rzuciłam "międzynarodowy znak pokoju" i pojechałam dalej, powoli się uspokajając.
Także jak widzicie nigdy nie wiadomo co może rowerzystę spotkać na odcinku 200 metrów! A trasa zapowiadała się tak spokojnie i sielankowo.
Do i z pracy + poczta
Środa, 22 lutego 2012 Kategoria Do pracy
Km: | 11.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:37 | km/h: | 18.65 |
Pr. maks.: | 31.00 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca. Wietrznie. Po wyjsciu z pracy zobaczylam ze mam mocno miekkie przednie kolo :( dalo sie jechac, ale nie mam pojecia czemu zeszlo tak do polowy? Dojazd na poczte i do domu.
Do i z pracy
Wtorek, 21 lutego 2012 Kategoria Do pracy
Km: | 10.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 18.91 |
Pr. maks.: | 30.50 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca. Wietrznie ale sucho.
Do i z pracy
Poniedziałek, 20 lutego 2012 Kategoria Do pracy
Km: | 10.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 20.13 |
Pr. maks.: | 37.00 | Temperatura: | 10.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca. Wiosennie. Wietrznie.
W Pentlandy
Piątek, 17 lutego 2012 Kategoria Do pracy, Okolice Edi, Po miescie, Samotnie
Km: | 27.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:43 | km/h: | 16.08 |
Pr. maks.: | 41.50 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 190m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jak co piątek po pracy postanowiłam się gdzieś przejechać. Tym razem w przeciwną stronę niż to miało miejsce tydzień temu. Zaplanowałam sobie taką trasę, że o mało co ducha nie wyzionełam. Ale jak wymyśliłam tak zrobiłam.
Kilka naciśnięć na pedały i już jestem za miastem. W pierwzsej kolejności przejeżdzam obwodnicę, następnie kanał i jużjestem właściwie na wsi.
Następnie kierowałam się na południe, ostro pod górkę chcąc wrócić do domu okrężną drogą przez Wzgórza Pentland. Było naprawdę ciężko i choć kilometraż nie jest zawrotny to jednak trasa była wymagająca.
Na początek podjazd taką oto uliczką. Jak jest stroma widać po domach i ich dachach.
Jednak to była dopiero przygrywka, napradę stromo miało byś dopiero za jakiś czas.
Po pokonaniu tego podjazdu, zatrzymałam się i przysiadłam na ławeczce, aby chwilę odpocząć i złapać oddech. Tuż obok znajdowała się tabliczka z informacją o istniejącym niegdyś w tym miejscu punkcie pobierania opłat za podróżowanie drogą prowadzącą do Edynburga, (coś jak obecne bramki na autostradach;))
Ruszyłam dalej, początkowo krótki zjazd w dolinę rzeczki Leith...
...a potem było piekło - długi i ciężki podjazd.
tę część mam już za sobą,
a przede mną dalsza część tego morderczego podjazdu
Namęczyłam się i nasapałam, podjazdy pokonywałam na kilka razy, ale podjechałam! :) Z każdym postojem podziwiałam widoki, które stawały się coraz piękniejsze i obszerniejsze, widać było całe miasto i szerokie okolice.
Ostatecznie jednak moja mozolna wspinaczka została sowicie wynagrodzona wspaniałym zjazdem prawie do samgo domu, jakieś 7km;)
Po drzewie widać jak tu wieje.
Na trasie było też trochę terenu, choć ten rower nie nadaje się na błotniste i kamieniste polne drogi, zdecydowanie preferuje równiutki asfalcik;) Na szczęście ten wyboisty i kamienisty odcinek nie był zbyt długi.
Jak już mówiłam, przejeżdżając obwodnicę miasta przekracza się granicę i momentalnie przenosimy się na wieś - pola, łąki i wszędobylskie owce.
Przejeżdzając przez góry mijałam dwa zbiorniki retencyjne, w których woda jest tak czysta (przynajmniej optycznie) i ma tak niesamowity, szmaragdowy kolor, że ma się do niej ochotę wskoczyć:) Swoją drogą jeziorka, mimo że sztuczne są bardzo urokliwe.
Z tego miejsca rozpościerał się fantastyczny widok na najbardziej charakterystyczną górę w okolicy, a położoną w centrum Edynburga - Górę Artura, o kształcie leżącego lwa.
i zbliżenie, czyż nie przypomina lwa?
Na zakonczenie kilka optymistycznych fotek, potwierdzających że wiosna jest tuż, tuż.
Te ostatnie kolczaste krzaki, mają cudowne żółte kwiatki pachnące jak ciasteczka kokosowe - uwielbiam je.
Podczas dość karkołomnego zjazdu o mały włos nie rozjechałam ślicznego dalmatyńczyka, który wyskoczył z przydrożnych chaszczy.
Już nieco bliżej domu zauważyłam na ulicy jakieś zamieszanie, był dym i policja. W pierwsej chwili myślałam, że to pali się samochód, ale przejeżdżając obok tego zdarzenia, doszłam do wnioku, że to chyba jakiś bezdomny chciał się podpalić!
Później pojechałam do sklepu zrobić zakupy na wieczór;)
/
Kilka naciśnięć na pedały i już jestem za miastem. W pierwzsej kolejności przejeżdzam obwodnicę, następnie kanał i jużjestem właściwie na wsi.
Kanał© ememka
Następnie kierowałam się na południe, ostro pod górkę chcąc wrócić do domu okrężną drogą przez Wzgórza Pentland. Było naprawdę ciężko i choć kilometraż nie jest zawrotny to jednak trasa była wymagająca.
Na początek podjazd taką oto uliczką. Jak jest stroma widać po domach i ich dachach.
Stroma uliczka© ememka
Jednak to była dopiero przygrywka, napradę stromo miało byś dopiero za jakiś czas.
Po pokonaniu tego podjazdu, zatrzymałam się i przysiadłam na ławeczce, aby chwilę odpocząć i złapać oddech. Tuż obok znajdowała się tabliczka z informacją o istniejącym niegdyś w tym miejscu punkcie pobierania opłat za podróżowanie drogą prowadzącą do Edynburga, (coś jak obecne bramki na autostradach;))
Miejsce pobieranie myta© ememka
Ruszyłam dalej, początkowo krótki zjazd w dolinę rzeczki Leith...
Water of Leith© ememka
...a potem było piekło - długi i ciężki podjazd.
Ostro w dół© ememka
tę część mam już za sobą,
a przede mną dalsza część tego morderczego podjazdu
Podjazd© ememka
Namęczyłam się i nasapałam, podjazdy pokonywałam na kilka razy, ale podjechałam! :) Z każdym postojem podziwiałam widoki, które stawały się coraz piękniejsze i obszerniejsze, widać było całe miasto i szerokie okolice.
Ostatecznie jednak moja mozolna wspinaczka została sowicie wynagrodzona wspaniałym zjazdem prawie do samgo domu, jakieś 7km;)
Wietrzna okolica© ememka
Po drzewie widać jak tu wieje.
Drzewo© ememka
Na trasie było też trochę terenu, choć ten rower nie nadaje się na błotniste i kamieniste polne drogi, zdecydowanie preferuje równiutki asfalcik;) Na szczęście ten wyboisty i kamienisty odcinek nie był zbyt długi.
Jak już mówiłam, przejeżdżając obwodnicę miasta przekracza się granicę i momentalnie przenosimy się na wieś - pola, łąki i wszędobylskie owce.
Owieczki© ememka
Przejeżdzając przez góry mijałam dwa zbiorniki retencyjne, w których woda jest tak czysta (przynajmniej optycznie) i ma tak niesamowity, szmaragdowy kolor, że ma się do niej ochotę wskoczyć:) Swoją drogą jeziorka, mimo że sztuczne są bardzo urokliwe.
Jeziorko© ememka
Jezioro© ememka
Z tego miejsca rozpościerał się fantastyczny widok na najbardziej charakterystyczną górę w okolicy, a położoną w centrum Edynburga - Górę Artura, o kształcie leżącego lwa.
Widok na Artura© ememka
i zbliżenie, czyż nie przypomina lwa?
Arthur's SEat© ememka
Na zakonczenie kilka optymistycznych fotek, potwierdzających że wiosna jest tuż, tuż.
Żółte kwiatki© ememka
Przebiśniegi© ememka
Kokosowe kwiatki© ememka
Te ostatnie kolczaste krzaki, mają cudowne żółte kwiatki pachnące jak ciasteczka kokosowe - uwielbiam je.
Podczas dość karkołomnego zjazdu o mały włos nie rozjechałam ślicznego dalmatyńczyka, który wyskoczył z przydrożnych chaszczy.
Już nieco bliżej domu zauważyłam na ulicy jakieś zamieszanie, był dym i policja. W pierwsej chwili myślałam, że to pali się samochód, ale przejeżdżając obok tego zdarzenia, doszłam do wnioku, że to chyba jakiś bezdomny chciał się podpalić!
Później pojechałam do sklepu zrobić zakupy na wieczór;)
/
Do i z pracy
Czwartek, 16 lutego 2012 Kategoria Do pracy
Km: | 10.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 19.31 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | 8.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca. Nuda. Wyprzedzilam tylko jednego rowerzyste. Na ulicach ruch i korki, ciezko przejechac, najgorzej wyprzedzic autobusy;/