Wpisy archiwalne w kategorii
Po miescie
Dystans całkowity: | 4604.62 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 309:36 |
Średnia prędkość: | 14.77 km/h |
Maksymalna prędkość: | 47.50 km/h |
Suma podjazdów: | 1782 m |
Suma kalorii: | 886 kcal |
Liczba aktywności: | 323 |
Średnio na aktywność: | 14.30 km i 0h 57m |
Więcej statystyk |
Na zakupy
Niedziela, 12 października 2014 Kategoria Po miescie, Towarowo
Km: | 3.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:30 | km/h: | 7.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Giant | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zakupy.
Doors Open Day #2 duzo zdjec :)
Niedziela, 28 września 2014 Kategoria Atrakcje, Fotograficznie, Po miescie
Km: | 25.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:17 | km/h: | 11.21 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Mieszczuch | Aktywność: Jazda na rowerze |
Drugi dzien weekendu Dni Otwartych w Edi przebiegal pod haslem zobaczyc jak najwiecej;) Choc musze przyznac, ze pierwszy dzien byl chyba ciekawszy :) Zapraszam na relacje fotograficzna ;)
Muzeum Strazy Pozarnej

City Chambers




The Hub

Stara klasa szkolna

Komisariat na Leith

Drukarnia

City Chambers
The Hub
Stara klasa szkolna
Komisariat na Leith
Drukarnia
Doors Open Day #1 duzo zdjec :)
Sobota, 27 września 2014 Kategoria Atrakcje, Fotograficznie, Po miescie
Km: | 12.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 10.65 |
Pr. maks.: | 30.70 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Mieszczuch | Aktywność: Jazda na rowerze |
Raz do roku odbywa sie impreza Doors Open Day, czyli dzien otwartych drzwi, tak na prawde jest to weekend otwartych drzwi, podczas ktorego otwierane sa rozne budynki i instytucje normalnie niedostepne szerokiej publicznosci, a wejscie jest bezplatne. Bardzo lubie to wydarzenie, poniewaz daje mozliwosc porobienia zdjec w miejscach, gdzie normalnie raczej nie ma szans, aby sie dostac. Zawsze pilnie sie do tych dni przygotowuje, sprawdzam liste dostepnych atrakcji i w ktory dzien i w jakich godzinach beda otwarte, nastepnie przygotowuje mapke - trase zwiedzania, laduje aparat, wsiadam na rower i ruszam. Tak bylo i tym razem, a dzieki dobrej organizacji udalomi sie zwiedzic calkiem sporo miejsc. Ponizej przedstawiam zdjecia kilku ciekawszych obiektow. Dodam jescze tylko, ze zwiedzam te miejsca glownie pod wzgledem architektonicznym i wystroju wnetrz, czesto zabytkowych.
Milego ogladania:)
Milego ogladania:)
Centrum Sir Conana Artur Doyle'a


Stewart's Melville Collage

Instytut Fransucki w Szkocji

Fundacja Jamesa Maxwella

Assembly Rooms




Merchant's Hall

Supreme Courts

Talbot Rice Gallery (sztuka;))

Summerhall (sztuka;))
Stewart's Melville Collage
Instytut Fransucki w Szkocji
Fundacja Jamesa Maxwella
Assembly Rooms
Merchant's Hall
Supreme Courts
Talbot Rice Gallery (sztuka;))
Summerhall (sztuka;))
Parada koni
Niedziela, 7 września 2014 Kategoria Po miescie, W towarzystwie, Atrakcje
Km: | 12.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:46 | km/h: | 15.91 |
Pr. maks.: | 31.00 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Mieszczuch | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wybralismy sie na parade koni, organizowana dla upamietnienia XVIII wiecznej tradycji sprawdzania granic miasta. Po II wojnie swiatowej marsz odbywal sie z okazji zakonczenia tego konfliktu, a w tym roku upamietnial rowniez wybuch I wojny swiatowej. Parada byla imponujaca i ciagnela sie przez pol miasta. My zdecydowalismy sie obserwowac ja w Parku Holyrood, pod Gora Artura. W paradzie wzielo udzial okolo 300 koni, takze bylo na co popatrzec :)







Fajerwerki na zakonczenie festiwalu
Niedziela, 31 sierpnia 2014 Kategoria Fotograficznie, Po miescie
Km: | 7.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 15.78 |
Pr. maks.: | 30.80 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Mieszczuch | Aktywność: Jazda na rowerze |
Postanowilismy rowerami wybrac sie na pokaz fajerwerkow na zakonczenie festiwalu edynburskiego. Fajerwerki odpalane sa z zamku, dlatego tez postanowilismy za punkt obserwacyjny wybrac Calton Hill - wzgorze polozone na wschodnim krancu Princes Street, glownej ulicy miasta, ze wspanialym widokiem na zamek. Okazalo sie ze na to wzgorze sciagnelo pol miata, ale dzieki temu ze byluismy nieco wczesniej udalo nam sie zajac dobry punkt obserwacyjny i dogodny dla rozstawienia statywu;)



Powrot mielismy dosc kiepski, bo jakos nie pomyslalam, ze o tej porze, po pokaie fajerwerkow bedzie ciemno ;) Ale na szczescie udalo nam sie przemknac przez miasto bez zadnej szkody ;)
Powrot mielismy dosc kiepski, bo jakos nie pomyslalam, ze o tej porze, po pokaie fajerwerkow bedzie ciemno ;) Ale na szczescie udalo nam sie przemknac przez miasto bez zadnej szkody ;)
Edynburskie festiwale
Sobota, 30 sierpnia 2014 Kategoria Po miescie, W towarzystwie
Km: | 32.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:11 | km/h: | 14.93 |
Pr. maks.: | 33.60 | Temperatura: | 19.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Mieszczuch | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś postanowiliśmy przejechać się na Edynburską plażę ponieważ tam, na promenadzie miał odbywać się Big Beach Busk. Impreza podczas której różni artyści i muzycy amatorzy rozstawiają się na promenadzie i grają, na wszelkiego rodzaju instrumentach. Jednak, aby się tam dotać musieliśmy przejechać przez pół miasta. Postanowiliśmy pojechać może nieco dłuższą, ale za to bardzo przyjemną i spokojną trasą, czyli ścieżką rowerową wybudowaną w miejscu dawnej linii kolejowej.

O ile jazda ścieżką była dość przyjemna, mimo sporego ruchu zarówno innych cyklistów jak i pieszych (tak naprawdę jest to ciąg pieszo - rowerowy), to jazda ulicą to nieustanna walka i to nawet nie z samochodami co z innymi rowerzystami, a nawet motocyklistami! Ale po kolei - ze ścieżki musieliśmy wjechać na ulicę, chwilę nam to zajęło, bo ruch był spory i musieliśmy przepuścić wiele samochodów. Ok, spokojnie i nieśpiesznie dojechaliśmy do skrzyżowania, doganiając wszystkie te samochody. Staneliśmy na czerwonym, przed nami para rowerzystów, dziewczę w rozmiarze "6", spd, wypasiony rowerek, koleś też na jakimś lepszym sprzęcie. Myślę sobie, spoko nie będę się przepychać i wciskać na "pole position" w końcu jadę na mieszczuchu. Czekamy, zalapa sie żółte, zielone ruszamy, a dziewczę zamiast depnąć na tym swoim wypasionym rowerku, ledwo naciska te pedały i jedzie w żółwim tempie, a koleś zamiast jechać przed ub za nią, chyba byli na randce i dziewczyna bardzo mu sie podobała i nie mógł jej spuścić z oczu - jechał obok niej. Ulicą, gdzie jest spory ruch, przy krawężniku stoją zaparkowane samochody, a oni jak gdyby nic jadą sobie parami. To my, nawet na ścieżce rowerowej, nie jechaliśmy obok siebie, żeby nie utrudniać innym poruszania się, a ta parka ruchliwą ulicą jedzie sobie zajmując prawie szerokość pasa, zadowoleni z siebie i nieświadomi że komukolwiek przeszkadzają. Koleś w ogóle nie wiedział za co na neigo dzwonię i o co mi w ogóle chodzi ;) no masakra jakaś! Wkurzyłam się, wyprzedziłam to wlokące się i zapatrzone w siebie towarzystwo i ani się obejrzałam, a na liczniku mojego mieszczucha były 33km/h.

Ale na tym nie koniec przygód;) Na tym samym odcinku natkneliśmy się na pewnego motocyklistę, którego najpierw przezpuściliśmy wbijając się na ulicę, a następnie staliśmy razem z nim na światłach razem z tą nr "6". Ruszyliśmy, każdy sobie jedzie, ja wyprzedzam tych na rowerach, dojerzdżamy do kolejnych świateł, a tam stoi też motocyklista. Światła się zmieniają jedziemy, następne światła, stoimy razem z motocyklistą. Ruszamy, jedziemy, kolejne światła, motocyklista się już chyba lekko wkurzył, bo ominął samochdy pasem dla rowerów i stanął w śluzie rowerowej i jak do tej pory te "wyścigi" mnie bawiły, tak to mnie bardzo wkurzyło. Dojechałam na światła i ponownie ustawiłam się przed nim. To go chyba ostatecznie wkurzyło bo przygazował, a ja już byłam nieco zmęczona i na następnych światłach już go nie dogoniliśmy, ale niewiele brakowało;) Także jazda po mieście samochodem czy w tym wypadku motocyklem sprowadza się do średniej kilkunastu km/h ;)
Nieco zmęczeni tymi przepychankami i jazdą po ulicach dojechaliśmy nad zatokę i na edynburską plażę.




Na deptaku był spory ruch także nie dało się jechać i ten odcinek musieliśmy się przespacerować. Było jednak na co popatrzeć i czego posłuchać więc wcale się nam nie nudziło.



Po tym jak skończyliśmy spacer nadmorską promenadą, postanowiliśmy pojechać na Leith na Mela Festival. Okazało się jednak, że na festiwal trzba kupić wejściówki, a na dodatek kolejka była strasznie długa. Co więcej na teren festiwalu nie można był wprowadzić rowerów, więc to wszytko nas zniechęciło i nie zdecydowaliśmy się na wejście. Zamiast tego posiedzieliśmy sobie chwilę w parku i wypiliśmy po piwku. Przyuważyłam także jedną panią, która pouczała dziecko, aby rzucać śmieci pod drzewko. No tak mnie to zirytowało, że zwróciłam jej uwagę, żeby nie śmieciła, że kosze na śmieci są w pobliżu, udała że w ogóle nie wie o co mi chodzi. I jeszcze mi pogroziła, że ja tu w parku piję alkohol, na co ja jej, że mogę, to piję ( tu nie ma zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych). Jak widzicie debili nie brakuje i niestety wszędzie aż się od nich roi:/ Uff.

Do domu potanowiliśmy wrócić taką samą drogą, czyli ścieżką rowerową. Po drodze zatrzymaliśmy się na drobne zakupy.

Acha, i jeszcze na zakończenie wszędzie w mieście można natknąć się na propagandę związaną ze zbliżającym się szkockim referendum. Kampania "Yes" jest bardzo silna i wszechobecna w przeciwieństwie do kapmanii "No". Bardzo jestem ciekawa wyników referendum, a to już za niecałe 3 tygodnie.
O ile jazda ścieżką była dość przyjemna, mimo sporego ruchu zarówno innych cyklistów jak i pieszych (tak naprawdę jest to ciąg pieszo - rowerowy), to jazda ulicą to nieustanna walka i to nawet nie z samochodami co z innymi rowerzystami, a nawet motocyklistami! Ale po kolei - ze ścieżki musieliśmy wjechać na ulicę, chwilę nam to zajęło, bo ruch był spory i musieliśmy przepuścić wiele samochodów. Ok, spokojnie i nieśpiesznie dojechaliśmy do skrzyżowania, doganiając wszystkie te samochody. Staneliśmy na czerwonym, przed nami para rowerzystów, dziewczę w rozmiarze "6", spd, wypasiony rowerek, koleś też na jakimś lepszym sprzęcie. Myślę sobie, spoko nie będę się przepychać i wciskać na "pole position" w końcu jadę na mieszczuchu. Czekamy, zalapa sie żółte, zielone ruszamy, a dziewczę zamiast depnąć na tym swoim wypasionym rowerku, ledwo naciska te pedały i jedzie w żółwim tempie, a koleś zamiast jechać przed ub za nią, chyba byli na randce i dziewczyna bardzo mu sie podobała i nie mógł jej spuścić z oczu - jechał obok niej. Ulicą, gdzie jest spory ruch, przy krawężniku stoją zaparkowane samochody, a oni jak gdyby nic jadą sobie parami. To my, nawet na ścieżce rowerowej, nie jechaliśmy obok siebie, żeby nie utrudniać innym poruszania się, a ta parka ruchliwą ulicą jedzie sobie zajmując prawie szerokość pasa, zadowoleni z siebie i nieświadomi że komukolwiek przeszkadzają. Koleś w ogóle nie wiedział za co na neigo dzwonię i o co mi w ogóle chodzi ;) no masakra jakaś! Wkurzyłam się, wyprzedziłam to wlokące się i zapatrzone w siebie towarzystwo i ani się obejrzałam, a na liczniku mojego mieszczucha były 33km/h.
Ale na tym nie koniec przygód;) Na tym samym odcinku natkneliśmy się na pewnego motocyklistę, którego najpierw przezpuściliśmy wbijając się na ulicę, a następnie staliśmy razem z nim na światłach razem z tą nr "6". Ruszyliśmy, każdy sobie jedzie, ja wyprzedzam tych na rowerach, dojerzdżamy do kolejnych świateł, a tam stoi też motocyklista. Światła się zmieniają jedziemy, następne światła, stoimy razem z motocyklistą. Ruszamy, jedziemy, kolejne światła, motocyklista się już chyba lekko wkurzył, bo ominął samochdy pasem dla rowerów i stanął w śluzie rowerowej i jak do tej pory te "wyścigi" mnie bawiły, tak to mnie bardzo wkurzyło. Dojechałam na światła i ponownie ustawiłam się przed nim. To go chyba ostatecznie wkurzyło bo przygazował, a ja już byłam nieco zmęczona i na następnych światłach już go nie dogoniliśmy, ale niewiele brakowało;) Także jazda po mieście samochodem czy w tym wypadku motocyklem sprowadza się do średniej kilkunastu km/h ;)
Nieco zmęczeni tymi przepychankami i jazdą po ulicach dojechaliśmy nad zatokę i na edynburską plażę.
Na deptaku był spory ruch także nie dało się jechać i ten odcinek musieliśmy się przespacerować. Było jednak na co popatrzeć i czego posłuchać więc wcale się nam nie nudziło.
Po tym jak skończyliśmy spacer nadmorską promenadą, postanowiliśmy pojechać na Leith na Mela Festival. Okazało się jednak, że na festiwal trzba kupić wejściówki, a na dodatek kolejka była strasznie długa. Co więcej na teren festiwalu nie można był wprowadzić rowerów, więc to wszytko nas zniechęciło i nie zdecydowaliśmy się na wejście. Zamiast tego posiedzieliśmy sobie chwilę w parku i wypiliśmy po piwku. Przyuważyłam także jedną panią, która pouczała dziecko, aby rzucać śmieci pod drzewko. No tak mnie to zirytowało, że zwróciłam jej uwagę, żeby nie śmieciła, że kosze na śmieci są w pobliżu, udała że w ogóle nie wie o co mi chodzi. I jeszcze mi pogroziła, że ja tu w parku piję alkohol, na co ja jej, że mogę, to piję ( tu nie ma zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych). Jak widzicie debili nie brakuje i niestety wszędzie aż się od nich roi:/ Uff.
Do domu potanowiliśmy wrócić taką samą drogą, czyli ścieżką rowerową. Po drodze zatrzymaliśmy się na drobne zakupy.
Acha, i jeszcze na zakończenie wszędzie w mieście można natknąć się na propagandę związaną ze zbliżającym się szkockim referendum. Kampania "Yes" jest bardzo silna i wszechobecna w przeciwieństwie do kapmanii "No". Bardzo jestem ciekawa wyników referendum, a to już za niecałe 3 tygodnie.
Rowerem po mieście
Niedziela, 3 sierpnia 2014 Kategoria W towarzystwie, Po miescie
Km: | 24.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:49 | km/h: | 13.49 |
Pr. maks.: | 37.00 | Temperatura: | 20.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | 780kcal | Podjazdy: | 950m | Sprzęt: Mieszczuch | Aktywność: Jazda na rowerze |
W niedziele po raz pierwszy w tym roku udało się nam razem wybrać na krótką przejażdżkę po mieście. Ja na swoim nowym mieszczuchu, muszę przyznać, że jeździ się na nim rewelacyjnie ;)
Postanowiliśmy przejechać się trochę po mieście, odkryć nowe miejsca i nowe ścieżki rowerowe.
Najpierw podjechaliśmy pod górę Arthura i zjechaliśmy w dół wzdłuż Salisburys Craigs na drugą stronę Parku Holyrood.

I tak klucząc nieco po mieście dotarliśmy w miejsce, w którym jeszcze nigdy nie byliśmy, a mianowicie do parku Lochend. Kiedyś była to posiadłość ziemska, znajdował się tu zameczek, a później duży dom właścicieli tych terenów. Do dziś zachował się jedynie gołębnik, gołębie były wówczas powszechnie hodowane i stanowiły podstawowy składnik diety.


Jadąc ścieżką rowerową wybudowaną w miejscu dawnej linii kolejowej, która wije i kluczy między osiedlami dojechaliśmy prawie nad zatokę. Udało się nam przejechać nowym mostkiem, dzięki któremu zjechaliśmy do parku Leith Links, gdzie ponoć narodziła się gra w golfa.


Tuż obok znajdowały się ogródki działkowe, gdzie wypatrzyliśmy takie oto ogromne osty - oset jest symbolem Szkocji.

Z północnej części miasta wróciliśmy do domu inną ścieżką rowerową, podobnie jak poprzednią zbudowaną w miejscu dawnej linii kolejowej. Na zdjęciu poniżej widać jeszcze zachowany peron, a budynek na wiadukcie, to dawna stacja kolejowa.

A tu inny fragment ścieżki.

I tak sobie jadę i rozglądam si na boki ;)

Wycieczka była bardzo udana, choć parę razy zmoczył nas przelotny deszcz. Jazda była bardzo przyjemna, choć muszę przyznać, że po przejechaniu tych 20 kilometrów czułam się nieco zmęczona, ale to chyba z braku kondycji ;)
Postanowiliśmy przejechać się trochę po mieście, odkryć nowe miejsca i nowe ścieżki rowerowe.
Najpierw podjechaliśmy pod górę Arthura i zjechaliśmy w dół wzdłuż Salisburys Craigs na drugą stronę Parku Holyrood.

I tak klucząc nieco po mieście dotarliśmy w miejsce, w którym jeszcze nigdy nie byliśmy, a mianowicie do parku Lochend. Kiedyś była to posiadłość ziemska, znajdował się tu zameczek, a później duży dom właścicieli tych terenów. Do dziś zachował się jedynie gołębnik, gołębie były wówczas powszechnie hodowane i stanowiły podstawowy składnik diety.

Jadąc ścieżką rowerową wybudowaną w miejscu dawnej linii kolejowej, która wije i kluczy między osiedlami dojechaliśmy prawie nad zatokę. Udało się nam przejechać nowym mostkiem, dzięki któremu zjechaliśmy do parku Leith Links, gdzie ponoć narodziła się gra w golfa.
Tuż obok znajdowały się ogródki działkowe, gdzie wypatrzyliśmy takie oto ogromne osty - oset jest symbolem Szkocji.
Z północnej części miasta wróciliśmy do domu inną ścieżką rowerową, podobnie jak poprzednią zbudowaną w miejscu dawnej linii kolejowej. Na zdjęciu poniżej widać jeszcze zachowany peron, a budynek na wiadukcie, to dawna stacja kolejowa.
A tu inny fragment ścieżki.
I tak sobie jadę i rozglądam si na boki ;)
Wycieczka była bardzo udana, choć parę razy zmoczył nas przelotny deszcz. Jazda była bardzo przyjemna, choć muszę przyznać, że po przejechaniu tych 20 kilometrów czułam się nieco zmęczona, ale to chyba z braku kondycji ;)
Zakupy w Lidlu
Sobota, 1 marca 2014 Kategoria Po miescie, Towarowo
Km: | 1.95 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:07 | km/h: | 16.71 |
Pr. maks.: | 28.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Zakupy.
Pchli targ
Niedziela, 9 lutego 2014 Kategoria Po miescie
Km: | 19.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:29 | km/h: | 12.81 |
Pr. maks.: | 29.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na ryneczek, zrobic zakupy na pchlim targu ;)
Na zakupy
Sobota, 28 grudnia 2013 Kategoria W towarzystwie, Towarowo, Po miescie
Km: | 7.34 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:29 | km/h: | 15.19 |
Pr. maks.: | 25.60 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po raz pierwszy po ponad miesiacu wsiadlam na rower. Mimo ladnej i dosc cieplej pogody okutana bylam na maksa, lacznie z kominiarka naciagnieta prawie pod oczy, a to wszystko po to, aby ochronic moje biedne drogi oddechowe. Jechalam powoli i ostroznie, spacerowo, rekreacyjnie, sprawdzajac swoje mozliwosci po chorobie i dluzszym okresie niejezdzenia. Wybralismy sie na krotka przejarzdzke do centrum handlowego w celu kupienia prezentu dla znajomych do ktorych wybieramy sie na Sylwestra. Zakupy bardzo owocne, co mnie bardzo uszczesliwilo:)
Jazda rowerem - rewelacyjna! Strasznie mi tego brakowalo! Mam nadzieje, ze po nowym roku zaczne juz normaknie i regularnie jezdzic:)
Rok zamykam z nizbyt imponujacym wynikiem, ale niestety nie udalo sie wykrecic wiecej :( Moze w przyszlym bedzie lepiej - trzymam kciuki;)
Jazda rowerem - rewelacyjna! Strasznie mi tego brakowalo! Mam nadzieje, ze po nowym roku zaczne juz normaknie i regularnie jezdzic:)
Rok zamykam z nizbyt imponujacym wynikiem, ale niestety nie udalo sie wykrecic wiecej :( Moze w przyszlym bedzie lepiej - trzymam kciuki;)