Wpisy archiwalne w miesiącu
Sierpień, 2008
Dystans całkowity: | 249.20 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 15:07 |
Średnia prędkość: | 16.49 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 24.92 km i 1h 30m |
Więcej statystyk |
Do pracy. Rano przykra
Wtorek, 26 sierpnia 2008 Kategoria Do pracy
Km: | 14.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:46 | km/h: | 18.26 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do pracy. Rano przykra niespodzianka rowerek po weekendowych wyprawach nabawil sie kapcia;/ rano wiec wzielam drugi rower i popedzilam do roboty;)
Vmax 48km/h
Sobota
Sobota, 23 sierpnia 2008 Kategoria Okolice Edi
Km: | 63.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:08 | km/h: | 15.24 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Vmax 48km/h
Sobota - od rana było pięknie i słonecznie, ale jak w końcu zebrałam się to zdąrzyło się zachmurzyć, na dodatel pogodynka mówiła że ma padać;/ ale wkurzyłam się i powiedziałam sobie, a co tam, najwyżej mnie zmoczy, a jak mam tu czekać na ładną pogodę to mogę się nie doczekać;/ postanowiłam pojechać, ale przy pakowaniu i przygotowywaniu okazało się że nie mam arkusza mapy tego miejsca w które akurat chciałam się wybrać;/ musiałam pojechać do centrum po mapkę;/ tłok straszny, ledwo można było rowerem przejechać, na dodatek w sklepie okazało się że mapki która jest mi potrzebna nie ma, akurat tego arkusza;/ wszsytkie inne owszem, ale tego nie! wkurzyłam się, podjechałam do następnego sklepu, ale przy nim nie było uchwytów do przypięcia roweru więc powiedziałam trudno, tu nie będę robić zakupów, pojechałam na główną ulicę do Centrum Informacji Turystycznej, bo wiedziałam, że tam taka mapka może byc, ale oczywiście tego arkusza nie było, ale za to upatrzyłam sobie inna mapę, taką typowo rowerową, z zakupem której nosiłam się już od jakiegoś czasu, no a tu nadażyła się okazja więc kupiłam, a raczej miałam taki zamiar, mapa kosztowała £4.95, chciałam zapłacić kartą, ale okazalo się, że karta można płacić powyżej £5 ;/ tak więc w akcie desperacji postanowiłam zakupić jeszcze dwie mapki:) w końcu szczęśliwa że już się nie zgubie wsiadłam na mój pojazd i popedałowałam tym razem na południe. Ciężko było na prawdę;/ cały czas pod górke, na dodatek jakaś słaba byłam, w czasie tej wycieczki miałam poważne chwile zwątpienia czy uda mi się wrócić do domu o własnych siłach. Było kilka takich miejsc, gdzie musiałam zsiąść z roweru i go pchać, bo podjechanie było po prostu niemożliwe:/ i myśle że nawet doświaczeni kolarze mieli by z tym problem. No ale teraz jak wyglądała moja sobotnia wycieczka;)
Po dość długiej i uciążliwej jeździe udało mi się wyjechać z Edynburga, wspiąć na lekkie wzniesienie i za plecami ukazał mi się taki oto widoczek
Celem mojej wycieczki był Crichton Castle
następnie moja trasa prowadziła na drugą stronę uroczej dolinki nad którą stały ruiny, tylko najpierw trzeba było zjechać na dno dolinki (och jakie to było przyjemne:) wąska, kręta droga, wiatr we włosach, łzy w oczach i niesamowity pęd, gdybym tylko miała lepsze hamulce pewnie bardziej bym się rozpędziła:)) no ale każdy zjazd się kończy i zaczyna się katorga podjazdu, no itu po raz pierwszy musiałam zsiąść z roweru i go poprowadzić, bo nie miałam siły jechać:( ale za to z drugiej strony dolinki rozpościerał się świetny widok na ruiny;)
nawet rower sie zapatrzył robiąc sobie przerwę po tym podjeździe, czy tez podejściu ;)
Nieco dalej natknęłam się na kolejny zamek w tym jednak odbywały się śluby i wesela, więc długo tam nie zabawiłam, mój strój chyba niezbyt pasował do otocznia;)
W drodze powrotnej natknęłam się na Muzeum Górnictwa, gdzie wybrałam się następnego dnia ale już nie rowerem. Przed muzeum stoi taki oto potwór
Niestety zdjęć z tego dnia tylko tyle ponieważ po piątkowej wycieczce padły baterie.
ogę jeszcze napisać, że w drodze powrotnej oczywiście troszkę pobłądziłam, ale w końcu udało mi się pojechać tak jak chciałam;) oczywiście wybrałam sobie uroczą trasę przez kolejną dolinkę z której trzeba było jakoś się wydostać, ale niestety na pieszo, nie byłam w stanie tam pedałować i myślę że wielu by nie dało rady, niestety nie było znaku o wielkości spadku, ale myślę, że sporo ponad 20%, może uda mi się to policzyć, to dopiszę:) Jak tylko przekroczyłam obwodnicę i dojechałam do ulicy, która prowadzi prosto do domku było fantastycznie;) bo cały czas z górki:)
Sobota - od rana było pięknie i słonecznie, ale jak w końcu zebrałam się to zdąrzyło się zachmurzyć, na dodatel pogodynka mówiła że ma padać;/ ale wkurzyłam się i powiedziałam sobie, a co tam, najwyżej mnie zmoczy, a jak mam tu czekać na ładną pogodę to mogę się nie doczekać;/ postanowiłam pojechać, ale przy pakowaniu i przygotowywaniu okazało się że nie mam arkusza mapy tego miejsca w które akurat chciałam się wybrać;/ musiałam pojechać do centrum po mapkę;/ tłok straszny, ledwo można było rowerem przejechać, na dodatek w sklepie okazało się że mapki która jest mi potrzebna nie ma, akurat tego arkusza;/ wszsytkie inne owszem, ale tego nie! wkurzyłam się, podjechałam do następnego sklepu, ale przy nim nie było uchwytów do przypięcia roweru więc powiedziałam trudno, tu nie będę robić zakupów, pojechałam na główną ulicę do Centrum Informacji Turystycznej, bo wiedziałam, że tam taka mapka może byc, ale oczywiście tego arkusza nie było, ale za to upatrzyłam sobie inna mapę, taką typowo rowerową, z zakupem której nosiłam się już od jakiegoś czasu, no a tu nadażyła się okazja więc kupiłam, a raczej miałam taki zamiar, mapa kosztowała £4.95, chciałam zapłacić kartą, ale okazalo się, że karta można płacić powyżej £5 ;/ tak więc w akcie desperacji postanowiłam zakupić jeszcze dwie mapki:) w końcu szczęśliwa że już się nie zgubie wsiadłam na mój pojazd i popedałowałam tym razem na południe. Ciężko było na prawdę;/ cały czas pod górke, na dodatek jakaś słaba byłam, w czasie tej wycieczki miałam poważne chwile zwątpienia czy uda mi się wrócić do domu o własnych siłach. Było kilka takich miejsc, gdzie musiałam zsiąść z roweru i go pchać, bo podjechanie było po prostu niemożliwe:/ i myśle że nawet doświaczeni kolarze mieli by z tym problem. No ale teraz jak wyglądała moja sobotnia wycieczka;)
Po dość długiej i uciążliwej jeździe udało mi się wyjechać z Edynburga, wspiąć na lekkie wzniesienie i za plecami ukazał mi się taki oto widoczek
Celem mojej wycieczki był Crichton Castle
następnie moja trasa prowadziła na drugą stronę uroczej dolinki nad którą stały ruiny, tylko najpierw trzeba było zjechać na dno dolinki (och jakie to było przyjemne:) wąska, kręta droga, wiatr we włosach, łzy w oczach i niesamowity pęd, gdybym tylko miała lepsze hamulce pewnie bardziej bym się rozpędziła:)) no ale każdy zjazd się kończy i zaczyna się katorga podjazdu, no itu po raz pierwszy musiałam zsiąść z roweru i go poprowadzić, bo nie miałam siły jechać:( ale za to z drugiej strony dolinki rozpościerał się świetny widok na ruiny;)
nawet rower sie zapatrzył robiąc sobie przerwę po tym podjeździe, czy tez podejściu ;)
Nieco dalej natknęłam się na kolejny zamek w tym jednak odbywały się śluby i wesela, więc długo tam nie zabawiłam, mój strój chyba niezbyt pasował do otocznia;)
W drodze powrotnej natknęłam się na Muzeum Górnictwa, gdzie wybrałam się następnego dnia ale już nie rowerem. Przed muzeum stoi taki oto potwór
Niestety zdjęć z tego dnia tylko tyle ponieważ po piątkowej wycieczce padły baterie.
ogę jeszcze napisać, że w drodze powrotnej oczywiście troszkę pobłądziłam, ale w końcu udało mi się pojechać tak jak chciałam;) oczywiście wybrałam sobie uroczą trasę przez kolejną dolinkę z której trzeba było jakoś się wydostać, ale niestety na pieszo, nie byłam w stanie tam pedałować i myślę że wielu by nie dało rady, niestety nie było znaku o wielkości spadku, ale myślę, że sporo ponad 20%, może uda mi się to policzyć, to dopiszę:) Jak tylko przekroczyłam obwodnicę i dojechałam do ulicy, która prowadzi prosto do domku było fantastycznie;) bo cały czas z górki:)
Wszystko mi dziś sprzyjało:)
Piątek, 22 sierpnia 2008 Kategoria Do pracy, Okolice Edi
Km: | 72.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:46 | km/h: | 15.10 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wszystko mi dziś sprzyjało:) pogoda nienajgorsza, skończyłam prace o 12:) i postanowiłam wybrać sie w końcu na z dawna już planowaną wycieczkę:) miałam zamiar dojechać do miasteczka Linlithgow, położonego jakies 30km na zachód od Edunburga, a wrócić wzdłuż kanału, który przepływa przez to miasteczko i biegnie do Edynburga. Jak postanowiłam tak też zrobiłam;) trochę się obawiałam tej wycieczki, bo dystans już poważniejszy, ale pocieszałam sie tym że w drodze powrotnej będę miała równiutko i płaściutko, więc nie martwiłam się zbytnio:) no i udało sie;) ale po kolei;)
Jak już wspomniałam, skończyłam prace o 12:) i szybciutko skierowałam sie na zachód, aby wydostać sie z miasta, jechałam wzdłuż drogi na Glasgow;/ mała przyjemność ale na szczeście jechałam wydzielona ścieżką.
I tak najpierw przemknęłam pod obwodnicą, następnie koło Royal Bank of Scotland
Następnie kładką nad autostradą
Nieco dalej przejechałam pod wiaduktem kolejowym
i zaraz za nim skręciłam z tej głównej drogi w boczną wąską uliczkę, od razu zrobiło się przyjemniej, gdyby nie drobny deszczyk, który zaczął siąpić, na szczęście szybko przeszedł a później nawet wyszło słońce:)
Jechałam przez pola i łąki z góry i na dół i oczywiście trpszke pobłądziłam, ale szybko to naprawiłam.
Przejerzdżałam obok niesamowitych rudych hałd i zameczków
Musiałam zmierzyć się z takim przeszkodami jak zalane drogi (kałuża na głębokość opuszczonego pedała)
Pokonałam takie podjazdy
aż w końcu po chwilach zwątpienia dojechałam do celu swojej podróży
Linlithgow to bardzo ładne małe miasteczko, a najciekawszym jego elementem są ruiny zamku
niestety na zwiedzanie nie miałam czasu, ograniczyłam się tyko do kilku fotek
a następnie wróciłam nad kanał i skierowalam sie w strone domu.
A tak mniej wiecej wyglądała moja droga powrotna
po drodze zatrzymałam się na przekąskę i piwko:) a potem już gnałam wąską, błotnistą ścieżką nad kanałem.
a oto jak miejscami wyglądała ścieżka
Przejechałam jeszcze przez kilka akweduktów
i w końcu dotarłam do domu; brudna, mokra, spocona ale szczęśliwa:)
no bo pobiłam swój dzienny rekord:)
A i zapomniałam dodać w drodze powrotnej złapał mnie deszcz, co chyba widać na zdjęciu, na szczęście było już blisko do mety:)
Wiecej zdjęć wkrótce na PICASIE.
Jak już wspomniałam, skończyłam prace o 12:) i szybciutko skierowałam sie na zachód, aby wydostać sie z miasta, jechałam wzdłuż drogi na Glasgow;/ mała przyjemność ale na szczeście jechałam wydzielona ścieżką.
I tak najpierw przemknęłam pod obwodnicą, następnie koło Royal Bank of Scotland
Następnie kładką nad autostradą
Nieco dalej przejechałam pod wiaduktem kolejowym
i zaraz za nim skręciłam z tej głównej drogi w boczną wąską uliczkę, od razu zrobiło się przyjemniej, gdyby nie drobny deszczyk, który zaczął siąpić, na szczęście szybko przeszedł a później nawet wyszło słońce:)
Jechałam przez pola i łąki z góry i na dół i oczywiście trpszke pobłądziłam, ale szybko to naprawiłam.
Przejerzdżałam obok niesamowitych rudych hałd i zameczków
Musiałam zmierzyć się z takim przeszkodami jak zalane drogi (kałuża na głębokość opuszczonego pedała)
Pokonałam takie podjazdy
aż w końcu po chwilach zwątpienia dojechałam do celu swojej podróży
Linlithgow to bardzo ładne małe miasteczko, a najciekawszym jego elementem są ruiny zamku
niestety na zwiedzanie nie miałam czasu, ograniczyłam się tyko do kilku fotek
a następnie wróciłam nad kanał i skierowalam sie w strone domu.
A tak mniej wiecej wyglądała moja droga powrotna
po drodze zatrzymałam się na przekąskę i piwko:) a potem już gnałam wąską, błotnistą ścieżką nad kanałem.
a oto jak miejscami wyglądała ścieżka
Przejechałam jeszcze przez kilka akweduktów
i w końcu dotarłam do domu; brudna, mokra, spocona ale szczęśliwa:)
no bo pobiłam swój dzienny rekord:)
A i zapomniałam dodać w drodze powrotnej złapał mnie deszcz, co chyba widać na zdjęciu, na szczęście było już blisko do mety:)
Wiecej zdjęć wkrótce na PICASIE.
Po dwoch dniach deszcze
Czwartek, 21 sierpnia 2008 Kategoria Do pracy
Km: | 14.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 18.93 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po dwoch dniach deszcze w koncu rozpogodzilo sie na tyle, ze mozna bylo isc na rower, ale i tak z niepokojem patrze na niebo, bo nie wieadomo kiedy zacznie padac.
Dzis do pracy, dobrze mi
Poniedziałek, 18 sierpnia 2008 Kategoria Do pracy
Km: | 14.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:46 | km/h: | 18.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzis do pracy, dobrze mi sie jechalo po malej przerwie;)
Vmax 40.5km/h
Vmax 40.5km/h
Do pracy i z powrotem.
Piątek, 15 sierpnia 2008 Kategoria Do pracy
Km: | 14.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:45 | km/h: | 18.93 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Do pracy i z powrotem.
Rano do pracy wiatr w
Poniedziałek, 11 sierpnia 2008 Kategoria Do pracy
Km: | 14.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:47 | km/h: | 17.87 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano do pracy wiatr w twarz, a po poludniu troche deptalam:)
Dzis w koncu sie rozpogodzilo
Piątek, 8 sierpnia 2008 Kategoria Do pracy
Km: | 15.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:49 | km/h: | 18.37 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzis w koncu sie rozpogodzilo (po dwoch dniach deszczu) wiec popedalowalam do pracy rowerkiem:) a wracalam wzdluz kanalu, dawno tamtedy nie jechalam i musze przyznac ze sporo sie zmienilo:) nad kanalem pieknie zielono, kwitna kwiatki, cisza i spokoj:) ale lato chyba ma sie juz ku koncowi:(
Tylko do pracy. W drodze
Wtorek, 5 sierpnia 2008 Kategoria Do pracy
Km: | 14.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:49 | km/h: | 17.39 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Tylko do pracy. W drodze powrotnej wiatr w twarz i jakas slabosc.
I poniedzialek od nowa
Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 Kategoria Do pracy
Km: | 14.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:46 | km/h: | 18.65 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
I poniedzialek od nowa - do pracy.