Wpisy archiwalne w kategorii
Fotograficznie
Dystans całkowity: | 1419.96 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 88:32 |
Średnia prędkość: | 16.04 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1560 m |
Liczba aktywności: | 38 |
Średnio na aktywność: | 37.37 km i 2h 19m |
Więcej statystyk |
Do i z pracy + focenie
Wtorek, 19 kwietnia 2011 Kategoria Do pracy, Fotograficznie, Po miescie
Km: | 10.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 18.73 |
Pr. maks.: | 33.00 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzień jak codzień, jednak w drodze powrotnej było tak niesamowicie ciepło że jechałam w krótkim rękawku;)
I jakoś tak nie chciało mi się wracać do domu, że zatrzymałam się po drodze i zrobiłam trochę wiosennych fotek, a także wiosennie przyozdobiłam mój rowerek ;)
I jakoś tak nie chciało mi się wracać do domu, że zatrzymałam się po drodze i zrobiłam trochę wiosennych fotek, a także wiosennie przyozdobiłam mój rowerek ;)
Aleja wiśniowa© ememka
Aleja wiśniowa© ememka
Kwiat wiśni© ememka
Wiosennie© ememka
Wiosna rozkwita© ememka
Wiosenny rower© ememka
Rower w wiosennej szacie© ememka
Bez na kierownicy© ememka
Przypadkiem do Linlithgow
Sobota, 19 marca 2011 Kategoria Długodystansowo, Fotograficznie, Samotnie
Km: | 70.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:08 | km/h: | 17.10 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | 7.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Udało mi się obudzić w miarę wcześnie (jak na sobotę), a dokładniej obudził mnie listonosz;) Wyjrzałam za okno i postanowiłam koniecznie wykorzystać tak piękna pogodę na jakąś dłuższą wycieczkę.
Trochę czasu zeszło mi na przygotowaniach: prowiant na drogę i zaplanowanie trasy. Do wyboru mam właściwie tylko dwa kierunki: na wschód lub na zachód, ponieważ na północy jest zatoka, a na południu górki;) Popatrzyłam na pogodynkę, miało wiać umiarkowanie (18km/h) z WSW/WS. Postanowiłam pojechać na zachód, z myślą o tym że w drodze powrotnej będzie mi wiać w plecy i ułatwiać pedałowanie, gdy już będę trochę zmęczona, natomiast w tamtą stronę mogę mieć nieco pod wiatr. Jak się później okazało nie udało się to do końca, a na dodatek wg mnie wiało mocniej niż te 18km/h;/ Posiedziałam też trochę nad mapami, rozmyślając dokąd to ja mogłabym pojechać;) i trochę się rozmarzyłam, a moje pomysły okazały się nieco zbyt dalekie;)
Ostatecznie postanowiłam pojechać do Bo’ness, małej miejscowości nad zatoką, gdzie znajduje się muzeum kolei parowej, a stamtąd może jeszcze troszkę dalej do takiego przemysłowego miasteczka, ale jak to zwykle z planami bywa, z niewiadomych przyczyn, nic z nich nie wychodzi;) ale po kolei…
Ruszyłam z domu, znaną ścieżką rowerową ku północy. Ścieżka ta biegnie z centrum miasta na północ Edynburga lub na północny – zachód do urokliwej miejscowości nad zatoką – South Queensfery. Ścieżka ma jakieś kilkanaście kilometrów i jest odcięta od ruchu samochodowego.
W tym miejscu, nastąpił krótki postój, gdyż zrobiło mi się tak ciepło, że musiałam zrzucić koszule i szalik; )
Przede mną ostry zjazd na poziom morza. Tutaj takie podjazdy/zjazdy są normą, natomiast takie znaki należą do rzadkości.
South Queensferry to urokliwe miasteczko, w którym znajduje się mnóstwo knajpek, restauracyjek i pubów z widokiem na zatokę mosty.
Zrobiłam parę zdjęć, chwilkę odpoczęłam i ruszyłam dalej, jadąc nad samą zatoką w kierunku Hopetoun House. A na zatoce wielki ruch, statki pływają w tę i powrotem. Po przeciwnej stronie zatoki znajduje się spory port handlowy i promowy, oraz port marynarki wojennej, w którym ponoć znajdują się łodzie podwodne (ale to ściśle tajne)
Jest to wielka posiadłość z pałacem i otaczającym go parkiem. W okresie letnim jest udostępniony do zwiedzania. Podjechałam tam, żeby zobaczyć jak wygląda, ale niestety nie udało mi się do niego podjechać, widziałam go tylko z daleka, ale musze przyznać, że wygląda interesująco. Koniecznie będę musiała się tam wybrać ponownie latem i go zwiedzić Brama wjazdowa na teren posiadłości wygląda bardzo okazale.
Prowadzi tędy ścieżka rowerowa, omija ona jednak sam dom i prowadzi bokiem, przez krótki (na szczęście) odcinek nawet łąką po której włóczą się owieczki;) Na trasie spotyka się takie wynalazki, jak furtka na ścieżkę rowerową, która prowadzi przez tereny na których pasą się owieczki. W Polsce nie do pomyślenia, żeby rolnikowi deptać łąkę;)
Później trochę pobłądziłam, ponieważ chciałam przebić się na ścieżkę prowadzącą nad samą zatoką, ale nie mogłam jej znaleźć, postanowiłam więc zmodyfikować trasę i jechać dalej.
W trakcie tej wycieczki (zresztą chyba nie po raz pierwszy) przekonałam się, że jadąc rowerem, należy całkowicie ignorować ten znak.
Dzięki temu znalazłam fajną, nieomalże nieuczęszczaną drogę, po której, a raczej w poprzek której, tuż przed rowerem śmigały zajączki i kury;) Na dodatek był to niezły skrót i ominięcie dość ruchliwej drogi
W końcu dojechałam do znanej mi z wcześniejszych wycieczek restauracji. Jednak tym razem z niej nie skorzystałam (dieta) chwilę odpoczęłam, przyjrzałam się mapie, w którą stronę powinnam pojechać, bo drogi tutaj są jakieś takie zakręcone, że nie mogę się odnaleść;) Gdy w końcu zdecydowałam którędy mam jechać – ruszyłam. Droga super, równiutki asfalt, z górki, choć dość silny boczny wiatr. Wszystko było, OK aż do momentu, gdy droga skręciła, raz że było pod wiatr, dwa pod górkę! No ale taki już nasz los;) Podjechałam pod tę górkę, na końcu tej drogi można było jechać w prawo lub lewo, ja niewiele myśląc, skręciłam w lewo, bo była tam całkiem porządna ścieżka rowerowa (i pewnie na dodatek było z górki;)) jadę sobie, co prawda z górki ale pod wiatr;/ wrr już teraz naprawdę silny i mocno mnie hamujący, aż tu nagle zobaczyłam tablicę miejscowości Linlithgow, gdzie nie planowałam jechać Zatrzymałam się, zerknęłam na mapę – no tak oczywiście zamiast w prawo skręciłam w lewo i dlatego znalazłam się tu gdzie się znalazłam. No cóż, tak widocznie miało być, pomyślałam sobie. Postanowiłam podjechać pod ruiny pałacu jakie się znajdują w tym mieście, tam chwilę odpocząć, napić się i coś przekąsić i ruszyć w drogę powrotną.
<a href="http://photo.bikestats.eu/zdjecie,160537,urzad-miasta.html">[/url]
Bardzo chciało mi się pić, ponieważ nie wzięłam wody tylko herbatę, ponieważ za pierwszym razem gdy spojrzałam na pogodynkę, pokazywała on 0st, więc pomyślałam sobie, że herbatka będzie bardzo dobra, aby się rozgrzać. Szybko jednak się ociepliło i to do tego stopnia, że musiałam zdejmować niektóre warstwy odzieży, a herbata choć bardzo dobra, okazała się nie najlepsza na zaspokajanie rowerowego pragnienia;( W związku z tym musiałam znaleźć sklep, akurat trafiło się Tesco, patrzę są stojaki dla rowerów - super, tylko że akurat w tej chwili uświadomiłam sobie, że nie wzięłam blokady do roweru;/ Postanowiłam przejść się po mieście i znaleźć jakiś mały sklepik, gdzie mogłabym kupić wodę, że tak powiem z drzwi i mieć rower na oku. Po przejęciu całego centrum w końcu upatrzyłam taki sklepik, kupiłam wodę i poszłam nad jeziorko nad którym była masa ludzi z dziećmi, że ciężko było przejść. Ale udało mi się ominąć ten tłum i znaleźć w miarę spokojną ławkę u stóp pałacu.
Trochę odpoczęłam, najadłam się, choć zmarzłam w tym czasie, bo całkowicie się zachmurzyło, a do tego wiał dość silny, lodowaty wiatr. Myślałam, jaką drogą najlepiej będzie wrócić do domu i doszłam do wniosku, że pojadę wzdłuż kanału – wiatr będę miała w plecy, a drogę całkiem płaską;) To było dość istotne, ponieważ czułam się już trochę zmęczona, a doświadczenia ze wcześniejszych podjazdów na trasie nie były optymistyczne, wręcz przeciwnie;( Nie wiem albo mam jakieś słabe nogi, albo w ogóle jestem słaba, ale podjazd pod najmniejsza górkę mnie wykańcza Tak więc wygrała trasa prowadząca wzdłuż kanału, choć wiedziałam, że jej nawierzchnia nie jest rewelacyjna – to po prostu bita ścieżka, wyłożona jakimś tłuczniem lub żwirem (zależy na którym odcinku). Momentami, naprawdę żałowałam, że nie wylali na niej asfaltu, choć szerokości pół metra, ale jakie było moje zdziwienie, gdy w pewnym momencie, już nieco bliżej Edynburga, pojawił się on, czarny, gładki, niemoalże cieplutki, nowiutki asfalcik;) Prawie miałam ochotę paść na kolana i go ucałować.
Niestety ta nowa nawierzchnia jest dopiero kładziona i cieszyłam się nią zaledwie przez jakieś 200-300 metrów;( Jednak jazda na dobitych na maksa oponach do jazdy miejskiej, na ramie bez amortyzatora, po niezbyt równej i kamienistej nawierzchni nie należy do przyjemności. A taką właśnie miałam trasę na długości jakichś 20km.
Jadąc wzdłuż kanału początkowo faktycznie miałam wiatr w plecy i w miarę równą ścieżkę, jechało mi się na prawdę dobrze z prędkością około 25km/h. Jednak kanał jakoś tak kluczy, że w pewnym memencie wiało mi z boku, a po chwili znowu w twarz, akurat wtedy, gdy byłam już naprawdę zmęczona i nie miałam już ani siły, ani ochoty dodatkowo walczyć z wiatrem, który (teoretycznie) miał mi pomagać;) Pod koniec trasy, miałam dość, byłam zmęczona, na dodatek zaczęły mnie boleć plecy, nie wiem czy od plecaka, czy od dość długiego czasu spędzonego w „rowerowej” pozycji, a do tego doszła niewygoda z siedzeniem, chyba za bardzo pochwaliłam siodełko po ostatniej wycieczce i tym razem, nie wiedzieć dlaczego, dało mi się we znaki;/
Jednak mimo tych niedogodności, zakończyłam wycieczkę zadowolona, zarówno z trasy jak i przejechanego dystansu.
PS. Zapraszam na BLOGA
Trochę czasu zeszło mi na przygotowaniach: prowiant na drogę i zaplanowanie trasy. Do wyboru mam właściwie tylko dwa kierunki: na wschód lub na zachód, ponieważ na północy jest zatoka, a na południu górki;) Popatrzyłam na pogodynkę, miało wiać umiarkowanie (18km/h) z WSW/WS. Postanowiłam pojechać na zachód, z myślą o tym że w drodze powrotnej będzie mi wiać w plecy i ułatwiać pedałowanie, gdy już będę trochę zmęczona, natomiast w tamtą stronę mogę mieć nieco pod wiatr. Jak się później okazało nie udało się to do końca, a na dodatek wg mnie wiało mocniej niż te 18km/h;/ Posiedziałam też trochę nad mapami, rozmyślając dokąd to ja mogłabym pojechać;) i trochę się rozmarzyłam, a moje pomysły okazały się nieco zbyt dalekie;)
Ostatecznie postanowiłam pojechać do Bo’ness, małej miejscowości nad zatoką, gdzie znajduje się muzeum kolei parowej, a stamtąd może jeszcze troszkę dalej do takiego przemysłowego miasteczka, ale jak to zwykle z planami bywa, z niewiadomych przyczyn, nic z nich nie wychodzi;) ale po kolei…
Ruszyłam z domu, znaną ścieżką rowerową ku północy. Ścieżka ta biegnie z centrum miasta na północ Edynburga lub na północny – zachód do urokliwej miejscowości nad zatoką – South Queensfery. Ścieżka ma jakieś kilkanaście kilometrów i jest odcięta od ruchu samochodowego.
Ścieżka rowerowa© ememka
W tym miejscu, nastąpił krótki postój, gdyż zrobiło mi się tak ciepło, że musiałam zrzucić koszule i szalik; )
Ścieżka rowerowa poza miastem© ememka
No parking© ememka
Przede mną ostry zjazd na poziom morza. Tutaj takie podjazdy/zjazdy są normą, natomiast takie znaki należą do rzadkości.
Nachylenie zjadu© ememka
South Queensferry to urokliwe miasteczko, w którym znajduje się mnóstwo knajpek, restauracyjek i pubów z widokiem na zatokę mosty.
Forth Bridge© ememka
Forth Road Bridge© ememka
Czarna kamienica© ememka
Zrobiłam parę zdjęć, chwilkę odpoczęłam i ruszyłam dalej, jadąc nad samą zatoką w kierunku Hopetoun House. A na zatoce wielki ruch, statki pływają w tę i powrotem. Po przeciwnej stronie zatoki znajduje się spory port handlowy i promowy, oraz port marynarki wojennej, w którym ponoć znajdują się łodzie podwodne (ale to ściśle tajne)
Statek na zatoce© ememka
Statki pod mostami© ememka
Droga© ememka
Jest to wielka posiadłość z pałacem i otaczającym go parkiem. W okresie letnim jest udostępniony do zwiedzania. Podjechałam tam, żeby zobaczyć jak wygląda, ale niestety nie udało mi się do niego podjechać, widziałam go tylko z daleka, ale musze przyznać, że wygląda interesująco. Koniecznie będę musiała się tam wybrać ponownie latem i go zwiedzić Brama wjazdowa na teren posiadłości wygląda bardzo okazale.
Brama wjazdowa© ememka
Brama wjazdowa© ememka
Detal bramy© ememka
Hopetoun House© ememka
Prowadzi tędy ścieżka rowerowa, omija ona jednak sam dom i prowadzi bokiem, przez krótki (na szczęście) odcinek nawet łąką po której włóczą się owieczki;) Na trasie spotyka się takie wynalazki, jak furtka na ścieżkę rowerową, która prowadzi przez tereny na których pasą się owieczki. W Polsce nie do pomyślenia, żeby rolnikowi deptać łąkę;)
Furtka© ememka
Ścieżka rowerowa© ememka
Później trochę pobłądziłam, ponieważ chciałam przebić się na ścieżkę prowadzącą nad samą zatoką, ale nie mogłam jej znaleźć, postanowiłam więc zmodyfikować trasę i jechać dalej.
Dalsza droga© ememka
W trakcie tej wycieczki (zresztą chyba nie po raz pierwszy) przekonałam się, że jadąc rowerem, należy całkowicie ignorować ten znak.
Dzięki temu znalazłam fajną, nieomalże nieuczęszczaną drogę, po której, a raczej w poprzek której, tuż przed rowerem śmigały zajączki i kury;) Na dodatek był to niezły skrót i ominięcie dość ruchliwej drogi
W końcu dojechałam do znanej mi z wcześniejszych wycieczek restauracji. Jednak tym razem z niej nie skorzystałam (dieta) chwilę odpoczęłam, przyjrzałam się mapie, w którą stronę powinnam pojechać, bo drogi tutaj są jakieś takie zakręcone, że nie mogę się odnaleść;) Gdy w końcu zdecydowałam którędy mam jechać – ruszyłam. Droga super, równiutki asfalt, z górki, choć dość silny boczny wiatr. Wszystko było, OK aż do momentu, gdy droga skręciła, raz że było pod wiatr, dwa pod górkę! No ale taki już nasz los;) Podjechałam pod tę górkę, na końcu tej drogi można było jechać w prawo lub lewo, ja niewiele myśląc, skręciłam w lewo, bo była tam całkiem porządna ścieżka rowerowa (i pewnie na dodatek było z górki;)) jadę sobie, co prawda z górki ale pod wiatr;/ wrr już teraz naprawdę silny i mocno mnie hamujący, aż tu nagle zobaczyłam tablicę miejscowości Linlithgow, gdzie nie planowałam jechać Zatrzymałam się, zerknęłam na mapę – no tak oczywiście zamiast w prawo skręciłam w lewo i dlatego znalazłam się tu gdzie się znalazłam. No cóż, tak widocznie miało być, pomyślałam sobie. Postanowiłam podjechać pod ruiny pałacu jakie się znajdują w tym mieście, tam chwilę odpocząć, napić się i coś przekąsić i ruszyć w drogę powrotną.
<a href="http://photo.bikestats.eu/zdjecie,160537,urzad-miasta.html">
Urzad miasta© ememka
Pałac w Linlithgow© ememka
Pałac Linlithgow© ememka
Bardzo chciało mi się pić, ponieważ nie wzięłam wody tylko herbatę, ponieważ za pierwszym razem gdy spojrzałam na pogodynkę, pokazywała on 0st, więc pomyślałam sobie, że herbatka będzie bardzo dobra, aby się rozgrzać. Szybko jednak się ociepliło i to do tego stopnia, że musiałam zdejmować niektóre warstwy odzieży, a herbata choć bardzo dobra, okazała się nie najlepsza na zaspokajanie rowerowego pragnienia;( W związku z tym musiałam znaleźć sklep, akurat trafiło się Tesco, patrzę są stojaki dla rowerów - super, tylko że akurat w tej chwili uświadomiłam sobie, że nie wzięłam blokady do roweru;/ Postanowiłam przejść się po mieście i znaleźć jakiś mały sklepik, gdzie mogłabym kupić wodę, że tak powiem z drzwi i mieć rower na oku. Po przejęciu całego centrum w końcu upatrzyłam taki sklepik, kupiłam wodę i poszłam nad jeziorko nad którym była masa ludzi z dziećmi, że ciężko było przejść. Ale udało mi się ominąć ten tłum i znaleźć w miarę spokojną ławkę u stóp pałacu.
Trochę odpoczęłam, najadłam się, choć zmarzłam w tym czasie, bo całkowicie się zachmurzyło, a do tego wiał dość silny, lodowaty wiatr. Myślałam, jaką drogą najlepiej będzie wrócić do domu i doszłam do wniosku, że pojadę wzdłuż kanału – wiatr będę miała w plecy, a drogę całkiem płaską;) To było dość istotne, ponieważ czułam się już trochę zmęczona, a doświadczenia ze wcześniejszych podjazdów na trasie nie były optymistyczne, wręcz przeciwnie;( Nie wiem albo mam jakieś słabe nogi, albo w ogóle jestem słaba, ale podjazd pod najmniejsza górkę mnie wykańcza Tak więc wygrała trasa prowadząca wzdłuż kanału, choć wiedziałam, że jej nawierzchnia nie jest rewelacyjna – to po prostu bita ścieżka, wyłożona jakimś tłuczniem lub żwirem (zależy na którym odcinku). Momentami, naprawdę żałowałam, że nie wylali na niej asfaltu, choć szerokości pół metra, ale jakie było moje zdziwienie, gdy w pewnym momencie, już nieco bliżej Edynburga, pojawił się on, czarny, gładki, niemoalże cieplutki, nowiutki asfalcik;) Prawie miałam ochotę paść na kolana i go ucałować.
Ścieżka rowerowa© ememka
Asfaltowa ścieżka rowerowa nad Kanałem© ememka
Niestety ta nowa nawierzchnia jest dopiero kładziona i cieszyłam się nią zaledwie przez jakieś 200-300 metrów;( Jednak jazda na dobitych na maksa oponach do jazdy miejskiej, na ramie bez amortyzatora, po niezbyt równej i kamienistej nawierzchni nie należy do przyjemności. A taką właśnie miałam trasę na długości jakichś 20km.
Znacznik drogowy© ememka
Jadąc wzdłuż kanału początkowo faktycznie miałam wiatr w plecy i w miarę równą ścieżkę, jechało mi się na prawdę dobrze z prędkością około 25km/h. Jednak kanał jakoś tak kluczy, że w pewnym memencie wiało mi z boku, a po chwili znowu w twarz, akurat wtedy, gdy byłam już naprawdę zmęczona i nie miałam już ani siły, ani ochoty dodatkowo walczyć z wiatrem, który (teoretycznie) miał mi pomagać;) Pod koniec trasy, miałam dość, byłam zmęczona, na dodatek zaczęły mnie boleć plecy, nie wiem czy od plecaka, czy od dość długiego czasu spędzonego w „rowerowej” pozycji, a do tego doszła niewygoda z siedzeniem, chyba za bardzo pochwaliłam siodełko po ostatniej wycieczce i tym razem, nie wiedzieć dlaczego, dało mi się we znaki;/
Jednak mimo tych niedogodności, zakończyłam wycieczkę zadowolona, zarówno z trasy jak i przejechanego dystansu.
PS. Zapraszam na BLOGA
Aberdour Castle
Sobota, 26 lutego 2011 Kategoria Fotograficznie, Okolice Edi, Samotnie
Km: | 36.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:12 | km/h: | 16.55 |
Pr. maks.: | 36.40 | Temperatura: | 12.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 190m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzis postanowilam wybrac sie na wycieczke:) Pogoda piekna, choc wiatr poczatkowo mnie troche odstraszal i nieco zwlekalam, w zwiazku z czym wyszlam z domu dopiero o 13. Postanowilam wybrac sie do zamku po drugiej stronie zatoki.
Poczatek trasy, do mostu na zatoce, tradycyjny i myslalam, ze nie bedzie na tej trasie zadnych problemow. Okazalo sie jednak, ze ogarnela mnie jakas taka niemoc, ze pokonanie najmniejszego podjazdu bylo duzym wyzwaniem. Dojechanie do mostu zabralo mi sporo czasu, ale to miedzy innymi przez postoje i robienie zdjec.
Po przejechaniu mostu znalazlam sie w "Krolestwie Fife" (cos jak nasze wojewodztwo;)) tutaj troszke sie pogubilam, bo przeoczylam znak, a nie mialam mapy:( bardzo nie lubie wybrac sie gdzies bez mapy:( tak wiec mialam goraca linie z pilotem, ktory siedzial przy kompie i sledzil trase, ktora chcialam jechac na
Po skorygowaniu trasy, wjechalam na super sciezke rowerowa, biegnaca tuz nad zatoka. W Dalgety Bay miejscowosci - sypialni, tuz nad woda staly sliczne domki, mniejsze i wieksze, a niektore na prawde wielkie i wypasione, na podjezdzie 4 furki w tym Maserati;) ah niektorym to sie powodzi;) Nastepnie trasa kluczyla przez rozlegle osiedle, nagle sciezka skreca w jakas waska sciezke miedzy dwoma domami i wije sie wzdluz zatoki, jade sobie jade, a tu nagle wylaniaja sie przede mna piekne kamienne ruiny jakiegos starego kosciolka, polozonego nad samym brzegu zatoki.
Po kilku fotkach ruszylam dalej szeroka asfaltowa alejka biegnaca pomiedzy polami. W zwiazku z piekna pogoda, bylo na niej dosc tloczno: spacerowicze, biegacze, starsi ludzie z kijkami, dzieci na rowerach lub hulajnogach, ludzie z psami, rowerzysci, jednym slowem wrecz tloczno;) Ale sciezka bardzo urokliwa, nastepnie natknelam sie na pole takich bialych kwiatkow, niestety nie wiem jak one sie nazywaja ;( (czy to przebisniegi?)
Nastepnie jeszcze troche pedalowania, dolek, gorka, pole golfowe i w koncu dojechalam do Aberdour - celu mojej wycieczki. Udalam sie na zamek, ale dotarlam tam o 16,10 a zamek do 16:(
Pokrecilam sie chwilke, ale pani byla jakas niemila i mnie wypraszala, wiec zawinelam sie i udalam sie na pobliski dworzec. Okazalo sie, ze pociag do Edynburga bedzie za 20min, postanowilam wiec poczekac. Bylo dosc pozno, a ja czulam sie taka zmeczona, ze pozwolilam sobie na te odrobine luksusu;)
Nie wiem czemu mnie tak strasznie wykanczaja podjazdy:( Jestem pewna ze po plaskim moglabym jechac i jechac, pewnie stukalabym setki, jak niektorzy tutaj, ale niestety na tych szkockich pagorkach po 30km mam dosc:(
PS. Pocieszajace jest to, ze w moim nowym rowerze mam wygodne siodelko, nic mnie nie boli, nie uwiera ani nie doskwiera i tyleczek nie boli;)
Poczatek trasy, do mostu na zatoce, tradycyjny i myslalam, ze nie bedzie na tej trasie zadnych problemow. Okazalo sie jednak, ze ogarnela mnie jakas taka niemoc, ze pokonanie najmniejszego podjazdu bylo duzym wyzwaniem. Dojechanie do mostu zabralo mi sporo czasu, ale to miedzy innymi przez postoje i robienie zdjec.
Kucyk© ememka
Kucyki© ememka
Kudlata bestia© ememka
Konskie oko© ememka
Nozdrza© ememka
Przebisniegi© ememka
Przebisniegi© ememka
Przebisnieg© ememka
Forth Road Bridge© ememka
Forth Road Bridge© ememka
Na moscie© ememka
Po przejechaniu mostu znalazlam sie w "Krolestwie Fife" (cos jak nasze wojewodztwo;)) tutaj troszke sie pogubilam, bo przeoczylam znak, a nie mialam mapy:( bardzo nie lubie wybrac sie gdzies bez mapy:( tak wiec mialam goraca linie z pilotem, ktory siedzial przy kompie i sledzil trase, ktora chcialam jechac na
Po skorygowaniu trasy, wjechalam na super sciezke rowerowa, biegnaca tuz nad zatoka. W Dalgety Bay miejscowosci - sypialni, tuz nad woda staly sliczne domki, mniejsze i wieksze, a niektore na prawde wielkie i wypasione, na podjezdzie 4 furki w tym Maserati;) ah niektorym to sie powodzi;) Nastepnie trasa kluczyla przez rozlegle osiedle, nagle sciezka skreca w jakas waska sciezke miedzy dwoma domami i wije sie wzdluz zatoki, jade sobie jade, a tu nagle wylaniaja sie przede mna piekne kamienne ruiny jakiegos starego kosciolka, polozonego nad samym brzegu zatoki.
Ruiny kosciolka© ememka
Ruiny kosciolka© ememka
Ruiny© ememka
Miejsce kontemplacji© ememka
Po kilku fotkach ruszylam dalej szeroka asfaltowa alejka biegnaca pomiedzy polami. W zwiazku z piekna pogoda, bylo na niej dosc tloczno: spacerowicze, biegacze, starsi ludzie z kijkami, dzieci na rowerach lub hulajnogach, ludzie z psami, rowerzysci, jednym slowem wrecz tloczno;) Ale sciezka bardzo urokliwa, nastepnie natknelam sie na pole takich bialych kwiatkow, niestety nie wiem jak one sie nazywaja ;( (czy to przebisniegi?)
Pole przebisniegow© ememka
Pole przebisniegow© ememka
Nastepnie jeszcze troche pedalowania, dolek, gorka, pole golfowe i w koncu dojechalam do Aberdour - celu mojej wycieczki. Udalam sie na zamek, ale dotarlam tam o 16,10 a zamek do 16:(
Aberdour Castle© ememka
Aberdour Castle© ememka
Na przestrzal© ememka
Golebnik© ememka
Miejsce piknikowe© ememka
Pokrecilam sie chwilke, ale pani byla jakas niemila i mnie wypraszala, wiec zawinelam sie i udalam sie na pobliski dworzec. Okazalo sie, ze pociag do Edynburga bedzie za 20min, postanowilam wiec poczekac. Bylo dosc pozno, a ja czulam sie taka zmeczona, ze pozwolilam sobie na te odrobine luksusu;)
Dworzec© ememka
Nie wiem czemu mnie tak strasznie wykanczaja podjazdy:( Jestem pewna ze po plaskim moglabym jechac i jechac, pewnie stukalabym setki, jak niektorzy tutaj, ale niestety na tych szkockich pagorkach po 30km mam dosc:(
PS. Pocieszajace jest to, ze w moim nowym rowerze mam wygodne siodelko, nic mnie nie boli, nie uwiera ani nie doskwiera i tyleczek nie boli;)
Do i z pracy po miescie i fotograficznie
Piątek, 3 września 2010 Kategoria Do pracy, Fotograficznie, Po miescie
Km: | 29.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:56 | km/h: | 15.21 |
Pr. maks.: | 41.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Od rana tradycyjnie do pracy, po poludniu postanowilam przejechac sie do centrum na Nowe Miasto, ktore wcale nie jest nowe pochodzi z XVIII-XIX wieku, aby troche pofocic, ale okazalo sie ze to nie najlepsza pora, mnostwo ludzi, a slonko za nisko. wrocilam do domu. Wieczorem natomiast postanowilam pojechac nad obwodnice porobic zdjecia samochodow pozostawiajacych smugi swiatel;) Mialo to byc zdjecie do takiego malego projektu fotograficznego, Edynburskiej Grupie Fotograficznej;)
Jechalo sie ciezko, bo oczywiscie pod gore;/ ale jak juz sie rozkrecilam i zaczelo mi sie dobrze pedalowac, to dojechalam do obwodnicy i trzeba bylo sie zatrzymac;) w drodze powrotnej za to bardzo przyjemnie z gorki z duza predkoscia;)
Jechalo sie ciezko, bo oczywiscie pod gore;/ ale jak juz sie rozkrecilam i zaczelo mi sie dobrze pedalowac, to dojechalam do obwodnicy i trzeba bylo sie zatrzymac;) w drodze powrotnej za to bardzo przyjemnie z gorki z duza predkoscia;)
Speedway© ememka
Do i z pracy + zachod slonca
Wtorek, 31 sierpnia 2010 Kategoria Do pracy, Fotograficznie, Po miescie
Km: | 20.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 14.63 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
W tym tygodniu ma byc bardzo ladna pogoda - niesamowita wrecz jak na tutejsze warunki. W zwiazku z tym jadac rano do prayc postanowilam zabrac moje manele fotograficzne i pomyslalam sobie ze pojade nad zatoke, na mosty na zachod slonca. Po poludniu jednak na zachodzie pojawily sie jakies chmury, nie bylo pewnosci czy bedzie ladny zachod wiec nie zdecydowalam sie jechac na mosty, zamiast tego wybralam sie na jedna z kilku gorek w centrum miasta, na ktorej jeszcze nie bylam i z tamtad obejrzec zachod i przy okazji cos pofocic:)
Zachod slonca nad Edynburgiem© ememka
AIRSHOW
Sobota, 24 lipca 2010 Kategoria Fotograficznie, Okolice Edi, W towarzystwie
Km: | 46.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:54 | km/h: | 16.10 |
Pr. maks.: | 46.50 | Temperatura: | 18.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Od dawna zaplanowany wyjazd na Airshow do East Fortune. Jazda spaccerowa, poniewaz w towarzystwie mniej doswiadczonego kolarza. Podejrzewam ze sama pokonalabym te trase w 2h;) Powrot pociagiem ze wgledu na czas i zmeczenie towarzysza;) i ponownie gdybym byla sama pewnie wracalabym do domu rowerkiem;) No ale coz cos za cos;)
Airshow bardzo mi sie podobalo, pierwszy raz bylam na taiej imprezie i zdecydowanie moge powiedziec ze na pewno nie bedzie to ostatnia:)
Airshow bardzo mi sie podobalo, pierwszy raz bylam na taiej imprezie i zdecydowanie moge powiedziec ze na pewno nie bedzie to ostatnia:)
Praca i na zachod slonca na Mosty
Czwartek, 22 lipca 2010 Kategoria Do pracy, Fotograficznie, Okolice Edi, Po miescie, Samotnie
Km: | 44.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:44 | km/h: | 16.21 |
Pr. maks.: | 39.50 | Temperatura: | 11.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca. Pod wieczor wypogodzilo sie i o zachodzie slonca mialo byc pogodnie. Postanowilam pojechac nad zatoke, zrobic zdjecia mostow na tle pieknego nieba - taki byl plan, niestety jak to z planami bywa, nic z niego nie wyszlo, bo w miedzy czasie nadciagnely chmury i zadnego spektakularnego zachodu nie bylo:( a ja zmarzlam strasznie;/ zrobilam kilka fotek, ale bez entuzjazmu, bo bylam zdegustowana ta strasznie szybko zmieniajaca sie tutejsza aura;/
Mam nadzieje ze innym razem uda mi sie trafic na ladne, bezchmurne niebo;)
To fajna wycieczka i dystans taki w sam raz na wieczorna przejazdzke;) Trasa bardzo fajna bo w przewazajacej czesci sciezkami rowerowymi;)
Mam nadzieje ze innym razem uda mi sie trafic na ladne, bezchmurne niebo;)
To fajna wycieczka i dystans taki w sam raz na wieczorna przejazdzke;) Trasa bardzo fajna bo w przewazajacej czesci sciezkami rowerowymi;)
Forth Road Bridge© ememka
Forth Rail Bridge© ememka
Wg pogodynki to jest "pogodnie" ;)© ememka
Do North Berwick
Sobota, 5 czerwca 2010 Kategoria Fotograficznie, Okolice Edi, W towarzystwie
Km: | 46.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:05 | km/h: | 14.95 |
Pr. maks.: | 31.50 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bardzo relaksacyjna jazda w towarzystwie na wschod od Edynburga, powrot pociagiem. Szczegolowy opis i zdjecia pozniej (pisze z pracy;))
Fotograficznie po miescie
Środa, 26 maja 2010 Kategoria Fotograficznie, Po miescie
Km: | 8.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:38 | km/h: | 13.11 |
Pr. maks.: | 31.50 | Temperatura: | 14.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzis mialam dzien wolny bo chcialam go poswiecic na dokonczenie sprawy ze zdjeciami na wystawe, co prawde niezbyt mi to wyszlo, bo jakas leniwa bylam;) ale dzien wolny od pracy zawsze rozleniwia;)
W zwiazku z licznymi prozbami a zdjecia, oto one;)
W zwiazku z licznymi prozbami a zdjecia, oto one;)
Zakrecony mostek© ememka
Dzdzownica© ememka
Scott Monument© ememka
Do pracy i krótka przejażdżka po
Piątek, 21 maja 2010 Kategoria Samotnie, Po miescie, Fotograficznie, Do pracy
Km: | 33.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 16.75 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | 21.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pogoda nadal wspaniała, panuje wręcz nienaturalny upał, po długim czasie chłodu trudno sie do tego przyzwyczaić. Ale już w przyszłym tygodniu ma się ochłodzić;) Trzeba więc jak najwięcej korzystać z tak niesamowitej aury;) Siedząc w pracy i nudząc się potwornie planowałam sobie wycieczki, drukowałam mapki i wyszukiwałam ciekawych miejsc w których jeszcze mnie nie było;) Te plany są jednak na dłuższe wyprawy, a po pracy wybrałam się na krótką przejażdżkę po najbliższej okolicy.
Udałam się na zachód – kilka minut od pracy, przejeżdżam pod obwodnicą i już jestem na wsi;) Przejechałam się bocznymi drogami, pośród pól kwitnącego rzepaku
Jadąc dalej, całkiem przypadkiem natknęłam się na jakiś opuszczony zakład, skład czy młyn czegoś Nie mam pojęcia co to mogło być (wyglądało trochę jak bunkier) może to pozostałości zabudowań po znajdującym się niegdyś w pobliżu kamieniołomie. Ponieważ lubię takie miejsca musiałam się tam zatrzymać i pofocić, choć muszę przyznać że było to trochę straszne, taka wielka hala z dziurawym dachem, który może zawalić się w każdej chwili, dziwnymi odgłosami, gruchającymi ptakami, jakimiś okropnymi nieużywanymi od lat urządzeniami… wspaniałe;)
Następnie postanowiłam skierować się w stronę domu, zatrzymałam się jednak na dłuższą chwilę na kładce nad obwodnicą/autostradą aby obserwować lądujące/startujące samoloty. Jest to świetny punkt obserwacyjny ponieważ znajduje się na przedłużeniu pasa startowego;)
Z tego miejsca czekała mnie niestety mało ciekawa jazda wzdłuż bardzo ruchliwej, wylotowej drogi z Edynburga, skręciłam z niej jak tylko było to możliwe i ponownie znalazłam się na bocznej drodze pośród pól;) Ostatni etap wycieczki przejechałam wzdłuż wspominanego już wielokrotnie kanału.
Na zakonczenie jeszcze kilka słów o mojej formie, a raczej jej braku... no właśnie chyba odzwyczaiłam sie od dłuższych wycieczek, przypomina mi o tym moje "siedzenie", z podjazdami tez jest cięzko;/ ech a może to po prostu starość;( w końcu przednia cyferka mi niedawno przeskoczyła;/ a tak marzy mi się zrobienie "seteczki":)
Udałam się na zachód – kilka minut od pracy, przejeżdżam pod obwodnicą i już jestem na wsi;) Przejechałam się bocznymi drogami, pośród pól kwitnącego rzepaku
Żółciutko© ememka
Jadąc dalej, całkiem przypadkiem natknęłam się na jakiś opuszczony zakład, skład czy młyn czegoś Nie mam pojęcia co to mogło być (wyglądało trochę jak bunkier) może to pozostałości zabudowań po znajdującym się niegdyś w pobliżu kamieniołomie. Ponieważ lubię takie miejsca musiałam się tam zatrzymać i pofocić, choć muszę przyznać że było to trochę straszne, taka wielka hala z dziurawym dachem, który może zawalić się w każdej chwili, dziwnymi odgłosami, gruchającymi ptakami, jakimiś okropnymi nieużywanymi od lat urządzeniami… wspaniałe;)
Opuszczony zakład czegoś tam© ememka
Następnie postanowiłam skierować się w stronę domu, zatrzymałam się jednak na dłuższą chwilę na kładce nad obwodnicą/autostradą aby obserwować lądujące/startujące samoloty. Jest to świetny punkt obserwacyjny ponieważ znajduje się na przedłużeniu pasa startowego;)
Kładka© ememka
Z tego miejsca czekała mnie niestety mało ciekawa jazda wzdłuż bardzo ruchliwej, wylotowej drogi z Edynburga, skręciłam z niej jak tylko było to możliwe i ponownie znalazłam się na bocznej drodze pośród pól;) Ostatni etap wycieczki przejechałam wzdłuż wspominanego już wielokrotnie kanału.
Na zakonczenie jeszcze kilka słów o mojej formie, a raczej jej braku... no właśnie chyba odzwyczaiłam sie od dłuższych wycieczek, przypomina mi o tym moje "siedzenie", z podjazdami tez jest cięzko;/ ech a może to po prostu starość;( w końcu przednia cyferka mi niedawno przeskoczyła;/ a tak marzy mi się zrobienie "seteczki":)