Do i z pracy
Środa, 13 czerwca 2012 Kategoria Do pracy
| Km: | 10.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 20.13 |
| Pr. maks.: | 30.00 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Praca. Droga nudna jak flaki z olejem;/
Do i z pracy
Wtorek, 12 czerwca 2012 Kategoria Do pracy
| Km: | 9.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:27 | km/h: | 21.56 |
| Pr. maks.: | 32.50 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Praca. Po pracy na szybkie zakupy do Sainsburysa, a pozniej juz zapomnialam na ten kawalek wpiac licznik;) Spieszylam sie, aby wrocic do domu i przygotowac obiad.
Do i z pracy i odebrac kolezanke
Poniedziałek, 11 czerwca 2012 Kategoria Do pracy
| Km: | 13.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:52 | km/h: | 15.46 |
| Pr. maks.: | 34.50 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Praca. Po pracy natomiast popedzilam na dworzec, aby odebrac kolezanke, ktore przyjechala z PL do EDI szukac innego zycia i pracy;) Pozniej spacerek z dworca, dlatego srednia taka niska;)
Car Boot Sale
Niedziela, 10 czerwca 2012 Kategoria Po miescie, W towarzystwie
| Km: | 9.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:40 | km/h: | 14.70 |
| Pr. maks.: | 36.50 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Od dluzszego czasu nie bylam na edynburskim pchlim targu i postanowilam wybrac sie tam w te niedziele. Oczywiscie pojechac rowerem, jednak calkowicie rozkopane centrum nie ulatwia poruszania sie;/
Wrocilam nieco okrezna droga, ale przejechalam przez zieloniutki park, gdzie panuje cisza i spokoj;) Ludzi niewiele, poniewaz jest chlodno, pochmurno i z nieba cos siapi;/
Na ryneczku tym razem udalo mi sie wyhaczyc takie oto cudenka w niesamowicie niskiej cenie:)




Wiecej szczegolow na blogu Urokliwe detale.
Wrocilam nieco okrezna droga, ale przejechalam przez zieloniutki park, gdzie panuje cisza i spokoj;) Ludzi niewiele, poniewaz jest chlodno, pochmurno i z nieba cos siapi;/
Na ryneczku tym razem udalo mi sie wyhaczyc takie oto cudenka w niesamowicie niskiej cenie:)
Wiecej szczegolow na blogu Urokliwe detale.
Zakupy
Sobota, 9 czerwca 2012 Kategoria Do pracy
| Km: | 4.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:16 | km/h: | 15.37 |
| Pr. maks.: | 27.90 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Krotka przejazdzka na ryneczek i do sklepu po niezbedne zakupy. Powrot do domu i porzadki. Pogoda bez zmian, nadal szaro, chlodno i wilgotno;/ czy juz nie zobacze slonca?
Do i z pracy
Piątek, 8 czerwca 2012 Kategoria Do pracy
| Km: | 10.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 20.13 |
| Pr. maks.: | 36.50 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Praca. W ten piatek wyjatkowo musialam posiedziec dluzej w pracy mam -5 godzin i trzeba to troche odrobic;/ ale siedzienie do pozna w pracy w piatek to koszmar. czlowiek i tak nic nie robi, myslami jest gdzie indziej, a kiblowac trzeba;/ no coz taki lajf... Pogoda i tak nie zachecala do opuszczenia cieplego i suchego budynku. W drodze zmoklam, a w zwiazku z brakiem blotnikow, slad blota mialam na calej dlugosci plecow ;/
Do i z pracy
Czwartek, 7 czerwca 2012 Kategoria Do pracy
| Km: | 10.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 20.13 |
| Pr. maks.: | 32.50 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Praca. Dni sa pochmurne i ponure. poznym popoludniej jest chlodniej niz rano gdy wychodze z domu, na dodatek albo siapi, albo pada, slonca nie widzialam juz od kilku dni :(
Do i z pracy
Środa, 6 czerwca 2012 Kategoria Do pracy
| Km: | 10.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 20.32 |
| Pr. maks.: | 33.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Praca po wyjazdowym dlugim weekendzie:)
Powrót
Poniedziałek, 4 czerwca 2012 Kategoria W towarzystwie
| Km: | 12.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 12.50 |
| Pr. maks.: | 31.50 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Pobudka o 6, szybkie zwiniecie namiotu, bez śniadania. Ruszyliśmy w stronę promu, ponieważ dokładnie nie wiedzieliśmy ile mamy do przejechania (5km czy 5mil), a woleliśmy mieć zapas, a nie czekać później parę godzin na kolejny prom. Jak się okazało musięliśmy przejechać tylko 5 km, które pokonaliśmy w kilkanaście minut;) Ponieważ do promu mięliśmy sporo czasu skorzystaliśmy z szaletu, a następnie przy stolikach ustawionych przy jakiejś knajpce, zamkniętej o tej porze spożyliśmy śniadanie.
Na prom wjechaliśmy, jako pierwsi z para innych sakwiarzy. Na promie wypiliśmy gorąca herbatę, zrobiliśmy kilka pożegnalnych fotek wyspy Mull i ani się obejrzeliśmy jak dobijaliśmy do Oban. Na wyspę postanowiłam jeszcze wrócić, aby odwiedzić Tobermory i tamtejsza destylarnie oraz objechać północną cześć wyspy. Poza tym zostało nam tutaj do zobaczenia kilka zamków, których nie zwiedzaliśmy z powodu braku czasu. Na zwiedzenie wyspy zabrakło nam jednego dnia, ale taka niestety niemiła niespodziankę zrobił nam ScotRail. Gdy tylko zeszliśmy z promu od razu udałam się na dworzec dowiedzieć się się jak wygląda sytuacja z zarezerwowaniem miejsca na rower w pociągu do Glasgow. Jak się okazało nie było z tym problemu, pociąg był w ogóle większy niż tym, którym jechaliśmy w te stronę, miał 4 wagony, a nie 2 i 12 (!) miejsc na rowery! W sumie jechały w nim tylko dwa nasze;/ Ponieważ do pociągu mięliśmy sporo czasu powłóczyliśmy się nieco po Oban, weszliśmy do destylarni skosztować lokalnych wyrobów, kupiliśmy miejscowe piwo i skosztowaliśmy świeżutkich owoców morza w budce kolo portu. Fanatyczne kanapki z wędzonym łososięm, krabem i krewetkami za cenę bardziej niż przystępna! Cos wspaniałego!


Podroż do Glasgow upłynęła nam w milej, spokojnej wręcz sięlankowej atmosferze. Przesiadka w Glasgow to szczyt marzeń – polaczenie było rewelacyjne, gdy wjechaliśmy na stacje pociąg edynburski stal i czekał, także tylko musięliśmy przejść szerokość peronu i się do niego załadować;) i tak w ciągu 4 godzin od wyruszenia z Oban dotarliśmy do domu.
Wróciliśmy w poniedziałek, aby nie utknąć w Oban we wtorek, bo przecież w środę niestety trzeba było pojawić się się w pracy. Wtorek upłynął za to bardzo milo i spokojnie w domu na odpoczynku i sprzątaniu, ogarnianiu mieszkania i przesuwaniu mebli
Na prom wjechaliśmy, jako pierwsi z para innych sakwiarzy. Na promie wypiliśmy gorąca herbatę, zrobiliśmy kilka pożegnalnych fotek wyspy Mull i ani się obejrzeliśmy jak dobijaliśmy do Oban. Na wyspę postanowiłam jeszcze wrócić, aby odwiedzić Tobermory i tamtejsza destylarnie oraz objechać północną cześć wyspy. Poza tym zostało nam tutaj do zobaczenia kilka zamków, których nie zwiedzaliśmy z powodu braku czasu. Na zwiedzenie wyspy zabrakło nam jednego dnia, ale taka niestety niemiła niespodziankę zrobił nam ScotRail. Gdy tylko zeszliśmy z promu od razu udałam się na dworzec dowiedzieć się się jak wygląda sytuacja z zarezerwowaniem miejsca na rower w pociągu do Glasgow. Jak się okazało nie było z tym problemu, pociąg był w ogóle większy niż tym, którym jechaliśmy w te stronę, miał 4 wagony, a nie 2 i 12 (!) miejsc na rowery! W sumie jechały w nim tylko dwa nasze;/ Ponieważ do pociągu mięliśmy sporo czasu powłóczyliśmy się nieco po Oban, weszliśmy do destylarni skosztować lokalnych wyrobów, kupiliśmy miejscowe piwo i skosztowaliśmy świeżutkich owoców morza w budce kolo portu. Fanatyczne kanapki z wędzonym łososięm, krabem i krewetkami za cenę bardziej niż przystępna! Cos wspaniałego!

Destylarnia whisky w Oban© ememka

Panorama Oban© ememka
Podroż do Glasgow upłynęła nam w milej, spokojnej wręcz sięlankowej atmosferze. Przesiadka w Glasgow to szczyt marzeń – polaczenie było rewelacyjne, gdy wjechaliśmy na stacje pociąg edynburski stal i czekał, także tylko musięliśmy przejść szerokość peronu i się do niego załadować;) i tak w ciągu 4 godzin od wyruszenia z Oban dotarliśmy do domu.
Wróciliśmy w poniedziałek, aby nie utknąć w Oban we wtorek, bo przecież w środę niestety trzeba było pojawić się się w pracy. Wtorek upłynął za to bardzo milo i spokojnie w domu na odpoczynku i sprzątaniu, ogarnianiu mieszkania i przesuwaniu mebli
Wyspa Iona i przez Mull
Niedziela, 3 czerwca 2012 Kategoria Długodystansowo, Fotograficznie, W towarzystwie, Po Szkocji
| Km: | 80.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:14 | km/h: | 15.32 |
| Pr. maks.: | 41.50 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
| Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze | ||
Pobudka o 7.30 pakowanie, skromne śniadanko, próba zagotowania wody przy dość silnym wietrze na suchym paliwie graniczyła z cudem.
Zjechaliśmy do wioski i czekaliśmy na prom, który miał o 8.45 zabrać nas na wyspę Iona. W międzyczasie skorzystaliśmy z otwartego całą dobę szaletu oraz kontaktu, gdzie podładowałam baterię do aparatu.
http://www.youtube.com/enhance?feature=vm&v=B6yx2tuA69c








Zwiedziliśmy, powylegiwaliśmy się na słonku czekając na prom i ruszyliśmy w drogę powrotną. Częściowo trasa prowadziła tą samą drogą, co dzień wcześniej (na wyspie nie ma zbyt wielu dróg), jechaliśmy jednak wolniej, często zatrzymując się, aby uwiecznić widoczki.
Po kilku kilometrach jazdy odezwał się brak porządnego śniadania i czułam jak mnie ssie pusty żołądek, na dodatek nie miałam siły pedałować, w jeździe nie pomagał także przeciwny wiatr. Krótki postój na uzupełnienie „paliwa” i ruszyliśmy dalej. Dotoczyliśmy się do rozjazdu i skręciliśmy na jeszcze węższa (tak to możliwe) drogę widokową prowadzącą do Salen. Ta droga była fantastyczna, najpierw lekko falując prowadziła przeciwległym brzegiem zatoki, wzdłuż której jechaliśmy wcześniej, a ponieważ wykonaliśmy zwrot o 180st – wiatr zaczął pomagać i momentalnie jazda z mocnego naciskania na pedały i walki, zamieniła się w delikatne kręcenie i spokojne toczenie się. Następnie ładny zjazd, zakręt i solidny podjazd, jak się później okazało na szczęście jedyny tego dnia;) po drugiej stronie tego wzniesienia rozpościerały się niesamowite widoki na klify i skaliste wybrzeże. Droga wiła się wzdłuż brzegu wciśnięta miedzy wody zatoki, a pionowo wznoszące się góry.

Minęliśmy fragment brzegu usianego ogromnymi głazami, które niegdyś odpadły od pionowo wznoszących się ścian. Miejsce bardzo urokliwe, a zarazem nieco straszne.


Przejeżdżaliśmy też obok zarośli i karłowatych drzewek, które zapewne miały ambicje być lasem, jednak silne wiatry, jakie muszą tu wiać zniekształciły je i skarliły, przez co wyglądają strasznie i złowrogo, jak poskręcany reumatyzmem starzec.

Następnie droga prowadziła płaskim i szerokim brzegiem zatoki, aby po pewnym czasie i niewielkim podjeździe doprowadzić nas do wioski Salen. Tu postanowiliśmy się pożywić w pubie i pojechać w stronę promu, aby złapać pierwsza przeprawę następnego dnia rano, a następnie starać się o rezerwacje miejsc w pociągu do Glasgow.
Pod pubem atakowały nas meszki, w drodze do promu, gdy tylko się na chwilę zatrzymaliśmy meszki nas oblepiały. Momentami podczas jazdy przejeżdżałam przez taka chmarę, ze czułam jak oblepiają mi twarz, całe ich roje zostawały mi na rękach. Na nocleg zjechaliśmy na parking/miejsce widokowe nad cieśnina oddzielająca wyspę Mull od lądowej części Szkocji. Tu o dziwo nie było meszek, choć przejechaliśmy zaledwie kilka kilometrów od miejsca gdzie były ich całe masy. Udało nam się spokojnie rozbić i posiedzieć w otwartym namiocie. Meszki pojawiły się dopiero później w niewielkich ilościach. Nie mam pojęcia od czego zależy ich występowanie.

/
Zjechaliśmy do wioski i czekaliśmy na prom, który miał o 8.45 zabrać nas na wyspę Iona. W międzyczasie skorzystaliśmy z otwartego całą dobę szaletu oraz kontaktu, gdzie podładowałam baterię do aparatu.
http://www.youtube.com/enhance?feature=vm&v=B6yx2tuA69c

Zachodnie wybrzeże Szkocji© ememka

Ruiny opactwa© ememka

Opactwo Iona© ememka

Podcienia dziedzinca© ememka

Opactwo iona© ememka

Wnętrze kościoła© ememka

Opctwo Iona© ememka

Błękitne wody© ememka
Zwiedziliśmy, powylegiwaliśmy się na słonku czekając na prom i ruszyliśmy w drogę powrotną. Częściowo trasa prowadziła tą samą drogą, co dzień wcześniej (na wyspie nie ma zbyt wielu dróg), jechaliśmy jednak wolniej, często zatrzymując się, aby uwiecznić widoczki.
Po kilku kilometrach jazdy odezwał się brak porządnego śniadania i czułam jak mnie ssie pusty żołądek, na dodatek nie miałam siły pedałować, w jeździe nie pomagał także przeciwny wiatr. Krótki postój na uzupełnienie „paliwa” i ruszyliśmy dalej. Dotoczyliśmy się do rozjazdu i skręciliśmy na jeszcze węższa (tak to możliwe) drogę widokową prowadzącą do Salen. Ta droga była fantastyczna, najpierw lekko falując prowadziła przeciwległym brzegiem zatoki, wzdłuż której jechaliśmy wcześniej, a ponieważ wykonaliśmy zwrot o 180st – wiatr zaczął pomagać i momentalnie jazda z mocnego naciskania na pedały i walki, zamieniła się w delikatne kręcenie i spokojne toczenie się. Następnie ładny zjazd, zakręt i solidny podjazd, jak się później okazało na szczęście jedyny tego dnia;) po drugiej stronie tego wzniesienia rozpościerały się niesamowite widoki na klify i skaliste wybrzeże. Droga wiła się wzdłuż brzegu wciśnięta miedzy wody zatoki, a pionowo wznoszące się góry.

Wijąca siędroga© ememka
Minęliśmy fragment brzegu usianego ogromnymi głazami, które niegdyś odpadły od pionowo wznoszących się ścian. Miejsce bardzo urokliwe, a zarazem nieco straszne.

Wielkie głązy© ememka

Leniwe owce© ememka
Przejeżdżaliśmy też obok zarośli i karłowatych drzewek, które zapewne miały ambicje być lasem, jednak silne wiatry, jakie muszą tu wiać zniekształciły je i skarliły, przez co wyglądają strasznie i złowrogo, jak poskręcany reumatyzmem starzec.

Karłowate drzewa© ememka
Następnie droga prowadziła płaskim i szerokim brzegiem zatoki, aby po pewnym czasie i niewielkim podjeździe doprowadzić nas do wioski Salen. Tu postanowiliśmy się pożywić w pubie i pojechać w stronę promu, aby złapać pierwsza przeprawę następnego dnia rano, a następnie starać się o rezerwacje miejsc w pociągu do Glasgow.
Pod pubem atakowały nas meszki, w drodze do promu, gdy tylko się na chwilę zatrzymaliśmy meszki nas oblepiały. Momentami podczas jazdy przejeżdżałam przez taka chmarę, ze czułam jak oblepiają mi twarz, całe ich roje zostawały mi na rękach. Na nocleg zjechaliśmy na parking/miejsce widokowe nad cieśnina oddzielająca wyspę Mull od lądowej części Szkocji. Tu o dziwo nie było meszek, choć przejechaliśmy zaledwie kilka kilometrów od miejsca gdzie były ich całe masy. Udało nam się spokojnie rozbić i posiedzieć w otwartym namiocie. Meszki pojawiły się dopiero później w niewielkich ilościach. Nie mam pojęcia od czego zależy ich występowanie.

Widok z namiotu© ememka
/


