Aberdour Castle
Sobota, 26 lutego 2011 Kategoria Fotograficznie, Okolice Edi, Samotnie
Km: | 36.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:12 | km/h: | 16.55 |
Pr. maks.: | 36.40 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 190m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzis postanowilam wybrac sie na wycieczke:) Pogoda piekna, choc wiatr poczatkowo mnie troche odstraszal i nieco zwlekalam, w zwiazku z czym wyszlam z domu dopiero o 13. Postanowilam wybrac sie do zamku po drugiej stronie zatoki.
Poczatek trasy, do mostu na zatoce, tradycyjny i myslalam, ze nie bedzie na tej trasie zadnych problemow. Okazalo sie jednak, ze ogarnela mnie jakas taka niemoc, ze pokonanie najmniejszego podjazdu bylo duzym wyzwaniem. Dojechanie do mostu zabralo mi sporo czasu, ale to miedzy innymi przez postoje i robienie zdjec.
Po przejechaniu mostu znalazlam sie w "Krolestwie Fife" (cos jak nasze wojewodztwo;)) tutaj troszke sie pogubilam, bo przeoczylam znak, a nie mialam mapy:( bardzo nie lubie wybrac sie gdzies bez mapy:( tak wiec mialam goraca linie z pilotem, ktory siedzial przy kompie i sledzil trase, ktora chcialam jechac na
Po skorygowaniu trasy, wjechalam na super sciezke rowerowa, biegnaca tuz nad zatoka. W Dalgety Bay miejscowosci - sypialni, tuz nad woda staly sliczne domki, mniejsze i wieksze, a niektore na prawde wielkie i wypasione, na podjezdzie 4 furki w tym Maserati;) ah niektorym to sie powodzi;) Nastepnie trasa kluczyla przez rozlegle osiedle, nagle sciezka skreca w jakas waska sciezke miedzy dwoma domami i wije sie wzdluz zatoki, jade sobie jade, a tu nagle wylaniaja sie przede mna piekne kamienne ruiny jakiegos starego kosciolka, polozonego nad samym brzegu zatoki.
Po kilku fotkach ruszylam dalej szeroka asfaltowa alejka biegnaca pomiedzy polami. W zwiazku z piekna pogoda, bylo na niej dosc tloczno: spacerowicze, biegacze, starsi ludzie z kijkami, dzieci na rowerach lub hulajnogach, ludzie z psami, rowerzysci, jednym slowem wrecz tloczno;) Ale sciezka bardzo urokliwa, nastepnie natknelam sie na pole takich bialych kwiatkow, niestety nie wiem jak one sie nazywaja ;( (czy to przebisniegi?)
Nastepnie jeszcze troche pedalowania, dolek, gorka, pole golfowe i w koncu dojechalam do Aberdour - celu mojej wycieczki. Udalam sie na zamek, ale dotarlam tam o 16,10 a zamek do 16:(
Pokrecilam sie chwilke, ale pani byla jakas niemila i mnie wypraszala, wiec zawinelam sie i udalam sie na pobliski dworzec. Okazalo sie, ze pociag do Edynburga bedzie za 20min, postanowilam wiec poczekac. Bylo dosc pozno, a ja czulam sie taka zmeczona, ze pozwolilam sobie na te odrobine luksusu;)
Nie wiem czemu mnie tak strasznie wykanczaja podjazdy:( Jestem pewna ze po plaskim moglabym jechac i jechac, pewnie stukalabym setki, jak niektorzy tutaj, ale niestety na tych szkockich pagorkach po 30km mam dosc:(
PS. Pocieszajace jest to, ze w moim nowym rowerze mam wygodne siodelko, nic mnie nie boli, nie uwiera ani nie doskwiera i tyleczek nie boli;)
Poczatek trasy, do mostu na zatoce, tradycyjny i myslalam, ze nie bedzie na tej trasie zadnych problemow. Okazalo sie jednak, ze ogarnela mnie jakas taka niemoc, ze pokonanie najmniejszego podjazdu bylo duzym wyzwaniem. Dojechanie do mostu zabralo mi sporo czasu, ale to miedzy innymi przez postoje i robienie zdjec.
Kucyk© ememka
Kucyki© ememka
Kudlata bestia© ememka
Konskie oko© ememka
Nozdrza© ememka
Przebisniegi© ememka
Przebisniegi© ememka
Przebisnieg© ememka
Forth Road Bridge© ememka
Forth Road Bridge© ememka
Na moscie© ememka
Po przejechaniu mostu znalazlam sie w "Krolestwie Fife" (cos jak nasze wojewodztwo;)) tutaj troszke sie pogubilam, bo przeoczylam znak, a nie mialam mapy:( bardzo nie lubie wybrac sie gdzies bez mapy:( tak wiec mialam goraca linie z pilotem, ktory siedzial przy kompie i sledzil trase, ktora chcialam jechac na
Po skorygowaniu trasy, wjechalam na super sciezke rowerowa, biegnaca tuz nad zatoka. W Dalgety Bay miejscowosci - sypialni, tuz nad woda staly sliczne domki, mniejsze i wieksze, a niektore na prawde wielkie i wypasione, na podjezdzie 4 furki w tym Maserati;) ah niektorym to sie powodzi;) Nastepnie trasa kluczyla przez rozlegle osiedle, nagle sciezka skreca w jakas waska sciezke miedzy dwoma domami i wije sie wzdluz zatoki, jade sobie jade, a tu nagle wylaniaja sie przede mna piekne kamienne ruiny jakiegos starego kosciolka, polozonego nad samym brzegu zatoki.
Ruiny kosciolka© ememka
Ruiny kosciolka© ememka
Ruiny© ememka
Miejsce kontemplacji© ememka
Po kilku fotkach ruszylam dalej szeroka asfaltowa alejka biegnaca pomiedzy polami. W zwiazku z piekna pogoda, bylo na niej dosc tloczno: spacerowicze, biegacze, starsi ludzie z kijkami, dzieci na rowerach lub hulajnogach, ludzie z psami, rowerzysci, jednym slowem wrecz tloczno;) Ale sciezka bardzo urokliwa, nastepnie natknelam sie na pole takich bialych kwiatkow, niestety nie wiem jak one sie nazywaja ;( (czy to przebisniegi?)
Pole przebisniegow© ememka
Pole przebisniegow© ememka
Nastepnie jeszcze troche pedalowania, dolek, gorka, pole golfowe i w koncu dojechalam do Aberdour - celu mojej wycieczki. Udalam sie na zamek, ale dotarlam tam o 16,10 a zamek do 16:(
Aberdour Castle© ememka
Aberdour Castle© ememka
Na przestrzal© ememka
Golebnik© ememka
Miejsce piknikowe© ememka
Pokrecilam sie chwilke, ale pani byla jakas niemila i mnie wypraszala, wiec zawinelam sie i udalam sie na pobliski dworzec. Okazalo sie, ze pociag do Edynburga bedzie za 20min, postanowilam wiec poczekac. Bylo dosc pozno, a ja czulam sie taka zmeczona, ze pozwolilam sobie na te odrobine luksusu;)
Dworzec© ememka
Nie wiem czemu mnie tak strasznie wykanczaja podjazdy:( Jestem pewna ze po plaskim moglabym jechac i jechac, pewnie stukalabym setki, jak niektorzy tutaj, ale niestety na tych szkockich pagorkach po 30km mam dosc:(
PS. Pocieszajace jest to, ze w moim nowym rowerze mam wygodne siodelko, nic mnie nie boli, nie uwiera ani nie doskwiera i tyleczek nie boli;)
komentarze
Jak ja bym chciał potrafić się zatrzymać i zrobić zdjęcie... Ale nie ja zawsze muszę pedałować bo szkoda czasu :/ chyba muszę zmienić podejście do jeżdżenia rowerem. Fotki super gratuluje !
dominik - 07:23 sobota, 5 marca 2011 | linkuj
Super klimatyczne foty. Te konie patrząc na ich sierść to chyba wiosny nie czują ;-). Pozdrawiam.
MARECKY - 22:55 wtorek, 1 marca 2011 | linkuj
Ach ten wiatr! Córka mieszka teraz w Edynburgu i narzeka, że tam albo wieje albo leje :(
Świetna relacja! Czytałam i oglądałam zdjęcia z wielka przyjemnością.
Pozdrawiam :) niradhara - 18:07 wtorek, 1 marca 2011 | linkuj
Świetna relacja! Czytałam i oglądałam zdjęcia z wielka przyjemnością.
Pozdrawiam :) niradhara - 18:07 wtorek, 1 marca 2011 | linkuj
Zdjęcia REWELACJA !!!! więcej proszę więcej więcej........
Dynio - 19:18 poniedziałek, 28 lutego 2011 | linkuj
Wiosna... :D Piękne są jej oznaki :D Tak, to przebiśniegi :)
Kucyki prawie jak pluszowe wyglądają ;)
Fajne te ruiny zamku; jakbyś się jeszcze raz wybierała, i zwiedzała - wrzuć fotki :) alistar - 19:01 poniedziałek, 28 lutego 2011 | linkuj
Kucyki prawie jak pluszowe wyglądają ;)
Fajne te ruiny zamku; jakbyś się jeszcze raz wybierała, i zwiedzała - wrzuć fotki :) alistar - 19:01 poniedziałek, 28 lutego 2011 | linkuj
rzeczywiście, te piękne zdjęcia napawają otuchą, będzie wiosna .... i u nas.
angelino - 17:53 poniedziałek, 28 lutego 2011 | linkuj
A co za zdjęcia!! A konie aż się proszą, żeby pogłaskać. Prawie jak duże psy :))
sliwka - 17:47 niedziela, 27 lutego 2011 | linkuj
Może to kwestia roweru, ile on waży i jaki to model?Na moim 23kilowym giancie też podjazdy masakra, ale na góralu już zupełnie inaczej mi się podjeżdża.
Djablica - 00:42 niedziela, 27 lutego 2011 | linkuj
Komentuj