ememkablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(55)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ememka.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Okolice Edi

Dystans całkowity:2029.25 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:125:16
Średnia prędkość:16.20 km/h
Maksymalna prędkość:54.00 km/h
Suma podjazdów:2752 m
Liczba aktywności:41
Średnio na aktywność:49.49 km i 3h 03m
Więcej statystyk

Bangour Village Hospital

Piątek, 30 września 2011 Kategoria Fotograficznie, Okolice Edi, Samotnie
Km: 58.70 Km teren: 0.00 Czas: 03:16 km/h: 17.97
Pr. maks.: 47.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Po pracy postanowiłam wybrać się na przejażdżkę. Plany były inne, ale ostatecznie pojechałam powłóczyć się po starym kompleksie szpitalnym. Wszyske budynki sa co prawda zablokowane i nie można do nich wejść, jednak obszar ten stanowi wspaniały teren spacerowy.

Ścieżka rowerowa © ememka


Parking rowerowy © ememka


Bangour Village Hispital © ememka


Bangour Village Hospital © ememka


Komin © ememka


Sklep © ememka


Budynek szpitalny © ememka


Budynek szpitalny © ememka


Przystanek © ememka


Jesiennie © ememka

Praca i ku słońcu do zamku Blackness

Wtorek, 26 lipca 2011 Kategoria Do pracy, Okolice Edi, Po miescie, Samotnie
Km: 59.00 Km teren: 0.00 Czas: 03:08 km/h: 18.83
Pr. maks.: 47.00 Temperatura: 19.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Jak co dzień do pracy, ale pogoda była tak piękna, że po odbębnieniu swoich 7,5h postanowiłam wybrać się na wycieczkę. Podjechałam tylko do Tesco po suchy prowiant i wodę i ruszyłam na zachód. Jechało się wyśmienicie, lekki wiaterek w plecy, słonce w twarzy i ciepło.
Ku słońcu © ememka

Pierwotnie planowałam dojechać do Bo’ness, jednak w trakcie jazdy nieco skróciłam trasę bo było w sumie dość późno, a wieczorem i tak nie ma tam nic ciekawego bo ciuchcia nie jeździ Postanowiłam dojechać do zamku Blackness (Czarność) położonego nad samą zatoką.
I tak pedałowałam sobie na zachód, najpierw wzdłuż dość ruchliwej drogi wylotowej z Edynburga, ale to najszybsza opcja, aby wyjechać z miasta i ma swoje uroki, np. można obserwować lądujące/startujące samoloty, gdyż biegnie równolegle do pasa startowego.
Gotowy do startu © ememka

Po jakimś czasie odbiłam w boczną drogę i zaczęłam zwiedzać, miałam zamiar popstrykać trochę zdjęć, bo pogoda była super i oświetlenie wyśmienite, niestety mój mały aparacik zaczął się buntować i raz działał raz nie, nie wiem czy to kwestia baterii czy to jego ostatnie chwile. Także niestety zdjęć mam mało, a szkoda bo ciekawe miejsca mijałam.
Najpierw postanowiłam pojechać skrótem, ale trasa ta była oznaczona jako ścieżka piesza. Minęłam remontowany zamek, a następnie ścieżka gdzieś zniknęła i musiałam przedzierać się przez pole golfowe, uważnie rozglądając się za nisko przelatującymi piłeczkami Udało się pokonać tę przeszkodę, następnie bocznymi drogami ruszyłam w stronę zatoki i zamku. Choć już trochę jeździłam po tych okolicach, to za każdym razem znajduję jakąś nową fajną drogę
Dojechałam do zamku, było ostro z górki, tu zrobiłam sobie chwilę odpoczynku, przejrzałam mapę zastanawiając się jaką drogą wracać. Nie chciałam jechać po śladach, żeby zobaczyć coś innego. Upatrzyłam ciekawą ścieżkę biegnącą wzdłuż brzegu zatoki aż do South Queensferry i do mostów, a stamtąd pojechać tradycyjnie ścieżką rowerową do domu.
Blackness Castle © ememka

Mosty na zatoce © ememka

Trasa okazała się fantastyczna – szeroka ścieżka biegła przez las (!) wspinając się i opadając, klucząc po lesie. Przecina ona posiadłość Hopetun House, gdzie widziałam niesamowite stado sarenek, biegające sobie luzem po terenie posiadłości;)
Ścieżka przez las © ememka

Drogowskaz © ememka

Hopetoun House © ememka


">Sarenki

<a href="http://photo.bikestats.eu/zdjecie,202352,stado-sarenek.html">
Stado sarenek © ememka
[/url]
Stado sarenek © ememka

Stado sarenek © ememka

Dalej już znaną mi z innej wycieczki trasą wzdłuż zatoki do South Queensferry i dalej ścieżką do centrum Edynburga, tak jak przewidywałam przejechanie tego odcinka zajęło mi niecałą godzinę;)
Mosty © ememka

Koło domu w otwartym jeszcze sklepie kupiłam sobie piwko na ugaszenie pragnienia i relaksu po tej spontanicznej wycieczce.

Po Królestwie Fife

Niedziela, 3 lipca 2011 Kategoria Okolice Edi, W towarzystwie
Km: 37.20 Km teren: 0.00 Czas: 02:41 km/h: 13.86
Pr. maks.: 47.00 Temperatura: 23.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Rekreacyjnie po Królestwie Fife


Korzystając z pięknej pogody, rzadko tutaj spotykanej, postanowiłam wybrać się na lajtową przejażdżkę w towarzystwie, aby zregenerować siły po wczorajszym wyczynie. Postanowiliśmy wybrać się na drugą stronę zatoki. Podjechaliśmy trochę pociągiem, aby zaoszczędzić sobie jakichś 30km pedałowania i naszą wycieczkę zaczęliśmy z Inverkeithing. Ruszyliśmy ścieżką rowerową nad samym brzegiem zatoki. Początkowo wije się ona przez senne małe „miasteczko sypialnie”, położone nad samym brzegiem zatoki. A swoją drogą fajnie tak mieszkać i mieć dosłownie dwa kroki do brzegu, widok na zatokę, mosty i Edynburg po drugiej stronie Po pewnym czasie natrafiamy na ruiny małego kościółka św. Brygidy, położonego nad samym brzegiem.
Ruiny kościółka © ememka

Następnie wspaniała szeroka ścieżka, niestety z nieco wydziobanego asfaltu, prowadzi przez łąki i pola, wzdłuż golfowiska i wyprowadza nas w centrum małego miasteczka Aberdour, gdzie znajdują się ruiny zamku. Tu kupujemy piwko i na zamku, na trawce urządzamy sobie popas. Słonko świeci, trawka milo chłodzi, gdzieś w dole szumi strumyk, cisza i spokój. Jednym słowem sielanka

Gołębnik © ememka


Aby nie jechać główną droga, która prowadzi ścieżka rowerowa nr 76, znajdujemy alternatywną ścieżkę pieszą i postanawiamy nią jechać. Szlak ten to właściwie wąski dukcik wciśnięty między siatkę ogradzająca torowisko, a murek ogradzający coś innego;) jest wąsko, ciasno, rośliny chcące zawłaszczyć sobie przestrzeń, szczególnie długie pędy jeżyn, chlaszczą nas po rekach, nogach, a czasami twarzach, ale nie dajemy się temu i jedziemy trochę na złamanie karku lekko pochyłym szlakiem.
Ścieżka © ememka

Aż w końcu wypadam na brzeg plaży i dalej ścieżka poprowadzona jest nad sama woda, wspina się i opada w zależności od ukształtowania brzegu, który w wielu miejscach jest tu skalisty.
Ścieżka rowerowa © ememka

W pewnym miejscu napotykamy świetny wodospadzik
Wodospad © ememka

Kawałek dalej malutki tunel, który przeprowadza ścieżkę pod torami kolejowymi.
Tunelik na ścieżce rowerowej © ememka

Ścieżka rowerowa © ememka

W każdej miejscowości, która mijamy nad brzegiem zatoki wylegują się dzikie tłumy; dzieci, a czasami także dorośli pluszcza się w wodzie, choć nie wchodzą chyba dalej niż do pasa;)
Szkocja plaża © ememka

I nam udało się zjechać na jedną z takich plaż, która podczas odpływu stanowi wielką piaszczystą łachę, jednak w czasie przypływu, który miał miejsce, gdy tam byliśmy, znaczna jej część jest anektowana przez morze. My również pospacerowaliśmy po plaży i pomoczyliśmy nogi, woda chłodna, ale chyba nie zimniejsza niż w Bałtyku;) za to na brzegu jak i w wodzie było mnóstwo meduz, także trzeba było uważnie stąpać, aby na jakąś nie wdepnąć, nie wiadomo czy były parzące :/
Łażąc po plaży i zachwycając się głębokim błękitem nieba (tak rzadko tu spotykanym), widokiem Edynburga po drugiej stronie zatoki, i innymi zjawiskami występującymi na plaży, spijaliśmy kolejne piwko;)
Po tym jakże przyjemnym przerywniku, ruszyliśmy dalej. Postanowiliśmy dojechać do Kirkcaldy i stamtąd złapać pociąg powrotny do Edynburga.
Ostatni odcinek trasy prowadził dość ruchliwa droga, ale mimo tego nie było żadnych problemów, za to zjazd do Kirkcaldy był wspaniały, ta prędkość, wiatr we włosach, łzy w oczach – cos wspaniałego;)
W Kirkcadly na promenadzie zjedliśmy lody, przy okazji dochodząc do wniosku ze w tym mieście jest więcej ziomków niż tubylców;) zastanawia mnie, co Polacy robią w takich małych miastach?
Promenada w Kirkcaldy © ememka

Rozważając tę kwestię, pojechaliśmy zwiedzić ruiny małego zamku położonego na wysokim brzegu zatoki, niestety otoczonego nowoczesna zabudowa w tym jakimiś paskudnymi wieżowcami;/
Ruiny zamku © ememka

Ruiny zamku © ememka

Chwilę się tam pokręciliśmy i postanowiliśmy kierować się na dworzec i do domu. Na pociąg czekaliśmy niecałe pół godziny, a czas ten upłynął nam na wygrzewaniu się w słońcu;)
/

Nowa linia kolejowa i ścieżka rowerowa

Sobota, 2 lipca 2011 Kategoria Długodystansowo, Fotograficznie, Okolice Edi, Samotnie, Po Szkocji
Km: 128.00 Km teren: 0.00 Czas: 07:19 km/h: 17.49
Pr. maks.: 42.50 Temperatura: 22.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
W końcu pokonałam magiczna liczbę 100km;)
A zaczęło sie całkiem niewinnie - piękna pogoda, słonecznie cieplo i bezwietrzenie!!! co zdarza się tu naprawdę rzadko.
Obudziłam się wcześnie, jak na sobotę, bo już przed 8. Zaczęłam się szykować, bo miałam wielką ochotę pojeździć. W międzyczasie plany uległy pewnym zmianom i okazało sie, że może uda mi się pojechać w towarzystwie - niestety nie udało się i jak zwykle popedałowałam samotnie. Postanowiłam pojechać w stronę Glasgow i zobaczyć jak wygląda nowopowstała linia kolejowa oraz ścieżka rowerowa, która była zamknięta podczas mojej ubiegłorocznej wycieczki z Glasgow do Edynburga. Jednak najpierw musiałam tam dojechać... Postanowiłam w miarę możliwości unikać dużych podjazdów.

Dziwna roslina © ememka


Z Edynburga wyjechałam wzdłuż kanału, ponieważ jest to najprostsza, najbardziej przyjemna i co najważniejsze płaska trasa;)
W ten sposób dojechałam do Broxburn i tam postanowiłam znaleść ścieżkę, która poprowadzi mnie do Livingston, gdzie chciałam wjechać na ścieżkę krajową nr 75 i nią kierować się w stronę Glasgow i zwiedzić jej nowy odcinek. Jednak po wyjechaniu z Broxburn, kierując się drogowskazami, nie trafiłam na planowaną ścieżkę, ale najpierw na ślepy zaułek, a następnie na inną ścieżkę, która jednak prowadziłą do Livingston. Miałam tylko nadzieję, że w tym miasteczku się nie pogubie, jak to miało miejsce poprzednim razem, kiedy się tam znalazłam;) Miasteczko to, to jakaś chora wizja planisty - urbanisty. Składa się z calej masy małych jednopiętrowych szeregowców, bardzo brzydkich na dodatek, a między nimi wiedzie cała masa ciągów pieszo - rowerowych, taka swoista utopia, w których łatwo się pogubić, ale jednocześbnie można przejechać całe, dość rozległe miasteczko i ominąć wszyskie ulice. Ścieżki poprowadzone są tunelami pod ulicami, lub kładkami nad nimi, krzyżują się, przecinają, plączą. Jednym słowem miasteczko - utopia rowerowa, jednak jeśli ktoś nie zna samego miasta, gdzie są jakie miejsca, oznakowanie na nic się nie zdaje:(

Ścieżka rowerowa pod © ememka


Kładka rowerowa © ememka


Kładka rowerowa © ememka


Kierunkowskaz © ememka


Drogowskazy © ememka


Jednakże ostatecznie udało mi sie odnaleść sieżkę rowerową nr 75, ktorą jechałam przez kolejne lkadziesiąt kilometrów. Ścieżka jest niesamowita, wije się przez miasto, ale w końcu wyprowadza z niego, wijąc się wśród krzaków, a w pewnym momencie był nawet lasek;) Ścieżka asfaltowa, szeroka, wolna od ruchu samochodowego, można jedynie czerpać przyjemność z jazdy;)

Ścieżka rowerowa © ememka


Ścieżka rowerowa © ememka


Ścieżka rowerowa © ememka


Kwiatek © ememka


Ścieżka rowerowa - dalszy ciąg © ememka



Po wyjechaniu z miasta, ścieżka wije się i kluczy, najpierw objerzdża jakaś destylarnie whisky, o ogromnej powierzchni, widać tylk hangary i trochę beczek na zewnątz, a w pewnym momencie bardzo ładnie zalatywało jakimś alkoholem;)
Dalej ścieżka kluczy przez jakieś nieużytki i ugory, jak wyczytałam z mapy powstała w miejscu dawnych linii kolejowych, najprawdopodobniej wyzyworzących urobek z istniejących tu niegdyś kopalni. A i czy wspomniałam, że ścieżka jest cały czas asfaltowa, bez żadnych ubytków? :)

Ścieżka rowrowa przez odłogi © ememka


Ścieżka rowerowa © ememka


W końcu dojechałam do Bathgate, gdzie zaczyna się wspomniany wcześniej nowy odcienek kolei i nowa ścieżka rowerowa.
To jest jednak w tym kraju zadziwiające, że w przeciwieństwie do innych krajów, gdzie zamyka się, teoretycznie nierentowne linie kolejowe, tu otwiera się nowe. I taka właśnie sytuacja miała miejsce tutaj. Niegdys istaniała tutaj linia kolejowa, jednak kilkadziesią lat temu została zamnknięta, jako mało wykorzystana. Cała infrastruktura została zlikwidowana, a w jej miejscu powstała ścieżka rowerowa. I tak było do zeszłego roku kiedy to zlikwidowano ścieżke, a na jej miesce ponownie położono tory, wybudowano stacje kolejowe, dzięki czemu powstała druga linia łącząca Edynburg z Glasgow. Podczas tej budowy nie zapomniano na szczęście o rowerzystach i budując nową linię kolejową wybudowano także nową ścieżkę rowerową z prawdziwego zdarzenia:) Nowe tory położono między Bathgate a Airdrie, odległe o nieco powyżej 22km, na tym odcinku powstała także szeroka, asfaltowa ścieżka rowerowa. Wolna od ruchu samochodowego i nie kolidująca z linią kolejową. Na marginesie dodam, że wszystkie linie kolejowe, na całej swojej długości są ogrodzone. Ścieżką tą, jak i całą infrastrukturą jestem po prostu oczaraowana, zachwycona i pełna entuzjazmy, dlatego też pedałowałam i pedałowałam i wcale nie miałam zamiaru zawracać;) To było jak jazda po fajnej bocznej drodze, z tym tylko że miało się pewność, że nie spotkamy żadnego szalonego kierowcy;)

Nowa Ścieżka Rowerowa © ememka


Nowa linia kolejowa i ścieżka rowerowa © ememka


Ścieżka rowerowa po horyzont © ememka


Ścieżka rowerowa po horyzont © ememka


W bardzo z francuska brzmiącej miejscowości Caldercruix, odbiłam z tej wspaniałej ścieżki rowerowej i skierowałam się na północ, stopniowo zawracając ku domowi, na liczniku bowiem było już ponad 60km.
Jechałam i jechałam aż dojechałam do...

California © ememka


Następnie, przeglądając mapę i starając się wybrać najbardziej optymalną drogę powrotną postanowiłam wrócić scieżką wzdłuż kanału. Wydała mi sie ona najlepsza, a z miejsca w którym się znajdowałam, także jedyna. Była to długa i męcząca jazda. W sumie całą trasę nad kanałem można uznać za jazdę terenową. Ścieżka z jakiegoś tłucznia, na dodatek na koniec dlugiej trasy nie bardzo mi służyła. Po 90 km byłam już naprawdę zmęczona, bolały mnie nogi (uda i nieco kolana i ścięgna pod kolanami), bolał mnie kręgosłup, mimo że dziś nie miałam plecaka, jedynie aparat, całą resztę rzeczy miałam w sakwach;) i co najważniejsze i najbardziej uciążliwe, strasznie bolał mnie tyłek:/ pod koniec tak że nie wiedziałam jak usiąść;/ Nie mam pojęcia jak możliwe jest przejechanie 200, 400 nie wspominając już o 500km na jednym siedzeniu;) Chyba mają tyłki z żelaza;)

Ale pomijając to wszystko jestem zmęczona i nieco obolała, ale bardzo zadowolona z mojego dzisiejszego wyczynu;) Mam nadzieję, że uda mi się pokonać więcej takich dystansów;)

Symbol Szkocji © ememka


Źrebak © ememka


128km © ememka


Oblewanie rekordu;) © ememka


/

Po pracy na Mosty

Piątek, 13 maja 2011 Kategoria Do pracy, Okolice Edi, W towarzystwie
Km: 45.50 Km teren: 0.00 Czas: 02:53 km/h: 15.78
Pr. maks.: 48.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Rano jak co dzień do pracy. Pogoda była całkiem ładna, poza dość silnym wiatrem. Postanowiłam wyciągnąć towarzysza na wycieczkę. Umówiliśmy się u mnie pod pracą, ale w efekcie wyjechałam po niego znaczną część drogi. W pierwszej kolejności podjechaliśmy jeszcze na pocztę odebrać przesyłkę, w której był uchwyt do aparatu. Następnie zahaczyliśmy o Tesco, ponieważ byliśmy strasznie głodni i spragnieni, bo od rana nie zdążyliśmy nic zjeść;/ W końcu udało się wyruszyć. Wyjechaliśmy z miasta na zachód pod obwodnicą, następnie bocznymi drogami w kierunku lotniska. Po pewnym czasie dojechaliśmy jednak do głównej drogi wylotowej z miasta, na szczęście wzdłuż niej biegnie chodnik/ścieżka rowerowa, ale hałas panuje tam straszny. Nieco dalej, z kładki dla pieszych, obserwowaliśmy pas startowy i wzbijające się do lotu samoloty.
Rowery dwa © ememka

Po tym postoju i zjedzeniu kanapek ruszyliśmy dalej, bardzo fajną ścieżką rowerową powstałą w miejscu dawnej linii kolejowej.
Liania ta należała do North British Railway Company. na tym odcinku łączyła Edynburg z South Queensferry, miasteczkiem, w ktorym, jak sugeruje nazwa, przez podand 9 stuleci funkcjonowała przeprawa promowa. Odcinek między Ratho a Queensferry ma 6,5 mili długości i został otwarty w 1868 roku, a w 1878 przedłużony do Portu Edgar. Kiedy most kolejowy na zatoce został otwarty w 1890, ruch pasażerski do Quensferry i na prom całkowicie zamarł.
Ścieżka jest wolna od ruchu ulicznego i biegnie między szpalerem drzew, momentami ma się wrażenie, że jest się w naturalnym, zielonym tunelu.
Zielony tunel © ememka

Ścieżka rowerowa © ememka

Na kolejnym krótkim postoju i wygrzewaniu się na słońcu, została podjęta decyzja jak jedziemy dalej, czy odbijamy na drogę, objeżdżamy lotnisko i kierujemy się do domu, czy też jedziemy dalej w stronę zatoki, zobaczyć panoramę mostów. Towarzysz zdecydował się na mosty (super, w końcu trochę dłuższa traska będzie;)) i ruszyliśmy.
Rower tez ma popas © ememka

Nowe zębatki © ememka

Trasa dalej prowadziła ścieżką rowerową - nasypem dawnej linii kolejowej
Ścieżka rowerowa © ememka

Ścieżynka rowerowa © ememka

W końcu, jadąc bardzo spacerowym tempem dojechaliśmy w miejsce z którego rozpościera się wspaniały widok na mosty nad zatoką Forth.
Rowey dwa i mosty dwa © ememka

Ja, dwa rowery i dwa mosty © ememka

Droga powrotna, tradycyjnie, ścieżką rowerową, całkowicie wolna od ruchu samochodowego
W drodze do domu zdecydowaliśmy się na zakup obiadu na wynos (Take-away), tym razem padło na kuchnię indyjską, którą bardzo lubimy. Obżarliśmy się wręcz niestosownie, ale było takie pyszne;)
Po tej wycieczce, nie wiedzieć czemu, czułam się jakoś dziwnie zmęczona i obolała. Może dlatego, że musiałam jechać powoli, zupełnie nie w swoim tempie, aby dotrzymać „kroku” towarzyszowi;)

"/

Aberdour Castle

Sobota, 26 lutego 2011 Kategoria Fotograficznie, Okolice Edi, Samotnie
Km: 36.40 Km teren: 0.00 Czas: 02:12 km/h: 16.55
Pr. maks.: 36.40 Temperatura: 12.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 190m Aktywność: Jazda na rowerze
Dzis postanowilam wybrac sie na wycieczke:) Pogoda piekna, choc wiatr poczatkowo mnie troche odstraszal i nieco zwlekalam, w zwiazku z czym wyszlam z domu dopiero o 13. Postanowilam wybrac sie do zamku po drugiej stronie zatoki.
Poczatek trasy, do mostu na zatoce, tradycyjny i myslalam, ze nie bedzie na tej trasie zadnych problemow. Okazalo sie jednak, ze ogarnela mnie jakas taka niemoc, ze pokonanie najmniejszego podjazdu bylo duzym wyzwaniem. Dojechanie do mostu zabralo mi sporo czasu, ale to miedzy innymi przez postoje i robienie zdjec.

Kucyk © ememka


Kucyki © ememka


Kudlata bestia © ememka


Konskie oko © ememka


Nozdrza © ememka


Przebisniegi © ememka


Przebisniegi © ememka


Przebisnieg © ememka


Forth Road Bridge © ememka


Forth Road Bridge © ememka


Na moscie © ememka


Po przejechaniu mostu znalazlam sie w "Krolestwie Fife" (cos jak nasze wojewodztwo;)) tutaj troszke sie pogubilam, bo przeoczylam znak, a nie mialam mapy:( bardzo nie lubie wybrac sie gdzies bez mapy:( tak wiec mialam goraca linie z pilotem, ktory siedzial przy kompie i sledzil trase, ktora chcialam jechac na



Po skorygowaniu trasy, wjechalam na super sciezke rowerowa, biegnaca tuz nad zatoka. W Dalgety Bay miejscowosci - sypialni, tuz nad woda staly sliczne domki, mniejsze i wieksze, a niektore na prawde wielkie i wypasione, na podjezdzie 4 furki w tym Maserati;) ah niektorym to sie powodzi;) Nastepnie trasa kluczyla przez rozlegle osiedle, nagle sciezka skreca w jakas waska sciezke miedzy dwoma domami i wije sie wzdluz zatoki, jade sobie jade, a tu nagle wylaniaja sie przede mna piekne kamienne ruiny jakiegos starego kosciolka, polozonego nad samym brzegu zatoki.

Ruiny kosciolka © ememka


Ruiny kosciolka © ememka


Ruiny © ememka


Miejsce kontemplacji © ememka


Po kilku fotkach ruszylam dalej szeroka asfaltowa alejka biegnaca pomiedzy polami. W zwiazku z piekna pogoda, bylo na niej dosc tloczno: spacerowicze, biegacze, starsi ludzie z kijkami, dzieci na rowerach lub hulajnogach, ludzie z psami, rowerzysci, jednym slowem wrecz tloczno;) Ale sciezka bardzo urokliwa, nastepnie natknelam sie na pole takich bialych kwiatkow, niestety nie wiem jak one sie nazywaja ;( (czy to przebisniegi?)

Pole przebisniegow © ememka


Pole przebisniegow © ememka



Nastepnie jeszcze troche pedalowania, dolek, gorka, pole golfowe i w koncu dojechalam do Aberdour - celu mojej wycieczki. Udalam sie na zamek, ale dotarlam tam o 16,10 a zamek do 16:(

Aberdour Castle © ememka


Aberdour Castle © ememka


Na przestrzal © ememka


Golebnik © ememka


Miejsce piknikowe © ememka


Pokrecilam sie chwilke, ale pani byla jakas niemila i mnie wypraszala, wiec zawinelam sie i udalam sie na pobliski dworzec. Okazalo sie, ze pociag do Edynburga bedzie za 20min, postanowilam wiec poczekac. Bylo dosc pozno, a ja czulam sie taka zmeczona, ze pozwolilam sobie na te odrobine luksusu;)

Dworzec © ememka


Nie wiem czemu mnie tak strasznie wykanczaja podjazdy:( Jestem pewna ze po plaskim moglabym jechac i jechac, pewnie stukalabym setki, jak niektorzy tutaj, ale niestety na tych szkockich pagorkach po 30km mam dosc:(
PS. Pocieszajace jest to, ze w moim nowym rowerze mam wygodne siodelko, nic mnie nie boli, nie uwiera ani nie doskwiera i tyleczek nie boli;)

Pierwsza dluzsza wycieczka

Piątek, 28 stycznia 2011 Kategoria Do pracy, Okolice Edi
Km: 43.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:23 km/h: 18.04
Pr. maks.: 36.50 Temperatura: 5.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
W czwartek prognoza pogody na piatek przedstawiala sie bardzo obiecujaco, nastawilam sie wiec na jakas wycieczke po pracy.
Jednak, gdy rano otworzylam oczy, bylo pochmurno, zawiodlam sie, jednak przygotowalam sie do popoludniowej wycieczki, majac nadzieje ze w ciagu dnia sie wypogodzi. No i faktycznie, kiedy siedzialam za biurkiem bylo pogodnie i slonecznie, jednak tylko do momentu kidy wyjszlam z pracy, czyli do 14, zachmurzylo sie, bylo ciemno i ponuro, niezbyt przyjemnie sie jezdzilo:( Ale bylam tak spragniona jakiejs dalszej wycieczi, ze powiedzialam sobie "trudno", co tam pogoda, najwazniejsze ze bylo sucho i o dziwo bezwietrznie!
Bylo dosc chlodno, okolo 4st C, jakos trudno dopasowac mi ubrania do tej pogody. W korpusik jest mi dosc cieplo, troche wieje mi jednak po szyi i musze stawiac sobie kolnierz od kurtki i szczelnie sie nim owijac;) Problem jest tez z glowa, a glownie uszami. Z gola glowa bylo mi zdecydowanie za zimno - szczegolnie w uszy, jednak gdy zalozylam opaske (polarowa) bylo mi za goraco, zdjelam ja, ale bez niej uszy marzly mi momentalnie;( Jednak najwiekszym bledem, czy tez niedopatrzeniem, bylo zalozenie tylko jednej pary skarpetek i to cienkich:( Prydalyby sie jakies cieplutkie welniane, bo w polowie drogi mialam tak strasznie zmarzniete stopy, ze nie czulam palcow i powaznie sie obawialam czy sobie ich calkiem nie odmrozilam. Na szczescie po powrocie do domu stosunkowo szybko odtajaly;)
Co do jazdy i mojej formy, to musze przyznac ze troche sie zalamalam:( Jezdze co prawda codziennie do pracy, niestety aktualnie nie mam na trasie zadnych podjazdow i gdy dzis mialam pokonac pare dosc stromych podjazdow, okazalo sie ze w ogole nie mam sily:( Ledwo pokonywalam minimalne wzniesienia - wniosek jest jeden trzeba jezdzic wiecej po pagorkach, ktorych tu na (nie)szczescie nie brakuje;)
Ach no i najwazniejsza sprawa, bo przeciez to byla pierwsza dluzsza jazda nowym rowerkiem;) Jezdzi sie wspaniale, jak juz pisalam w ktoryms z pierwszych wpisow, lekko (o ile nie jest pod gorke), gladko, plynnie i wygodnie. Nieco obawialam sie o moje siedzenie, poniewaz rower ma raczej meskie i twarde siodelko, ja nie mialam ani "pieluchy" ani silikonowego pokrowca na siodelko, ale pupci w ogole nie czulam tzn. nic mnie nie bolalo;) czyli wszystko jest jak najbardziej OK:)
Na zakonczenie jeszcze kilka slow o sytuacji na drogach;) gdy jechalam bocznymi drogami wszsytko bylo ok, ruch minimalny i sama przyjemnosc z jazdy, niestety w drodze powrotnej musialam jechac jeda z glowniejszych tras, a co za tym idzie intensywnie uczeszczanych:( Na szczescie wzdluz niej byl dosc pozadny chodnik, ktorym moglam jechac z zadowalajaca predkoscia;) Ruch na dordze byl niesamowity - nieprzerwany sznur samochodow:( nie lubie tego nie mowie o niedogodnosciach jazdy, ale chalas jest przy tym tak straszny ze nie ma zadnej przyjemnosci z jazdy, wrecz przeciwnie - ogromna irytacja, dodac nalezy do tego moje straszne wyczulenie na wszelki halas:( brrrr - koszmar:(

Rowerek nad kanalem © ememka


Nad kanalem © ememka


Kanal w sina dal © ememka


Mroczny kanal © ememka



/

PS. Trasa na mapce jest nieco inna niz z licznika poniewaz nie wrysowalam na niej skoku na poczte i do pracy, aby zostawic tam przesylke oraz malego bladzenia, bo oczywiscie pogubilam sie troszeczke;)

AIRSHOW

Sobota, 24 lipca 2010 Kategoria Fotograficznie, Okolice Edi, W towarzystwie
Km: 46.70 Km teren: 0.00 Czas: 02:54 km/h: 16.10
Pr. maks.: 46.50 Temperatura: 18.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Od dawna zaplanowany wyjazd na Airshow do East Fortune. Jazda spaccerowa, poniewaz w towarzystwie mniej doswiadczonego kolarza. Podejrzewam ze sama pokonalabym te trase w 2h;) Powrot pociagiem ze wgledu na czas i zmeczenie towarzysza;) i ponownie gdybym byla sama pewnie wracalabym do domu rowerkiem;) No ale coz cos za cos;)
Airshow bardzo mi sie podobalo, pierwszy raz bylam na taiej imprezie i zdecydowanie moge powiedziec ze na pewno nie bedzie to ostatnia:)

Praca i na zachod slonca na Mosty

Czwartek, 22 lipca 2010 Kategoria Do pracy, Fotograficznie, Okolice Edi, Po miescie, Samotnie
Km: 44.30 Km teren: 0.00 Czas: 02:44 km/h: 16.21
Pr. maks.: 39.50 Temperatura: 11.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Praca. Pod wieczor wypogodzilo sie i o zachodzie slonca mialo byc pogodnie. Postanowilam pojechac nad zatoke, zrobic zdjecia mostow na tle pieknego nieba - taki byl plan, niestety jak to z planami bywa, nic z niego nie wyszlo, bo w miedzy czasie nadciagnely chmury i zadnego spektakularnego zachodu nie bylo:( a ja zmarzlam strasznie;/ zrobilam kilka fotek, ale bez entuzjazmu, bo bylam zdegustowana ta strasznie szybko zmieniajaca sie tutejsza aura;/
Mam nadzieje ze innym razem uda mi sie trafic na ladne, bezchmurne niebo;)
To fajna wycieczka i dystans taki w sam raz na wieczorna przejazdzke;) Trasa bardzo fajna bo w przewazajacej czesci sciezkami rowerowymi;)

Forth Road Bridge © ememka


Forth Rail Bridge © ememka


Wg pogodynki to jest "pogodnie" ;) © ememka

Do North Berwick

Sobota, 5 czerwca 2010 Kategoria Fotograficznie, Okolice Edi, W towarzystwie
Km: 46.10 Km teren: 0.00 Czas: 03:05 km/h: 14.95
Pr. maks.: 31.50 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Bardzo relaksacyjna jazda w towarzystwie na wschod od Edynburga, powrot pociagiem. Szczegolowy opis i zdjecia pozniej (pisze z pracy;))

kategorie bloga

Moje rowery

Giant 2573 km
Revolution 6341 km
Mieszczuch 839 km

szukaj

archiwum