Powrót
Poniedziałek, 4 czerwca 2012 Kategoria W towarzystwie
Km: | 12.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:00 | km/h: | 12.50 |
Pr. maks.: | 31.50 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pobudka o 6, szybkie zwiniecie namiotu, bez śniadania. Ruszyliśmy w stronę promu, ponieważ dokładnie nie wiedzieliśmy ile mamy do przejechania (5km czy 5mil), a woleliśmy mieć zapas, a nie czekać później parę godzin na kolejny prom. Jak się okazało musięliśmy przejechać tylko 5 km, które pokonaliśmy w kilkanaście minut;) Ponieważ do promu mięliśmy sporo czasu skorzystaliśmy z szaletu, a następnie przy stolikach ustawionych przy jakiejś knajpce, zamkniętej o tej porze spożyliśmy śniadanie.
Na prom wjechaliśmy, jako pierwsi z para innych sakwiarzy. Na promie wypiliśmy gorąca herbatę, zrobiliśmy kilka pożegnalnych fotek wyspy Mull i ani się obejrzeliśmy jak dobijaliśmy do Oban. Na wyspę postanowiłam jeszcze wrócić, aby odwiedzić Tobermory i tamtejsza destylarnie oraz objechać północną cześć wyspy. Poza tym zostało nam tutaj do zobaczenia kilka zamków, których nie zwiedzaliśmy z powodu braku czasu. Na zwiedzenie wyspy zabrakło nam jednego dnia, ale taka niestety niemiła niespodziankę zrobił nam ScotRail. Gdy tylko zeszliśmy z promu od razu udałam się na dworzec dowiedzieć się się jak wygląda sytuacja z zarezerwowaniem miejsca na rower w pociągu do Glasgow. Jak się okazało nie było z tym problemu, pociąg był w ogóle większy niż tym, którym jechaliśmy w te stronę, miał 4 wagony, a nie 2 i 12 (!) miejsc na rowery! W sumie jechały w nim tylko dwa nasze;/ Ponieważ do pociągu mięliśmy sporo czasu powłóczyliśmy się nieco po Oban, weszliśmy do destylarni skosztować lokalnych wyrobów, kupiliśmy miejscowe piwo i skosztowaliśmy świeżutkich owoców morza w budce kolo portu. Fanatyczne kanapki z wędzonym łososięm, krabem i krewetkami za cenę bardziej niż przystępna! Cos wspaniałego!
Podroż do Glasgow upłynęła nam w milej, spokojnej wręcz sięlankowej atmosferze. Przesiadka w Glasgow to szczyt marzeń – polaczenie było rewelacyjne, gdy wjechaliśmy na stacje pociąg edynburski stal i czekał, także tylko musięliśmy przejść szerokość peronu i się do niego załadować;) i tak w ciągu 4 godzin od wyruszenia z Oban dotarliśmy do domu.
Wróciliśmy w poniedziałek, aby nie utknąć w Oban we wtorek, bo przecież w środę niestety trzeba było pojawić się się w pracy. Wtorek upłynął za to bardzo milo i spokojnie w domu na odpoczynku i sprzątaniu, ogarnianiu mieszkania i przesuwaniu mebli
Na prom wjechaliśmy, jako pierwsi z para innych sakwiarzy. Na promie wypiliśmy gorąca herbatę, zrobiliśmy kilka pożegnalnych fotek wyspy Mull i ani się obejrzeliśmy jak dobijaliśmy do Oban. Na wyspę postanowiłam jeszcze wrócić, aby odwiedzić Tobermory i tamtejsza destylarnie oraz objechać północną cześć wyspy. Poza tym zostało nam tutaj do zobaczenia kilka zamków, których nie zwiedzaliśmy z powodu braku czasu. Na zwiedzenie wyspy zabrakło nam jednego dnia, ale taka niestety niemiła niespodziankę zrobił nam ScotRail. Gdy tylko zeszliśmy z promu od razu udałam się na dworzec dowiedzieć się się jak wygląda sytuacja z zarezerwowaniem miejsca na rower w pociągu do Glasgow. Jak się okazało nie było z tym problemu, pociąg był w ogóle większy niż tym, którym jechaliśmy w te stronę, miał 4 wagony, a nie 2 i 12 (!) miejsc na rowery! W sumie jechały w nim tylko dwa nasze;/ Ponieważ do pociągu mięliśmy sporo czasu powłóczyliśmy się nieco po Oban, weszliśmy do destylarni skosztować lokalnych wyrobów, kupiliśmy miejscowe piwo i skosztowaliśmy świeżutkich owoców morza w budce kolo portu. Fanatyczne kanapki z wędzonym łososięm, krabem i krewetkami za cenę bardziej niż przystępna! Cos wspaniałego!
Destylarnia whisky w Oban© ememka
Panorama Oban© ememka
Podroż do Glasgow upłynęła nam w milej, spokojnej wręcz sięlankowej atmosferze. Przesiadka w Glasgow to szczyt marzeń – polaczenie było rewelacyjne, gdy wjechaliśmy na stacje pociąg edynburski stal i czekał, także tylko musięliśmy przejść szerokość peronu i się do niego załadować;) i tak w ciągu 4 godzin od wyruszenia z Oban dotarliśmy do domu.
Wróciliśmy w poniedziałek, aby nie utknąć w Oban we wtorek, bo przecież w środę niestety trzeba było pojawić się się w pracy. Wtorek upłynął za to bardzo milo i spokojnie w domu na odpoczynku i sprzątaniu, ogarnianiu mieszkania i przesuwaniu mebli
komentarze
Kilkudniowa wycieczka z sakwami, to jest to co lubię najbardziej. Tylko szkoda, że tak mało czasu jest na takie wycieczki :)
rowerzystka - 18:36 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj
Córka po rocznym pobycie w Edynburgu porzuciła Rayana i przeniosła się do Warszawy do innych linii lotniczych. Teraz zaczyna coś mówić o powrocie do Szkocji bo tam został Szkot Scot
Kajman - 05:54 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj
Komentuj