ememkablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(55)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ememka.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:467.31 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:24:45
Średnia prędkość:18.88 km/h
Maksymalna prędkość:46.00 km/h
Suma podjazdów:1100 m
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:19.47 km i 1h 01m
Więcej statystyk

Być sprytnym i jechać z wiatrem;)

Piątek, 30 marca 2012 Kategoria Do pracy, Okolice Edi, Samotnie
Km: 65.50 Km teren: 0.00 Czas: 03:26 km/h: 19.08
Pr. maks.: 44.00 Temperatura: 15.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 220m Sprzęt: Revolution Aktywność: Jazda na rowerze
W piatek tradycyjnie skonczylam prace o 14 i postanowilam, korzystajac z pieknej, slonecznej pogody, pojechac na dluzsza wycieczke. Poniewaz wialo dosc mocno z zachodu, a ja nie mialam ochoty na walke z tym wiatrem, zdecydowalam pojechac kilka stacji pociagiem na zachod i wracac do Edynburga z wiatrem. Tak tez zrobilam, podjechalam na pobliska stacje, niestety na pociag musialam troche poczekac, poniewaz jeden zostal odwolany z przyczyn technicznych, kolejny byl za to mocno zatloczony, ale udalo mi sie do niego wcisnac. Dojechalam do miasteczka Falkirk. Nie jest ono zbyt urokliwe, raczej przemyslowe, mnostow tu roznego rodzaju hurtowni, magazynow, zakladow itp. Ciekawostka okolicy jest polaczenie dwóch kanalow, łączących zatokę Clyde i Forth. Przejechalam sie fragmentem, sciezki prowadzacej wzdluz kanalu glasgowickiego.

Kanał Clyde - Forth © ememka


Pozniej musialam nieco pokombinowac, bo jechałam złą stroną kanału, wlazłam więc na jego zbocze, a następnie przeskoczyc przez barierke na dosc ruchliwej drodze. Na szczescie wzdłuz wiodl szeroki chodnik/sciezki rowerowa, po ktorych jedzie sie zdecydowanie przyjemniej i bezpieczniej. Bo na ruchliwej drodze nigdy nie wiadomo czy ktorys kierowca nie wjedzie mi w cztery litery. I tak kluczac po tych przemyslowo – uslugowych terenach, przejechalam pod autostrada i ruszylam w kierunku miasteczka Grangemouth. Jest to wlasciewie osada, ktora opiera sie na jednym wielkim zakladzie przemyslowym – rafinerii ropy i zakladach chemicznych przetwarzajacych ropę.

Rafineria © ememka


Obszar tego zakladu wyglada troche jak stacja kosmiczna, wszedzie rury, rurki, rureczki, kominy i inne dziwne urzadzenia. (Musze kiedys wybrac sie tam noca, moze byc ciekawie oswietlone;) ) Jechalo sie bardzo przyjemnie i nawet nie chcialo mi sie zatrzymywac na robienie zdjec – jakos nie mialam natchnienia.

Kolejnym punktem wycieczki byla miejscowosc Bo’ness, znana z niewielkiego muzeum kolei parowej. Bylam juz tam kilka razy, ale poniewaz bardzo lubie kolej, szczegolnie parowa, postanowilam tam podjechac i zobaczyc co ciekawego slychac. Bylo juz pozno i stacyjka byla zamknieta, ale zatrzymalam sie obok, aby chwile odpoczac i moglam obserwowac, jak pan najpierw szufluje wegiel do lokomotywy, a pozniej spuszcza z niej wode;)

Muzeum kolei parowej © ememka


Lokomotywa © ememka


Z tego miejsca zaczely sie schody z jazda – z poziomu morza musialam wjechac wyzej, a nie wiedziec czemu mialam strasznie slbe nogi, nie moglam sobie poradzic z najmniejszym podjazdem;/ No ale jakos pomalutku, pomalutku wturlalam sie pod gorke. Palcem po mapie wyznaczylam sobie trase jakas boczna drozka, poniewaz nie chcialam jechac glowna droga. Okazalo sie ze ta droga to taka kamienista polna dojazdowka do jakichs gospodarstw, ale poniawaz nie lubie zawracac, postanowialm jechac i zobaczyc co bedzie dalej. Po dosc nieprzyjemnym, kamienistym odcinku nagle zaczal sie asfalt, taki kilometrowy odcinek rowniutkiego gladziutkiego asfaltu, ktory skonczyl sie rownie nagle jak sie zaczal. Znow polna droga, ktora wjechalam na teren jakiegos gospodarstwa. Glupio mi tak bylo krazyc miedzy domem a obora wiec zbytnio sie nie rozgladajac pojechalam polna droga dalej, ktora nieoczekiwanie skonczyla sie na skaju pola! Zla bylam ze bede jednak musiala teraz taki kawal wracac. Wyjelam mape i patrze gdzie jestem i jak ta droga powinna prowadzic, poniewaz wg planu jest przejezdna i ma ciaglosc. Okazalo sie ze wlasciwa drozka skreca za gospodarstwem w prawo, a ja pojehcalam w lewo. Cofnelam sie, wjechalam na wlasciwy szlak, ktory doprowadzil mnie tam gdzie chcialam. Na tej drodze troche zamarudzilam i srednia, do tej pory calkiem pozadna, znacznie mi spadla, no ale co zrobic, tak to jest jak chce sie jezdzic skrotami;)

Pola i mosty © ememka


Polna droga © ememka


Dalej na szczescie byl juz tylko asfalt;)

I tak zygzakiem i zakosami jechalam wytrwale i uparcie w strone miasta. Odcinki wschod – zachod byly ok, natomiast poprzeczne polnoc-poludnie byly niezbyt przyjemne, nie dosc ze z bocznym wiatrem, to zazwyczaj pod gorke. No ale uporawszy sie z tymi kilkoma podjazdami, czekal mnie dosc dlugi odcinek na wschod. W takich awrunkach i z zachodnim wiatrem bez problemu utrzymywalam predkosc okolo 40km/h (srednia szybciutko wzrosla). W miejscowosci Kirkliston, w poblizu lotniska, zatrzymalam sie na rozdrozu zastanwiajac sie ktoredy pojechac dalej. Poniewaz pora byla jeszcze w miare wczesna, pogoda nadal ladna, a mnie sie dobrze jechalo, postanowilam nadlozyc nieco drogi i pojechac droga, ktora jeszcze nie jechalam, a ktora prowadzi nad samo lotnisko. Jak sie okazalo jest tam taki punkt gdzie ludzie przyjezdzaja samochodami i obserwuja ladujace/startujace samoloty. Ja rowniez chwile sie pogapilam i ruszylam dalej.

Lotniskowy ruch © ememka


Odlot © ememka


Droga prowadzaca wzdluz lotniska doprowadzila mnie na obrzeza miasta i dalej juz tradycyjna trasa – sciezka rowerowa do domu. Choc po drodze postanowilam zahaczyc o Lidla, aby sie odpowiednio zaopatrzyc na weekend. Dzieki temu zobaczylam ze na ulicy w poblizu dworca, polozone sa juz tory tramwajowe! Nie moglam sie oprzec i musialam je uwiecznic;)

Tory tramwajowe © ememka


Dojechalam do domu juz nieco zmeczona, ale zadowola, ze po pracy udalo mi sie zaliczyc taka wycieczke. Tereny zupelnie inne, mniej widokowe, a bardziej przemyslowe, ale musicie przyznac, ze ma to tez swoje uroki;)


Do i z pracy + gimnastyka

Czwartek, 29 marca 2012 Kategoria Do pracy
Km: 14.40 Km teren: 0.00 Czas: 00:44 km/h: 19.64
Pr. maks.: 36.00 Temperatura: 13.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Revolution Aktywność: Jazda na rowerze
Tradycyjnie do pracy. Do domu, przebralam sie i postanowilam w koncu wybrac sie na jakis fitness czy jakkolwiek to sie nazywa:) inaczej mowiac podskoki, sklony i wyprosty:) Oj dawno sie nie ruszalam i kosci sie zastaly, lalo sie ze mnie, ale bylo fajnie:) Za tydzien powtorka:)

Do i z pracy zakosami

Środa, 28 marca 2012 Kategoria Do pracy
Km: 13.30 Km teren: 0.00 Czas: 00:40 km/h: 19.95
Pr. maks.: 31.00 Temperatura: 17.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Revolution Aktywność: Jazda na rowerze
Praca. ale dzien byl tak piekny i cieply, ze mialam strazna ochote sie gdzies przejechac. Niestety musialam troche posiedziec w pracy i gdy wyszlam bylo pozno, troche sie ochlodzilo i wialo, postanowilam wiec przejechac sie tylko zakosami, powoli w strone domu. Niestety kilometrow nie wyszlo duzo, ale juz z neicierpliwoscia czekam weekendu - mzoe uda sie jakas dluzsza traske zaliczyc:)

Do i z pracy

Wtorek, 27 marca 2012 Kategoria Do pracy
Km: 10.40 Km teren: 0.00 Czas: 00:29 km/h: 21.52
Pr. maks.: 35.00 Temperatura: 18.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Revolution Aktywność: Jazda na rowerze
Praca i szybciutko do domu:)
Bardzo cieplo.

Do i z pracy + Asda

Poniedziałek, 26 marca 2012 Kategoria Do pracy
Km: 11.60 Km teren: 0.00 Czas: 00:38 km/h: 18.32
Pr. maks.: 32.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Revolution Aktywność: Jazda na rowerze
Praca.
Dzis mialam wyjatkowo kiepski nastroj tzw. "dol okolourodzinowy";/ i ledwo dotoczylam sie do domu, po dordze zahaczajac o sklep.

Leniwa niedziela

Niedziela, 25 marca 2012 Kategoria Po miescie, W towarzystwie
Km: 37.40 Km teren: 0.00 Czas: 02:25 km/h: 15.48
Pr. maks.: 45.00 Temperatura: 16.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Revolution Aktywność: Jazda na rowerze
W niedziele nie chciałam jechać na żadną dalszą wycieczkę, bo czułam się jeszcze słaba po zeszłotygodniowym przeziębieniu. Choć pogoda była bardzo ładna, jakoś nie mogłam wygrzebać się z domu, ani zdecydować gdzie pojechać. Ostatecznie zdecydowałam się pojechać na zakupy do odległego sklepu craftowego, (rękodzielniczego), mam bowiem zamiar porobić trochę drobiazgów, które mam nadzieję wkrótce pojawia się na blogu.
Po drodze zahaczyłam o sklep rowerowy i kupiłam rękawiczki ponieważ moje stare mają już kilka sezonów i to widać;) Kierując się na ścieżkę pod Górą Artura, przejechaliśmy (wspomniałam ze jeździłam dziś w towarzystwie) bardzo fajną, klimatyczną uliczką, która przypomina mi nieco Paryż, a sama dzielnica nosi nazwę Marchmont;) dalej już tradycyjnie ścieżką Innocent Railway.
Po zakupach zastanawialiśmy się gdzie pojechać dalej. Ostatecznie zdecydowaliśmy się pojechać do Musselburga i urządzić sobie mini piknik na plaży. Była fantastyczna pogoda – słonecznie, ciepło i bezwietrznie (!), zatoka była jak lustro, czasami na jeziorze bywają większe fale, coś niesamowitego!
Obmyślając, jaką trasą wrócić do domu, doszliśmy do wniosku, że nie chcemy wracać po śladach, ani przez centrum. Zdecydowaliśmy pojechać wzdłuż zatoki, a następnie „północną” ścieżką rowerową w okolice domu. Najpierw jechaliśmy promenadą w Portobello, bardzo zatłoczoną – wszyscy gdy tylko poczuli słoneczko i ciepełko wylegli na powietrze. Następnie wjechaliśmy na ścieżkę rowerowa, jednak okazało się że nie da się nią przejechać ze względu na jakąś budowę. Musieliśmy zawrócić, ale dzięki temu odkryłam nową, rewelacyjną ścieżkę rowerowa - kolejny odcinek dawnej linii kolejowej.
Później kawałek ulicami, gdzie jakiś dzieciak omal mnie nie zabił butelka z Fanta, z której robił bombę; / przez park i znowu kawałek uliczkami i ostatecznie ścieżką rowerową prawie pod dom. I tak minęła niedziela – spokojnie i sielankowo.

Zdjęć niestety nie ma ponieważ zapomniałam aparatu;(

PS. Ponieważ ostatnio często wspominam o tutejszych ścieżkach rowerowych powstałych w miejscach dawnych linii kolejowych, przyszedł mi do głowy pomysł przygotowania posta i mapki szczegółowo omawiającej ten temat. Bylibyście zainteresowani poczytaniem czegoś więcej na ten temat?


szwedanie sie po sklepach

Sobota, 24 marca 2012 Kategoria Po miescie, W towarzystwie
Km: 5.60 Km teren: 0.00 Czas: 00:25 km/h: 13.44
Pr. maks.: 28.50 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Revolution Aktywność: Jazda na rowerze
Tego dnia bylo mgliscie, woda stala w powietrzu, wiec ograniczylam sie tylko do pojechania na Car Boot Sale, na ktorym niestety nic nie kupilam oraz do sklepu po drobne zakupy jedzeniowe i piciowe;) W drodze powrotnej do domu, zahaczylam o jeden second hand, gdzie mialam upatrzony fajny lampion ;)



Jazda rekreacyjna w towarzystwie.

Do i z pracy

Piątek, 23 marca 2012 Kategoria Do pracy
Km: 10.30 Km teren: 0.00 Czas: 00:36 km/h: 17.17
Pr. maks.: 36.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Praca. Mimo ze udalo mi sie wczesniej skonczyc, pojechalam prosto do domu. Pogoda byla nieciekawa - bardzo mglista, a ja bezsilna;) Ledwo dotoczylam sie do domu. A w domu wskoczylam prosto do lozka zeby sie troche powylegiwac;)

Do i z pracy + sprawunki

Czwartek, 22 marca 2012 Kategoria Do pracy
Km: 10.20 Km teren: 0.00 Czas: 00:31 km/h: 19.74
Pr. maks.: 31.50 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Revolution Aktywność: Jazda na rowerze
Po pracy postanowilam podjechac do sklepu i poniewaz wczoraj zapomnialam o wiosnie - dzis to nadrobic - kupilam troche zoltych, wiosennych kwiatkow i mieskanie od razu inaczej wyglada;) A swoja droga musialam wygladac bardzo ciekawie z wiechciem kwiatow w bocznej kieszeni plecaka i wytlaczka kwiatow dyndajaca u kierownicy:) Taka pani wiosna na rowerze ;)
Pozdrawiam wiosennie!

Do i z pracy + Tesco

Środa, 21 marca 2012 Kategoria Do pracy
Km: 13.20 Km teren: 0.00 Czas: 00:42 km/h: 18.86
Pr. maks.: 29.20 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Revolution Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwszy dzien po lekkiej chorobie i nadal jeszcze nie do konca zdorwa pojechalam do pracy rowerkiem. Jechalo sie ciezko, czlowiek slaby i rozleniwiony po kilku dniach w domu. Po pracy podjechalam do Tesco po dobne zakupy. Z tego wszystkiego supelnie zapomnialam ze to pierwszy dzien wiosny:(

kategorie bloga

Moje rowery

Giant 2573 km
Revolution 6341 km
Mieszczuch 839 km

szukaj

archiwum