Dzien z przygodami.
Rano bylo
Środa, 11 czerwca 2008 Kategoria Po miescie, Do pracy
Km: | 27.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:44 | km/h: | 15.98 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzien z przygodami.
Rano bylo dosc chlodno jak na czerwiec 11st C. ale wybralam sie do pracy rowerkiem. Wracajac podjechalam do jednego sklepu i potem zastanawialam sie czy wracac do domu czy sie gdzies przejechac, ale mysle sobie ladnie jest cieplo, slonko swieci - przejade sie;) popedalowalam po ciekawej dzielnicy Edi po gorkach oczywiscie az dojechalam do jednej takiej dosc wysokiej gory nad ktora utworzyla sie niezbyt ciekawa czarna chmura, ktora na dodatek przesuwala sie w te sama strone co ja i z podobna predkoscia;/ Moim celem bylo male centrum handlowe, szukam bowiem upominku dla kolezanki, ktora oposzcza wyspy, no ale na jakis czas przed celem zaczela padac, z poczatku kropic, wielkie ale zadko padajace krople, a potem coraz gestsze i bardziej intensywe;/ gdy doejchalam do sklepu bylam lekko mokra. Ale nic to mowilam sobie, to pogoda zrobila mi na zlosc ze chcialam sobie pojezdzic zamiast grzecznie wrocic do domu:/ polazilam po sklepie w miedzyczasie zobaczylam ze leje, doslownie oberwanie chmury, ale gdy wychodzilam to wydawalo mi sie ze przeszlo i przestaje padac. Niestety - nic bardziej blednego - lalo, a ja do domu mialam jakies 5km. Zanim dojechalam do domu bylam mokra kompletnie, z glowy lala mi sie woda zalewala mi oczy, okulary mialam zapadane i nic nie widzialam, spodnie przykleily mi sie do nog;/ jednym slowem obraz nedzy i rozpaczy;) na szczescie nie bylo zimno. Doszlam do wniosku ze to byl chrzest bojowy, bo mimo ze mieszkam tu gdzie mieszkam taki deszcz na rowerze zlapal mnie tu po raz pierwszy;-)
Dzis niestety bez zdjec, bo tradycyjnie nie mialam z soba aparatu, oczywiscie wielki blad;/ bo widzialam po drodze pare ciekawych rzeczy, np. jeden podjazd pod ktory musialam sie wspiac;) moze nastepnym razem;)
A wieczorkiem czekala mnie wycieczka do wieczornej pracy - lalo, zastanawialam sie czy jechac czy sie przejsc, ale stwierdzilam ze nie chce mi sie dreptac, tak wiec ubralam sie odpowednio w stroj nieco bardziej wodoodporny, ale gdy wyszlam z domu tak przygotowana, okazalo sie ze prawie przestalo padac;/ ach ta pogoda tutaj, jak ja jej nie cierpie;/ wrrr....
Rano bylo dosc chlodno jak na czerwiec 11st C. ale wybralam sie do pracy rowerkiem. Wracajac podjechalam do jednego sklepu i potem zastanawialam sie czy wracac do domu czy sie gdzies przejechac, ale mysle sobie ladnie jest cieplo, slonko swieci - przejade sie;) popedalowalam po ciekawej dzielnicy Edi po gorkach oczywiscie az dojechalam do jednej takiej dosc wysokiej gory nad ktora utworzyla sie niezbyt ciekawa czarna chmura, ktora na dodatek przesuwala sie w te sama strone co ja i z podobna predkoscia;/ Moim celem bylo male centrum handlowe, szukam bowiem upominku dla kolezanki, ktora oposzcza wyspy, no ale na jakis czas przed celem zaczela padac, z poczatku kropic, wielkie ale zadko padajace krople, a potem coraz gestsze i bardziej intensywe;/ gdy doejchalam do sklepu bylam lekko mokra. Ale nic to mowilam sobie, to pogoda zrobila mi na zlosc ze chcialam sobie pojezdzic zamiast grzecznie wrocic do domu:/ polazilam po sklepie w miedzyczasie zobaczylam ze leje, doslownie oberwanie chmury, ale gdy wychodzilam to wydawalo mi sie ze przeszlo i przestaje padac. Niestety - nic bardziej blednego - lalo, a ja do domu mialam jakies 5km. Zanim dojechalam do domu bylam mokra kompletnie, z glowy lala mi sie woda zalewala mi oczy, okulary mialam zapadane i nic nie widzialam, spodnie przykleily mi sie do nog;/ jednym slowem obraz nedzy i rozpaczy;) na szczescie nie bylo zimno. Doszlam do wniosku ze to byl chrzest bojowy, bo mimo ze mieszkam tu gdzie mieszkam taki deszcz na rowerze zlapal mnie tu po raz pierwszy;-)
Dzis niestety bez zdjec, bo tradycyjnie nie mialam z soba aparatu, oczywiscie wielki blad;/ bo widzialam po drodze pare ciekawych rzeczy, np. jeden podjazd pod ktory musialam sie wspiac;) moze nastepnym razem;)
A wieczorkiem czekala mnie wycieczka do wieczornej pracy - lalo, zastanawialam sie czy jechac czy sie przejsc, ale stwierdzilam ze nie chce mi sie dreptac, tak wiec ubralam sie odpowednio w stroj nieco bardziej wodoodporny, ale gdy wyszlam z domu tak przygotowana, okazalo sie ze prawie przestalo padac;/ ach ta pogoda tutaj, jak ja jej nie cierpie;/ wrrr....
komentarze
Jazda w trakcie deszczu delikatnie mowiac nie nalezy do przyjemnych, ale co zrobic - niestety taki nasz juz los bikerow, ze nie znasz dnia ani godziny...
Jest takie powiedzenie: "pogoda zmienna jak kobieta" - i chyba cos w tym jest ;) Krisstof - 23:27 niedziela, 15 czerwca 2008 | linkuj
Komentuj
Jest takie powiedzenie: "pogoda zmienna jak kobieta" - i chyba cos w tym jest ;) Krisstof - 23:27 niedziela, 15 czerwca 2008 | linkuj