Wpisy archiwalne w miesiącu
Luty, 2013
Dystans całkowity: | 229.30 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 13:23 |
Średnia prędkość: | 17.13 km/h |
Maksymalna prędkość: | 38.00 km/h |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 10.92 km i 0h 38m |
Więcej statystyk |
Do i z pracy
Wtorek, 12 lutego 2013 Kategoria Do pracy
Km: | 9.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 18.39 |
Pr. maks.: | 30.50 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca.
Do i z pracy
Poniedziałek, 11 lutego 2013 Kategoria Do pracy
Km: | 9.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 17.81 |
Pr. maks.: | 32.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca.
Bez ciekawostek i innych rewelacji;)
Bez ciekawostek i innych rewelacji;)
Inner City Wilderness
Niedziela, 10 lutego 2013 Kategoria Po miescie, W towarzystwie
Km: | 46.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:15 | km/h: | 14.28 |
Pr. maks.: | 34.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
W ramach poszukiwania towarzystwa rowerowego, postanowiłam, poprzez internet, dołączyć do grupy cyklistów z okolic Edynburga na stronie meetup.com (może znacie?). Jest to serwis umożliwiający założenie dowolnej grupy, ludzie o podobnych zainteresowaniach mogą się tam zapisać i dołączyć, a następnie spotykać z innymi osobami dzielącymi te same zainteresowania. Polecam.
Była to moja pierwsza wycieczka z tą grupą i muszę przyznać, że byłam zadowolona. Ludzie są mili i przyjaźni i nikt nie narzeka że jest zimno, pod górkę i błotniście;) Przerój wiekowy jest spory, choć głównie są tam ludzie z nieco starczego pokolenia (40-50+), to była jedna dziewczyna w moim wieku, a także starsza pani około 60-tki. Podobnie rzecz się ma z rowerami (przeważały MTB), umiejętnościami i wytrzymałością, choć na tej trasie trudno było je ocenić. Trasę zaliczyłabym do spokojnych, niedzielnych przejażdżek, ale dzięki temu można było porozmawiać, poznać ludzi, no i zbytnio się nie zmęczyć.
Ponieważ trasa wiodła po Edynburgu myślałam, że będę się nudzić, jednak okazała się bardzo interesująca i zaskakująca - poznałam kilka całkiem nowych ścieżek (a zdawało mi się, że już zjeździłam całe miasto!).
Tyle tytułem wstępu, a teraz przejdźmy do szczegółów. Trasa miała początek przy podnoszonym moście na kanale, niomal w centrum miasta. Jak zwykle byłam spóźniona, choć na szczęście nie ostatnia;) Ciężko jest się zebrać w sobie i wyjść z domu w sobotę rano:( na szczęście nie miałam zbyt daleko na miejsce zbiórki.
Ruszyliśmy wzdłuż kanału i tą trasą wydostaliśmy się za miasto. W międzyczasie zaczął padać śnieg, było zimno i nieprzyjemnie.
Po opuszczeniu ścieżki nad kanałem przejechaliśmy przez kampus uniwersytecki, następnie kluczyliśmy uliczkami jakiejś podmiejskiej sypialni, aby ostatecznie przedostać się nad rzeczkę Leith. Niektórzy zaczęli narzekać na chłód, zmazrnięte ręce i stopy. Mnie również zmarzły palce u nóg, starałam się nimi nieco ruszać w czasie jazdy, dreptać w czasie postojów, trochę pomagało. Jednak chyba nie było mi tak zimno jak niektórym.
Ruszyliśmy wzdłuż Water of Leith, ścieżka jest wygdna i szeroka, jednak o tej porze roku bardzo błotnista. Była to jednak jedna z atrakcji tego wyjazdu - im więcej błota i brudu tym ciekawiej;) Mimo tych niedogodności, dolinka jest wspaniała, bardzo urokliwa, taka ostoja dziczy w środku miasta.
Klucząc nadrzecznymi ścieżkami, często pokonując schody i krótkie ale dośćstrome podjazdy/zjazdy, które niestety występuja na tej trasie, nieco już głodni, zmarznięci i zmęczeni dotarlśmy do świetnego pubu, gdzie się napiliśmy i posililiśmy. Ja nawet za bardzo się objadłam i później trochę ciężko mi się pedałowało, ale tak to jest, gdy człowiek głodny, bez śniadania rzuci sie na takie pyszne jedzonko. A jedzenie w tym pubie było naprawdę rewelacyjne - tu ukłon w stronę organizatora - świetny wybór! W pubie było tak miło, że chętnie na tym skończyłabym wycieczkę, posiedziałabym i wypiła jeszcze kilka piw, ale niestety trzeba było ruszać dalej i dokończyć zaplanowaną trasę.
Wyjście na zewnątrz nie należało do przyjemności, znowu zimno i tym razem zaczęło siąpić. Część osób odłączyła się, a my mniejszą grupą pojechaliśmy dalej. Jechaliśmy po znanych mi ulicach, jednak po chwili skręciliśmy w jakąś małą wąską, choć asfaltową ścieżkę, której przejeżdżając obok nigdy bym nie zauważyła. Wiodła ona wzdłuż rzeczki,wiła się i kluczyła przez osiedla i w ten sposób przeprowadziła nas przez sporą część miasta. Dojechaliśmy do dzielnicy Morningside, przejechaliśmy na jej drugą stronę i pojechaliśmy dalej dolinką innej rzeczki. W ten sposób w łatwy i przyjemny sposób przedostaliśmy się do innej części miasta. I ponownie to samo uczucie, wiem gdzie jestem, jedziemy kawałek główną ulicą, ale po chwili skęcamy w prawo, w lewo i znowu jestem w całkiem nowym i nieznanym mi dotąd miejscu. Świetny skrót i po chwili jesteśmy dwie dzielnice dalej, przecinamy inną główną ulicę, którą znam, jednak ponownie odbijamy w bok i odkrywam kolejną genialną ścieżkę, która doprowadza nas do znanej mi doskonale Innocent Railway Path. Tamtędy, w znowu uszczuplonym gronie nie zatrzymując się kręcimy do punktu wyjściowego, czyli na most.
W sumie robimy zaledwie 45km, i choć mogłabym jeszcze jechać, czuję że jestem zmęczona. Pogoda i dość trudne warunki, błotniste ścieżki i kilka podjazdów zrobiły swoje, poza tym to moja pierwsza dłuższa wycieczka od dłuższego czasu. Początkowo nie byłam zachwycona tempem jazdy i trasą, ale w miare jej pokonywania zaczęła mi sie coraz bardziej podobać - odkryłam wiele wspaniałych ścieżek, o któych istnieniu nie miałam pojęcia i z pewnością na nie wróce, aby dokładnie ja obadać i spokojnie obfotografować;)
PS. Już z niecierpliwością czekam kolejnej wycieczki w przyszłym tygodniu, tym razem poza miastem.
Była to moja pierwsza wycieczka z tą grupą i muszę przyznać, że byłam zadowolona. Ludzie są mili i przyjaźni i nikt nie narzeka że jest zimno, pod górkę i błotniście;) Przerój wiekowy jest spory, choć głównie są tam ludzie z nieco starczego pokolenia (40-50+), to była jedna dziewczyna w moim wieku, a także starsza pani około 60-tki. Podobnie rzecz się ma z rowerami (przeważały MTB), umiejętnościami i wytrzymałością, choć na tej trasie trudno było je ocenić. Trasę zaliczyłabym do spokojnych, niedzielnych przejażdżek, ale dzięki temu można było porozmawiać, poznać ludzi, no i zbytnio się nie zmęczyć.
Ponieważ trasa wiodła po Edynburgu myślałam, że będę się nudzić, jednak okazała się bardzo interesująca i zaskakująca - poznałam kilka całkiem nowych ścieżek (a zdawało mi się, że już zjeździłam całe miasto!).
Tyle tytułem wstępu, a teraz przejdźmy do szczegółów. Trasa miała początek przy podnoszonym moście na kanale, niomal w centrum miasta. Jak zwykle byłam spóźniona, choć na szczęście nie ostatnia;) Ciężko jest się zebrać w sobie i wyjść z domu w sobotę rano:( na szczęście nie miałam zbyt daleko na miejsce zbiórki.
Ruszyliśmy wzdłuż kanału i tą trasą wydostaliśmy się za miasto. W międzyczasie zaczął padać śnieg, było zimno i nieprzyjemnie.
Po opuszczeniu ścieżki nad kanałem przejechaliśmy przez kampus uniwersytecki, następnie kluczyliśmy uliczkami jakiejś podmiejskiej sypialni, aby ostatecznie przedostać się nad rzeczkę Leith. Niektórzy zaczęli narzekać na chłód, zmazrnięte ręce i stopy. Mnie również zmarzły palce u nóg, starałam się nimi nieco ruszać w czasie jazdy, dreptać w czasie postojów, trochę pomagało. Jednak chyba nie było mi tak zimno jak niektórym.
Ruszyliśmy wzdłuż Water of Leith, ścieżka jest wygdna i szeroka, jednak o tej porze roku bardzo błotnista. Była to jednak jedna z atrakcji tego wyjazdu - im więcej błota i brudu tym ciekawiej;) Mimo tych niedogodności, dolinka jest wspaniała, bardzo urokliwa, taka ostoja dziczy w środku miasta.
Klucząc nadrzecznymi ścieżkami, często pokonując schody i krótkie ale dośćstrome podjazdy/zjazdy, które niestety występuja na tej trasie, nieco już głodni, zmarznięci i zmęczeni dotarlśmy do świetnego pubu, gdzie się napiliśmy i posililiśmy. Ja nawet za bardzo się objadłam i później trochę ciężko mi się pedałowało, ale tak to jest, gdy człowiek głodny, bez śniadania rzuci sie na takie pyszne jedzonko. A jedzenie w tym pubie było naprawdę rewelacyjne - tu ukłon w stronę organizatora - świetny wybór! W pubie było tak miło, że chętnie na tym skończyłabym wycieczkę, posiedziałabym i wypiła jeszcze kilka piw, ale niestety trzeba było ruszać dalej i dokończyć zaplanowaną trasę.
Wyjście na zewnątrz nie należało do przyjemności, znowu zimno i tym razem zaczęło siąpić. Część osób odłączyła się, a my mniejszą grupą pojechaliśmy dalej. Jechaliśmy po znanych mi ulicach, jednak po chwili skręciliśmy w jakąś małą wąską, choć asfaltową ścieżkę, której przejeżdżając obok nigdy bym nie zauważyła. Wiodła ona wzdłuż rzeczki,wiła się i kluczyła przez osiedla i w ten sposób przeprowadziła nas przez sporą część miasta. Dojechaliśmy do dzielnicy Morningside, przejechaliśmy na jej drugą stronę i pojechaliśmy dalej dolinką innej rzeczki. W ten sposób w łatwy i przyjemny sposób przedostaliśmy się do innej części miasta. I ponownie to samo uczucie, wiem gdzie jestem, jedziemy kawałek główną ulicą, ale po chwili skęcamy w prawo, w lewo i znowu jestem w całkiem nowym i nieznanym mi dotąd miejscu. Świetny skrót i po chwili jesteśmy dwie dzielnice dalej, przecinamy inną główną ulicę, którą znam, jednak ponownie odbijamy w bok i odkrywam kolejną genialną ścieżkę, która doprowadza nas do znanej mi doskonale Innocent Railway Path. Tamtędy, w znowu uszczuplonym gronie nie zatrzymując się kręcimy do punktu wyjściowego, czyli na most.
W sumie robimy zaledwie 45km, i choć mogłabym jeszcze jechać, czuję że jestem zmęczona. Pogoda i dość trudne warunki, błotniste ścieżki i kilka podjazdów zrobiły swoje, poza tym to moja pierwsza dłuższa wycieczka od dłuższego czasu. Początkowo nie byłam zachwycona tempem jazdy i trasą, ale w miare jej pokonywania zaczęła mi sie coraz bardziej podobać - odkryłam wiele wspaniałych ścieżek, o któych istnieniu nie miałam pojęcia i z pewnością na nie wróce, aby dokładnie ja obadać i spokojnie obfotografować;)
PS. Już z niecierpliwością czekam kolejnej wycieczki w przyszłym tygodniu, tym razem poza miastem.
Na gym
Sobota, 9 lutego 2013 Kategoria Po miescie
Km: | 3.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:11 | km/h: | 19.64 |
Pr. maks.: | 32.00 | Temperatura: | 5.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na gym. Wiem, ze w sumie powinnam sie przejsc ten kawalek, ale rowerem jest jednak szybciej;)
Do i z pracy
Piątek, 8 lutego 2013 Kategoria Do pracy, Po miescie
Km: | 9.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 17.81 |
Pr. maks.: | 28.70 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca.
A tu sfocilam miejsce, gdzie jakis czas temu zaliczylam spektakularna glebe, a wszystko oczywiscie przez budowe tramwajow :)
A tu sfocilam miejsce, gdzie jakis czas temu zaliczylam spektakularna glebe, a wszystko oczywiscie przez budowe tramwajow :)
Do i z pracy
Czwartek, 7 lutego 2013 Kategoria Do pracy, Po miescie
Km: | 9.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:33 | km/h: | 17.27 |
Pr. maks.: | 29.20 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca.
Geniusze parkowania zdarzaja sie wszedzie. Ten stoi na sciezce rowerowej, sluzie do przejazdu prze z uliczke bez wylotu. Jakos inne samochody to dostrzegaja i zostawiaja odpowiednia ilosc miejsca, ten jak widac nie bardzo. Juz dwa razy zlozylam mu lusterko, ale chyba nie dociera, chyba trzeba bedzie przejsc do jakich bardziej drastycznych acz nieszkodliwych metod;)
Geniusze parkowania zdarzaja sie wszedzie. Ten stoi na sciezce rowerowej, sluzie do przejazdu prze z uliczke bez wylotu. Jakos inne samochody to dostrzegaja i zostawiaja odpowiednia ilosc miejsca, ten jak widac nie bardzo. Juz dwa razy zlozylam mu lusterko, ale chyba nie dociera, chyba trzeba bedzie przejsc do jakich bardziej drastycznych acz nieszkodliwych metod;)
Do i z pracy
Środa, 6 lutego 2013 Kategoria Do pracy
Km: | 9.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 18.39 |
Pr. maks.: | 28.70 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca.
Tak sie spoznic to mi sie jeszcze nie zdarzylo;/ Dotarlam do roboty na 10.25. Smacznie sobie spalam, a jak w koncu sie wyspalam i zobaczylam, ktora godzina to mi sie wierzyc nie chcialo - 9.40. Ech.
Na dodatek jechalo mi sie jakos tak strasznie ciezko;/ Masakra.
Tak sie spoznic to mi sie jeszcze nie zdarzylo;/ Dotarlam do roboty na 10.25. Smacznie sobie spalam, a jak w koncu sie wyspalam i zobaczylam, ktora godzina to mi sie wierzyc nie chcialo - 9.40. Ech.
Na dodatek jechalo mi sie jakos tak strasznie ciezko;/ Masakra.
Do i z pracy
Wtorek, 5 lutego 2013 Kategoria Do pracy
Km: | 9.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 16.76 |
Pr. maks.: | 29.60 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca. Wiatr i ogolnie ciezka jazda.
Do i z pracy via gym
Poniedziałek, 4 lutego 2013 Kategoria Do pracy
Km: | 9.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 17.12 |
Pr. maks.: | 32.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca. Po pracy troche sie spocic ;)
Na gym x2
Sobota, 2 lutego 2013 Kategoria Po miescie
Km: | 6.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:20 | km/h: | 19.20 |
Pr. maks.: | 38.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Usmiejecie sie, ale musze Wam powiedziec ze zapisalam sie na gym, po polsku zwany silownia ;) Oprocz pakowania mozna tam tez trenowac inne rzeczy;) To taka centrum rekreacyjne, gdzie mozna sie niezle spocic, spalic troche kalorii, no i mam nadzieje zrzucic zbedne zimowe kilogramy;)
Jednak moja pierwsza wizyta na silowni zaczela sie od podwojnego kursu, bo zapomnialam zapiecia do roweru;/ ech, ale rozgrzewke mialam juz z glowy;)
Jednak moja pierwsza wizyta na silowni zaczela sie od podwojnego kursu, bo zapomnialam zapiecia do roweru;/ ech, ale rozgrzewke mialam juz z glowy;)