ememkablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(55)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ememka.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Fotograficznie

Dystans całkowity:1419.96 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:88:32
Średnia prędkość:16.04 km/h
Maksymalna prędkość:54.00 km/h
Suma podjazdów:1560 m
Liczba aktywności:38
Średnio na aktywność:37.37 km i 2h 19m
Więcej statystyk

Spacerowo z pracy i focenie wiosny

Środa, 18 kwietnia 2012 Kategoria Do pracy, Fotograficznie
Km: 12.50 Km teren: 0.00 Czas: 00:42 km/h: 17.86
Pr. maks.: 35.00 Temperatura: 7.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Revolution Aktywność: Jazda na rowerze
Do pracy jechało mi się wyjątkowo dobrze i szybko. Po pracy pogoda nie była najgorsza, ale trochę wiało ze wschodu. Myślałam czy by się gdzieś nie przejechać, ale ostatecznie zdecydowałam się pojechać nieco inną trasą i porobić zdjęcia wiosny, mam nadzieję, że nie zanudzę was ich ilościa;)

Wiosennie © ememka


Młode listki © ememka


Bardzo lubię kolor tej młodej zieleni na drzewach, jest taka soczysta!

Mlecze © ememka


Kwitnące drzewo © ememka


Zółte kwiatki © ememka


Kwitnące drzewa © ememka


Kolory kwiatów na drzewach są niesamowite i tak intesywne!

Golfowisko © ememka


Jedno z pól golfowych w Edynburgu - zobaczcie jaką wielką powierzchnie ono zajmuje!

Ścieżka rowerowa © ememka


Takie ścieżki tu mam, ta wyjątkowo niewyasfaltowana. Powstała w miejscu dawnej linii kolejowej, kawałek wcześniej znajdują się perony.

Brzózka zieloniutka © ememka


Zamknięta ścieżka rowerowa © ememka


Prace budowlane związane z uruchomieniem linii tramwajowej w Edynburgu wywróciły całe miasto do góry nogami! Nie tylko cierpią na tym kierowcy, ale także rowerzyści! oto przykład zamkniętej i nieprzejezdnej ścieżki rowerowej.

Różowe kwiatki © ememka


Wiosenna uliczka © ememka


Pączkujący bez © ememka


Rower w objęciach drzewa © ememka


Wiosenny rower © ememka


Rower też cieszy się z wiosny, która w końcu nadeszła;)

Eksploracja Midlothian

Niedziela, 18 marca 2012 Kategoria Długodystansowo, Fotograficznie, Okolice Edi, Samotnie
Km: 75.50 Km teren: 0.00 Czas: 03:56 km/h: 19.19
Pr. maks.: 45.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 530m Sprzęt: Revolution Aktywność: Jazda na rowerze
Postanowiłam wykorzystać niesamowicie piękną i nieomalże bezwietrzną pogodę i wybrać się na dłuższą wycieczkę. Tym razem zaplanowałam sobie trasę na południe, żadko tam jeżdżę ponieważ są to tereny górzyste, a żeby się wydostać w tamtą stronę z miasta, też trzeba się nieźle napocić. Ale czułam się w formie, a innych pomysłów nie miałam, głównie z tego powodu, że większość bliższych terenów mam już objerzdżoną;) Początkowo wszytko szło dobrze, przygotowałam się, zapakowałam w nowy wypasiony plecak rowerowy, który kupiłam już jakiś czas temu, ale jeszcze nie miałam możliwości wypróbowania. Ruszyłam spod domu i od razu okazało się że z plecakiem jest coś mocno nie tak, ponieważ gdy zajmę pozycje na rowerze, stelaż wbija mi się w podstawę czaszki. Zatrzymywałam się i kilkakrotnie próbowałam go wyregulować, jednak zawsze coś było nie tak;/ Byłam tak zła, zirytowana, że nieomalże chciałam zawrócić i pojechać prosto do sklepu odać ten fatalny sprzęt. Doszłam jednak do wniosku, że szkoda mi takiej pięknej pogody, z plecakiem jeszcze powalczę, a pojadę go oddać następnego dnia. Ostatenicze udało mi się jakoś na tyle poluzować szelki, że całość się opuściła i już nic mnie nie uwierało. Jednak nadal zastanawiam się czy plecak zostawić czy jednak go oddać.
Tego dnia mimo bardzo udanej wycieczki wszystko mnie strasznie irytowało. Kolejną rzeczą która mi strasznie przeszkadzała był aparat zawieszony przez ramię. Nie chciałam go trzymać w plecaku, aby był do niego łatwy i szybki dostęp. Jednak majtający mi między nogami pokrowiec wcale nie pomagał w jeździe i jakoś nie pozwalał mi się skoncentrować;/ W końcu wkurzyłam się i schowałam z powrotem do plecaka, ale wyciąganie go na każdym postoju to marnowanie czasu i jest bardzo upierdliwe. Ostatecznie wpadłam na genialny w swej prostocie pomył! przymocowałam etui za pomocą rzepa służącego do przypięcia etui np. do paska, do ramy:) Potrzeba jest zdecydowanie matką wynalazku! Aparat był łatwodostępny, cały czas pod ręką, tak wygodnie że nawet używałam go podczas jazdy, bez potrzeby zatrzymywania się:)

Mocowanie etui do aparatu © ememka


Mocowanie etui od aparatu © ememka


Kolejną rzeczą która niezmiernie mnie irytowała, choć może wydać się śmieszna, była dla mnie bardzo drażliwa. Jechałam w długich getrach, które przy kostce, nie wiedzieć po co mają wszyte ekspresy. Getry tak się jakoś układają w tym miejscu, że materiał się wygina, a końcówki ekspresów uderzają rytmicznie w korbę od pedałów. Szlag może człowieka trafić z tym stukaniem! Do tej pory miałam ten problem tylko z lewa nogawką, a dziś jak na złość stukały mi obie równomiernie, naprzemiennie pyk-pyk-pyk-pyk!!! Wrrr... Miałam ochotę je pourywać, ostatecznie skończyło się na bardziej subtelnej formie poradzenia sobie z tym problemem, a mianowicie wywinięciem nogawek;) Sprytne nie? :) Tak więc po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów w niezbyt komfortowych warunkach i ostatecznym uporaniem się z irytującymi detalami, mogłam w końcu cieszyć się jazdą i pięknymi widokami.
Jak wspomniałam, najpierw musiałam się wydostać z miasta i ciekawa część wycieczki rozpoczęła się w miejscowości Loanhead (znanej mi lepiej z centrum handlowego i IKEI;)) Błądząc nieco po miasteczku szukałam ścieżki rowerowej, która miała prowadzić dawnym wiaduktem kolejowym do Roslin. Po kilku nietrafionych próbach i kilkukrotnym sprawdzaniu mapy w końcu udało mi się wjechać na wymarzoną ścieżkę. Jest to kolejna ścieżka rowerowa utworzona w miejscu dawnej linii kolejowej. Połączenia kolejowe pokrywały niegdyś gęstą siecią te tereny, a kursujące po nich pociągi przewoziły wydobywany na tych terenach węgiel i rudę żelaza do miast i ośrodków produkcyjnych, była to także ruchliwa linia osobowa.



Mój pojazd © ememka


Bilston Glen Viaduct © ememka


Widok z wiaduktu w dół © ememka


Widoczek z wiaduktu © ememka


Bitwa pod Roslin 1303 © ememka


Po przejechaniu wiaduktu kierowałam się ścieżką w stronę Roslin (tak, tak tego Roslin rozsławionego prze Dana Browna w jego najbardziej chyba znanej książce "Kod Leonarda da Vinci". Odwiedziłam ja jakiś czas temu i muszę przyznać, że naprawdę robi niesamowite wrażenie!). Tym razem jednak nie pojechałam do kościółka, ponieważ moja trasa prowadziła nieco inaczej. Kawałeczek za miejscowością Roslin skręciłam w lewo kierując się w dół doliny rzeczki North Esk. Była to karkołomna jazda. Ostro w dół i prawdziwe serpentyny, no właściwie to jedna "agrafka", ale nie spodziewałam się czegoś takiego! Na szczęście po przeciwnej stronie doliny droga wznosiła się łagodniej.

Kręta droga © ememka


Kolejny odcinek prowadził nieco bardziej ruchliwą drogą, ale na szczęście tylko 4km. Następnie odbiłam znów w lewo i tu już było pięknie. Cicha, wąska, spokojna droga prowadząca przez łąki na których pasły się stada owiec. Widoki dookoła po prostu wspaniałe Po lewej biegnące nieco ukośnie pasmo Pentland Hills, a przede mną zbliżające się Moorfoot Hills, za plecami Edynburg i zatoka Forth.

Widoczek na Pentlandy © ememka


Moorfoot Hills © ememka


Pasące się owieczki © ememka


Samotne drzewo © ememka


Kręta droga © ememka




Kierując się dalej na południe po pewnym czasie ponownie skręciłam w lewo powoli domykając pętlę i zbliżając się do najdalej na południe wysuniętego punktu mojej wycieczki, czyli nijako punktu docelowego - zbiornika retencyjnego Gladhouse. Wzdłuż jego północnego brzegu wiedzie wspaniała, równiutka asfaltowa droga. Jezioro wyglądało wspaniale, przy tak słonecznej pogodzie i błękitnym niebie, woda miała kolor indygo. Znalazłam miejsce na piknik i postanowiłam urządzić sobie popas, ponieważ żołądek zaczął się tego pilnie domagać. Zjadłam kanapkę, chwilę odpoczęłam, popstrykałam kilka zdjęć i ruszyłam dalej.

Zbiornik Gladhouse © ememka


Gladhouse Reservoir © ememka


Rowerek nad jeziorkiem © ememka


Zbiornik Gladhouse © ememka


Rowerek nad jeziorkiem © ememka


Postanowiłam jednak nie jechać najprostszą drogą w stronę Edynburga, lecz nieco pokluczyć po okolicy. po drodze widziałam kilka starych wapienników oraz dwa kamieniołomy wydobywające chyba wapień. Nieco mnie to zaskoczyło ponieważ wydawało mi się, że te tereny zbudowane są głównie ze skał wulkanicznych. Jak się jednak okazuje występują tutaj także skały osadowe - muszę zgłębić to zagadnienie.

Stary wapiennik © ememka


Stary wapiennik © ememka


Widoczek na Pentlandy © ememka


zielono - niebiesko © ememka


Jechałam dość wysoko położoną drogą, i nic nie ograniczało mi widoku na północ w stronę Edynburga, dzięki czemu z dość dużej odległości udało mi się zobaczyć edynburską, tak charakterystyczną Górę Artura i Salisbury Craigs. Ponadto daleko na północnym-wschodzie widziałam również bardzo charakterystyczny wulkaniczny stożek Berwick Law położony w pobliżu miasteczka North Berwick - 40km na wschód od Edynburga! Widoczność tego dnia była wspaniała!

Arthur Seat i Salisbury Craigs z daleka © ememka


Jadę sobie, jadę i w pewnej chwili trafiam na ogromne pole, na którym rośnie dość dziwne warzywo - jest to brukiew. Jest to dość popularne w Szkocji (ale również w Szwecji i Finlandii) warzywo, przygotowuje się z niego między innymi tradycyjną potrawę "Neeps and Tatties" (brukiew z ziemniakami) podawana z tradycyjnym szkockim daniem - Haggisem. Warzywo to dodaje się również często do zup i gulaszy(ów?).

Pole brukwii © ememka


Wielki okaz © ememka


A teraz zagadka, co to jest i do czego służy;) Za prawidłową odpowiedź nagroda niespodzianka;)

Zagadka © ememka


Co to jest? © ememka


Jadąc wzdłuż murów jakiejś posiadłości dojechałam do mostu nad rzeką South Esk, która niedaleko tego miejsca łączy się ze wspomnianą wcześniej North Esk, płynie dalej jako Esk. Od tego miejsca jechałam krajową ścieżką rowerową nr 1 biegnącą z Londynu aż na Orkady.

Krajowa Ścieżka Rowerowa nr 1 © ememka


Ścieżka jest tutaj bardzo dobrze oznakowana, na wszystkich skrzyżowaniach o rozjazdach znajdują się drogowskazy, a na poszczególnych odcinkach drogi co jakiś czas tabliczki utwierdzające w przekonaniu, że nadal jedziemy tą ścieżką. I tak przez Bonnyrigg, odcinkiem ścieżki wytyczonym w miejscu kolejnej dawnej linii klejowej, dojechałam do miasteczka Eskbank. Po drodze zgubiłam ścieżkę rowerową nr 1 (chyba jednak nie jest aż tak dobrze oznakowana, przynajmniej w tym miejscu), nadal jadąc ścieżką rowerową, poprowadzoną jeszcze innym odgałęzieniem linii kolejowej (wyłożonym bardzo dobrym i gładkim asfaltem, pewnie dlatego nie zwróciłam uwagi na to, że ścieżka nr 1 odbija tu mocno w prawo) dojechałam do obwodnicy edynburskiej.

Ścieżka rowerowa © ememka


Tak sobie jadę © ememka




Jak się później okazało dobrze, że zboczyłam z drogi rowerowej nr 1 ponieważ zatacza ona od tego miejsca dużą pętlę przez Musselburgh i dopiero od wschodu prowadzi do centrum Edynburga, a ja byłam już dość zmęczona. Chciałam już jak najszybciej dojechać do domu, a czekał mnie najmniej przyjemny odcinek całej trasy (czemu dojazdy/powroty są najbardziej uciążliwe?). Jechałam dość ruchliwą ulicą wylotową z miasta. Zmęczenie dawało już o sobie znać i najmniejsze podjazdy ledwo, ledwo pokonywałam z prędkością 10km/h. Ponadto zaczęło wiać (w twarz), a słońce świeciło prosto w oczy, tak że nic nie było widać. Zrobiło się też chłodno i mocno przemarzłam. Klucząc po mieście, ponieważ nie chciałam jechać tą samą drogą, którą wyjeżdżałam, powoli i w bólach dojechałam w końcu do domu, ale ta końcówka to była walka i droga przez mękę.
Podsumowując, wycieczkę uważam za bardzo udaną, mimo początkowej irytacji i pewnych problemów z ogarnięciem sprzętu, ale dzięki temu wpadłam na idealny pomysł mocowania aparatu, plecak wyregulowałam, a długie getry wkrótce nie będą potrzebne;) Odkryłam całkiem nowe, nieznane mi dotąd tereny i jak się okazuje, warto wybierać się w tamtą stronę, gdyż jest ona bardzo urozmaicona, ciekawa i gwarantuje piękne widoki i stawia spore wymagania przed cyklistami. Można pojechać nawet dalej, jednak trzeba przeznaczyć na to jakiś weekend, lub tak zaplanować trasę, aby móc wrócić o własnych siłach, ponieważ mimo tego że niegdyś istniało tam wiele linii kolejowych, dziś nie ma po nich śladu. Zaczynają się tam górki i obszar jest słabo skomunikowany z Edynburgiem, a zapakowanie roweru do autobusu może okazać się problematyczne.
Kolejną wycieczkę planuję na południowy - wschód od Edynburga.




PS. Odkryłam świetne możliwości bawienia sie filmikami na YT, dlatego też sądzę, że w najbliższym czasie w moich wpisach pojawi się więcej filmików;)

Do pracy i do Dunfermline

Piątek, 2 marca 2012 Kategoria Do pracy, Fotograficznie, Okolice Edi, Samotnie
Km: 60.50 Km teren: 0.00 Czas: 03:14 km/h: 18.71
Pr. maks.: 46.00 Temperatura: 12.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: 350m Sprzęt: Revolution Aktywność: Jazda na rowerze
Slonecznie i bezwietrznie (!)
Do pracy jechalo sie zadziwiajaco lekko i przyjemnie, mimo "ciezkiej" glowy :/
Bije jakies rekordy predkosci ostatnio na tym odcinku;) No ale oczywiscie nie moze byc pelni szczescia - dwoch kolesi chcialo pojsc ze mna na czolowe na malej uliczce isedlowej, no bo kazdy musi jechac srodkiem i nikt nie zjedzie ani nawet o centymetr;/ A no i nie ma jak jezdzic z calkowicie zaparowanymi szybami pod slonce! Kawalek dalej jakis "mozg" zostal na skrzyzowaniu centralnie na przejsciu/przejezdzie. No jak widac na calym swiecie sa tacy "inteligenci".
A no i jeszcze jeden koles chcial sie ze mna scigac na ostateniej prostej do pracy (pozniej okazalo sie ze pracuje tam gdzie ja), ale niestety zostal w tyle;) No tyle atrakcji od rana, ciekawe co bedzie po poludniu, zapowiada sie ladna pogoda, wiec wybieram sie na jakas dluzsza przejazdzke, mam tylko nadzieje ze aura zbytnio sie nie zmieni:)

Update 10.30

Oczywiscie pogoda sie zmienila, po slonku ani sladu, dookola, az po horyzont zalegaja ciemne i ciezkie chmury;/ mam tylko nadzieje ze nie bedzie padac;/

Update 11.30

Wrrr, pada ;/

Final update

Przestało padać.
O 13.30 postanowiłam zakonczyć pracę na ten tydzień i ruszyć na wycieczkę bez względu na pogodę.
Okazało się, że jest bardzo ciepło i w mojej skorupce było mi zdecydowanie za ciepło, początkowo chciałam rozpiąc kurtkę tylko od dołu, ale ekspres odmówił współpracy, rozpiełam się więc całkiem i było ok;) Szybko się jednak okazało, że jest tak ciepło, że nawet w rozpiętej kurtce jest mi zbyt ciepło. Kurtka powędrowała do plecaka, a ja założyłam koszulę flanelową. I tu moja pochwała dla tych koszul,wydaje mi się w obecnych czasach niedocenianych i uważanych za przeżytek. Dziś w epoce gore-texów i innych sztucznych tworzyw, nie docenia się naturalnych, bawełnianych wyrobów, które tak wielu służyły przez tak wiele lat. Koszula flanelowa nie jest zbyt ciepła, ale w zupełności wystacza, aby nie było chłodno i nie przewiewało człowieka, a jednocześnie na tyle przewiewna i oddychająca, że się nie pocę. W samym krótkim rękawku byłoby mi jednak trochę chłodno no i nieco dziwnie mogłoby to wyglądać,a w koszuli przejechałam całą trasę, łącznie z późnym popołudniem i nie bylo mi ani za ciepło, ani za chłodno - po prostu w sam raz;)
Ale wracając do wycieczki...
Wyjechałam z miasta tradycyjną trasą - pod obwodnicą. Następnie skierowałam się w stronę lotniska, objechałam je i kierowałam się prosto na północ, na most, ponieważ moim celem było niewielkie miasteczko po drugiej stronie zatoki.
Jadąć wzdłuż lotniska natrafiłam na pole krokusów, ewidentny dowód zbliżającej się wiosny.

Pole krokusowe © ememka


Następnie czekał mnie dość ciężki podjazd w miejscowości Kirkliston, niezle się tam zasapałam, ale podjechałam, a na szczycie czekał na mnie taki domek datowany na rok 1682.

Stary dom © ememka


Przejechałam przez to niezbyt ciekawe miasteczko i ruszyłam dalej w stronę mostu. Po drodze, na polach i łąkach widziałam wiele bażantów, to chyba ich pora, wszędzie ich pełno.

Bażanty © ememka


Za miasteczkiem zaczęła się bardzo fajna ścieżka rowerowa - asfaltowa i szeroka:)

Ścieżka rowerowa © ememka


Po tej ścieżce dotoczyłam się prawie na most, jeszcze tylko kilka fotek z tablicą i mostem i zaraz będę po drugiej stronie zatoki.

Forth Road Bridge © ememka


Forth Road Bridge © ememka


Forth Road Bridge © ememka


Rail Brodge © ememka


Z punktu widokowego zjechałam prosto na most i mozolnie zaczęłam sie na niego wspinać (bo tu nawet mosty są pod górkę:)) jazda po moście to niesamowite przeżycie, sporo luftu pod kołami i taka zielona falująca woda. Na dodatek gdy na moście się stanie to czuć jak cały drży i wibruje, a to jest bardzo głupie uczucie.
Po drugiej stronie zatoki najpierw fajny zjazd, a następnie kilka podjazdów, w tym najcięższy, w połowie którego ustałam przed samym Dunfermline. Ustałam, ale odpoczełam, wrzuciłam lekkie przełożenie (czytaj - pedałuje nieomalże w miejscu) i podjechałam;) Potem było już lekko. Przejechałam jakims kolejnym odcinkiem bardzo fajnie zrobionej ścieżki rowerowej, a następnie pasem dla rowerzystów wyodrębnionym z jezdni, wjechałam na osiedle i odnalazłam ulicę i dom na której mieszka moja koleżanka. Przekazałam jej to co dla niej miałam, zamieniłyśmy kilka słów i każda pojechała w swoją stronę.

Stromy podjazd © ememka


Ścieżka rowerowa © ememka


Drogę powrotną zaplanowałam przez miasteczko Rosyth, znane z portu cargo i promowego do Brugii oraz portu marynarki wojennej, ponoc cumuja tu łodzie podwodne. Tym razem jednak wybrałam drogę nie bokami, ale przez centrum i okazało się, że choć tereny portowo-przemysłwoe są mało ciekawe (jak chyba każde) to centrum jest ładne, ciekawe i zadbane.

Na obrzeżach trafiłam na jakiś zaklad przemysłowy, który był napędzany między innymi takim oto wiatrakiem. Nie zdawałam że one są takie wielkie.

Energia wiatrowa © ememka


W drodze powrotnej przez zatokę jeszcze kilka ujęć mostu, w tym także kolejowego

Forth Rail Bridge © ememka


Miasteczko w dole to North Queensferry, bo znajduje się po północnej stronie zatoki, po południowej znajduje sie South Queensferry, a jak nazwa wskzuje znajdowała się tam niegdyś (zanim wybudowano mosty;)) przeprawa promowa, wykorzystująca naturalne formacje skalne.

Most wiszący © ememka


I na zakończenie zagadka - znajdz samolot :)

Zagadka © ememka


Glenkinchie Destillary

Sobota, 15 października 2011 Kategoria Długodystansowo, Fotograficznie, Okolice Edi, W towarzystwie, Po Szkocji
Km: 66.00 Km teren: 0.00 Czas: 04:11 km/h: 15.78
Pr. maks.: 54.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Jesienna wycieczka do podedynburskiej destylarni whisky.
Trasa prowadziła głównie ścieżkami rowerowymi, poprowadzonymi w miejscach dawnych linii kolejowych lub bocznymi drogami. Najgorszy był powrót, ponieważ chcąc wrócić jak najszybciej do domu, gdyż trochę zbyt długo zabawiliśmy w destylarni, musieliśmy wracać głównymi, dość ruchliwymi drogami.

Ponieważ trasa prowadziła przez pola i łąki, po drodze zbieraliśmy skarby jesieni - jeżyny, dziką różę, czarny bez. Poszukiwałam także jarzębiny, ale na całej trasie nie udało mi się wypatrzeń ani jednej:( Z zebranych owoców mam zamiar przygotować przetwory.

Wjazd na ścieżkę rowerową © ememka


Tory kolejowe © ememka


Znak kolejowy © ememka


Tablica © ememka


Ścieżka rowerowa © ememka


Ścieżka rowerowa © ememka


Pozostałość linii kolejowej © ememka


Degustacja w destylarni © ememka


Destylarnia Whisky © ememka


Ścieżka do domu © ememka


Bardzo ponuro © ememka


Trasa bardzo przyjemna i niezbyt wymagająca, choć było kilka podjazdów, a co za tym idzie i zjazdów, podczas których udało mi się pobić kolejny rekord prędkści:)

Bangour Village Hospital

Piątek, 30 września 2011 Kategoria Fotograficznie, Okolice Edi, Samotnie
Km: 58.70 Km teren: 0.00 Czas: 03:16 km/h: 17.97
Pr. maks.: 47.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Po pracy postanowiłam wybrać się na przejażdżkę. Plany były inne, ale ostatecznie pojechałam powłóczyć się po starym kompleksie szpitalnym. Wszyske budynki sa co prawda zablokowane i nie można do nich wejść, jednak obszar ten stanowi wspaniały teren spacerowy.

Ścieżka rowerowa © ememka


Parking rowerowy © ememka


Bangour Village Hispital © ememka


Bangour Village Hospital © ememka


Komin © ememka


Sklep © ememka


Budynek szpitalny © ememka


Budynek szpitalny © ememka


Przystanek © ememka


Jesiennie © ememka

DEMOLITION

Niedziela, 25 września 2011 Kategoria Fotograficznie, Po miescie, W towarzystwie
Km: 11.00 Km teren: 0.00 Czas: 00:44 km/h: 15.00
Pr. maks.: 29.20 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś wybraliśmy się na dość sporą atrakcję, którą zafundowało miasto Edynburg - wyburzenie 3 wieżowców.



Później podjechałam jeszcze na targi kamieni i koralików;)

DOORS OPEN DAY

Sobota, 24 września 2011 Kategoria Fotograficznie, Po miescie, W towarzystwie
Km: 31.00 Km teren: 0.00 Czas: 02:05 km/h: 14.88
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Po raz kolejny miasto otworzyło przed publicznością drzwi ciekawych i niedostepnych dla zwykłych śmiertelników budynków. Postanowiłam je obejrzec, a po miesice poruszac sie oczywiście rowerkiem :)

Zdjecia wkrotce...

Edynburg jakiego nie ma na pocztówkach

Niedziela, 17 lipca 2011 Kategoria Fotograficznie, Po miescie, W towarzystwie
Km: 36.10 Km teren: 0.00 Czas: 02:18 km/h: 15.70
Pr. maks.: 39.50 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Od rana lalo, w zwiazku z czym myslalam ze to kolejny zmarnowany weekend:( kolo poludnia rozpogodzilo sie, wyjrzalo slonce i zrobilo sie naprawde cieplo.
Postanowilam wybrac sie na wycieczke po miescie nieco mniej znanym i tam gdzie raczej nie zapuszczaja sie turysci, a i stali mieszkancy nie znaja tej czesci miasta. Dzielnica to polozona jest nad zatoka, wyglada ponuro i przygnebiajaco, wiele budynkow jest opuszczonych i przeznaczonych do rozbiorki.

Mieszkania do wynajecia ©


Blok kiedys mieszkalny ©


Zabite dechami ©


Koscioł ©


Jednak niedaleko tego miesjca powstaje nowa inwestycja - na terenach dawnych magazynow, skladow i zabudowan przyportowych powstaja nowe eleganckie dzielnice mieszkaniowe.

Waterfront ©


Podjechalam do strej latarni morskiej, gdzie jeszcze jekis czas temu mozna bylo wejsc, niestety okazalo sie ze teraz jest ogrodzona:( dobrze ze wczesniej udalo mi sie porobic troche zdjec tego miejsca.
Nastepnie podjechalismy do portu Leith, gdzie stal zacumowany duzy statek pasazerski "Europa".

Statek pasażerski ©


W zacisznym miejscu nad zatoka zrobilismy sobie popas, spijajac pyszne piwko Hoggarden - pszeniczne, polecam:)
Nastepnie podjechalismy na Shore i w okolice ujscia Water of Leith, chcialiesmy usiasc w jednej z knajpek, ale ceny piwa nieco nas zniechecily i pojechalismy dalej. Na stare, ale odnowione nabrzeze.

Mosteczek ©


The Shore ©


Stary port ©


Stare ale nowe ©


Nastepnie jeszcze kawaleczek wzdluz wybrzeza, zobaczyc stare nieuzywane zurawie portowe, ktore nie wiedziec czemu bardzo przypominaja mi zyrafy:)

Żurawie ©


W drodze powrotnej poczynislismy w Asdzie niezbedne zakupy na raszte weekendu i wrocilismy do domu sciezka rowerowa.

Nowa linia kolejowa i ścieżka rowerowa

Sobota, 2 lipca 2011 Kategoria Długodystansowo, Fotograficznie, Okolice Edi, Samotnie, Po Szkocji
Km: 128.00 Km teren: 0.00 Czas: 07:19 km/h: 17.49
Pr. maks.: 42.50 Temperatura: 22.0°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
W końcu pokonałam magiczna liczbę 100km;)
A zaczęło sie całkiem niewinnie - piękna pogoda, słonecznie cieplo i bezwietrzenie!!! co zdarza się tu naprawdę rzadko.
Obudziłam się wcześnie, jak na sobotę, bo już przed 8. Zaczęłam się szykować, bo miałam wielką ochotę pojeździć. W międzyczasie plany uległy pewnym zmianom i okazało sie, że może uda mi się pojechać w towarzystwie - niestety nie udało się i jak zwykle popedałowałam samotnie. Postanowiłam pojechać w stronę Glasgow i zobaczyć jak wygląda nowopowstała linia kolejowa oraz ścieżka rowerowa, która była zamknięta podczas mojej ubiegłorocznej wycieczki z Glasgow do Edynburga. Jednak najpierw musiałam tam dojechać... Postanowiłam w miarę możliwości unikać dużych podjazdów.

Dziwna roslina © ememka


Z Edynburga wyjechałam wzdłuż kanału, ponieważ jest to najprostsza, najbardziej przyjemna i co najważniejsze płaska trasa;)
W ten sposób dojechałam do Broxburn i tam postanowiłam znaleść ścieżkę, która poprowadzi mnie do Livingston, gdzie chciałam wjechać na ścieżkę krajową nr 75 i nią kierować się w stronę Glasgow i zwiedzić jej nowy odcinek. Jednak po wyjechaniu z Broxburn, kierując się drogowskazami, nie trafiłam na planowaną ścieżkę, ale najpierw na ślepy zaułek, a następnie na inną ścieżkę, która jednak prowadziłą do Livingston. Miałam tylko nadzieję, że w tym miasteczku się nie pogubie, jak to miało miejsce poprzednim razem, kiedy się tam znalazłam;) Miasteczko to, to jakaś chora wizja planisty - urbanisty. Składa się z calej masy małych jednopiętrowych szeregowców, bardzo brzydkich na dodatek, a między nimi wiedzie cała masa ciągów pieszo - rowerowych, taka swoista utopia, w których łatwo się pogubić, ale jednocześbnie można przejechać całe, dość rozległe miasteczko i ominąć wszyskie ulice. Ścieżki poprowadzone są tunelami pod ulicami, lub kładkami nad nimi, krzyżują się, przecinają, plączą. Jednym słowem miasteczko - utopia rowerowa, jednak jeśli ktoś nie zna samego miasta, gdzie są jakie miejsca, oznakowanie na nic się nie zdaje:(

Ścieżka rowerowa pod © ememka


Kładka rowerowa © ememka


Kładka rowerowa © ememka


Kierunkowskaz © ememka


Drogowskazy © ememka


Jednakże ostatecznie udało mi sie odnaleść sieżkę rowerową nr 75, ktorą jechałam przez kolejne lkadziesiąt kilometrów. Ścieżka jest niesamowita, wije się przez miasto, ale w końcu wyprowadza z niego, wijąc się wśród krzaków, a w pewnym momencie był nawet lasek;) Ścieżka asfaltowa, szeroka, wolna od ruchu samochodowego, można jedynie czerpać przyjemność z jazdy;)

Ścieżka rowerowa © ememka


Ścieżka rowerowa © ememka


Ścieżka rowerowa © ememka


Kwiatek © ememka


Ścieżka rowerowa - dalszy ciąg © ememka



Po wyjechaniu z miasta, ścieżka wije się i kluczy, najpierw objerzdża jakaś destylarnie whisky, o ogromnej powierzchni, widać tylk hangary i trochę beczek na zewnątz, a w pewnym momencie bardzo ładnie zalatywało jakimś alkoholem;)
Dalej ścieżka kluczy przez jakieś nieużytki i ugory, jak wyczytałam z mapy powstała w miejscu dawnych linii kolejowych, najprawdopodobniej wyzyworzących urobek z istniejących tu niegdyś kopalni. A i czy wspomniałam, że ścieżka jest cały czas asfaltowa, bez żadnych ubytków? :)

Ścieżka rowrowa przez odłogi © ememka


Ścieżka rowerowa © ememka


W końcu dojechałam do Bathgate, gdzie zaczyna się wspomniany wcześniej nowy odcienek kolei i nowa ścieżka rowerowa.
To jest jednak w tym kraju zadziwiające, że w przeciwieństwie do innych krajów, gdzie zamyka się, teoretycznie nierentowne linie kolejowe, tu otwiera się nowe. I taka właśnie sytuacja miała miejsce tutaj. Niegdys istaniała tutaj linia kolejowa, jednak kilkadziesią lat temu została zamnknięta, jako mało wykorzystana. Cała infrastruktura została zlikwidowana, a w jej miejscu powstała ścieżka rowerowa. I tak było do zeszłego roku kiedy to zlikwidowano ścieżke, a na jej miesce ponownie położono tory, wybudowano stacje kolejowe, dzięki czemu powstała druga linia łącząca Edynburg z Glasgow. Podczas tej budowy nie zapomniano na szczęście o rowerzystach i budując nową linię kolejową wybudowano także nową ścieżkę rowerową z prawdziwego zdarzenia:) Nowe tory położono między Bathgate a Airdrie, odległe o nieco powyżej 22km, na tym odcinku powstała także szeroka, asfaltowa ścieżka rowerowa. Wolna od ruchu samochodowego i nie kolidująca z linią kolejową. Na marginesie dodam, że wszystkie linie kolejowe, na całej swojej długości są ogrodzone. Ścieżką tą, jak i całą infrastrukturą jestem po prostu oczaraowana, zachwycona i pełna entuzjazmy, dlatego też pedałowałam i pedałowałam i wcale nie miałam zamiaru zawracać;) To było jak jazda po fajnej bocznej drodze, z tym tylko że miało się pewność, że nie spotkamy żadnego szalonego kierowcy;)

Nowa Ścieżka Rowerowa © ememka


Nowa linia kolejowa i ścieżka rowerowa © ememka


Ścieżka rowerowa po horyzont © ememka


Ścieżka rowerowa po horyzont © ememka


W bardzo z francuska brzmiącej miejscowości Caldercruix, odbiłam z tej wspaniałej ścieżki rowerowej i skierowałam się na północ, stopniowo zawracając ku domowi, na liczniku bowiem było już ponad 60km.
Jechałam i jechałam aż dojechałam do...

California © ememka


Następnie, przeglądając mapę i starając się wybrać najbardziej optymalną drogę powrotną postanowiłam wrócić scieżką wzdłuż kanału. Wydała mi sie ona najlepsza, a z miejsca w którym się znajdowałam, także jedyna. Była to długa i męcząca jazda. W sumie całą trasę nad kanałem można uznać za jazdę terenową. Ścieżka z jakiegoś tłucznia, na dodatek na koniec dlugiej trasy nie bardzo mi służyła. Po 90 km byłam już naprawdę zmęczona, bolały mnie nogi (uda i nieco kolana i ścięgna pod kolanami), bolał mnie kręgosłup, mimo że dziś nie miałam plecaka, jedynie aparat, całą resztę rzeczy miałam w sakwach;) i co najważniejsze i najbardziej uciążliwe, strasznie bolał mnie tyłek:/ pod koniec tak że nie wiedziałam jak usiąść;/ Nie mam pojęcia jak możliwe jest przejechanie 200, 400 nie wspominając już o 500km na jednym siedzeniu;) Chyba mają tyłki z żelaza;)

Ale pomijając to wszystko jestem zmęczona i nieco obolała, ale bardzo zadowolona z mojego dzisiejszego wyczynu;) Mam nadzieję, że uda mi się pokonać więcej takich dystansów;)

Symbol Szkocji © ememka


Źrebak © ememka


128km © ememka


Oblewanie rekordu;) © ememka


/

Praca i Czerwone Strzaly

Piątek, 24 czerwca 2011 Kategoria Do pracy, Fotograficznie, Po miescie, W towarzystwie
Km: 25.70 Km teren: 0.00 Czas: 01:30 km/h: 17.13
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: 36.5°C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze

kategorie bloga

Moje rowery

Giant 2573 km
Revolution 6341 km
Mieszczuch 839 km

szukaj

archiwum