Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2012
Dystans całkowity: | 271.16 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 14:56 |
Średnia prędkość: | 17.51 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.50 km/h |
Suma podjazdów: | 150 m |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 11.79 km i 0h 40m |
Więcej statystyk |
Do i z pracy
Wtorek, 4 grudnia 2012 Kategoria Do pracy
Km: | 9.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 16.76 |
Pr. maks.: | 28.70 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca. W drodze do spokojnie.
W drodze z kiepsko - deszcz ze sniegiem, wiatr w twarz, walka z odzieza i czapka/opaska. Jednym slowem wszytko sprzysieglo sie przeciwko mnie. W polowie drogi musialam zmienic rekawiczki, tak strasznie mi rece zmarzly;/ W nowych rekawicach zdecydowanie cieplej, przede wszystkim sa nieprzewiewne ;) Bylo zimno - strasznie zmarzly mi nogi (uda), poniewaz jechalam tylko w getrach;/
Ech zima.
W drodze z kiepsko - deszcz ze sniegiem, wiatr w twarz, walka z odzieza i czapka/opaska. Jednym slowem wszytko sprzysieglo sie przeciwko mnie. W polowie drogi musialam zmienic rekawiczki, tak strasznie mi rece zmarzly;/ W nowych rekawicach zdecydowanie cieplej, przede wszystkim sa nieprzewiewne ;) Bylo zimno - strasznie zmarzly mi nogi (uda), poniewaz jechalam tylko w getrach;/
Ech zima.
Do i z pracy
Poniedziałek, 3 grudnia 2012 Kategoria Do pracy
Km: | 9.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:36 | km/h: | 16.50 |
Pr. maks.: | 30.00 | Temperatura: | 3.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Praca. W nocy spadlo troche sneigu, ale jak jechalam to pozostaly tylko nedzn, mokre resztki. Poza tym jechalo mi sie wyjatkowo ciezko, jak sie pozniej okazalo z powodu hamulca, ktory mcno blokowal kolo;/ W drodze powrotnej w ogole go odpielam. Wieczorem w domu zabralam sie za regulacje i jestem z niej bardzo zadowolona, bo hamulce sa ustawione tak jak lubie, nic nie obciera i hamuja! ;)
Łapiąc poślizgi
Sobota, 1 grudnia 2012 Kategoria Po miescie
Km: | 31.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:52 | km/h: | 16.77 |
Pr. maks.: | 36.00 | Temperatura: | 2.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś postanowiłam wybrać się na rowerek, żeby pojeździć nieco więcej niż codzienne dojazdy do pracy. I tak udało mi się wstać w miarę wcześnie i już o 8.40 pedałowałam. A warto było, bo pogoda wspaniała, piękne błękitne niebo, ale dość chłodno. Początkowo jechało się dość przyjemnie, choć miejscami było ślisko. Postanowiłam pojechać nad zatokę i zrobić takie niewielkie kółeczko po Edim. Okazało się, że ścieżki sa bardzo sliskie - wieczorem padał deszcz, a w nocy złapał mróz. Niektóre z tych cieżek były tak oblodzone, że stojąc w miejscu nogi się rozjeżdżały. Jazda w takich warunkach to nic przyjemnego. Postanowiłam jechać ulicami, które były niewiele lepsze. Po chwili doszłam jednak do wniosku, że jazda ulicami to żaden urok i wróciłam na promenadę nad zatoką po ktorej chodzili ludzie i jeździli nielicznie rowerzyści. Postanowiłam pojechać i ja. Doszłam do wniosku, że jadąc prosto i nie wykonując gwałtownych skrętów oraz hamowania da się jechać. Na promenadzie trafiłam na jakiś zbiorowy bieg, ciężko było przejechać przez tłum biegaczy. Zatrzymałam się na chwilkę przy Cramond.
Ruszyłam do domu, postanowiłam zaryzykować jazdę ścieżką i bocznymi uliczkami. Było ślisko, ale jakoś udawało się jechać, aż do momentu kiedy chcąc ominąć jakąś kałużę przychamowałam i lekko skręciłam, to wystarczyło, aby koło uciekło, rower sie złożył, a ja zaliczyłam "piękną" glebę. Dość mocno stłukłam sobie kolano, ale poza tym wszystko OK. Do domu wróciłam tradycyjną ścieżką rowerowa (śliską), a po drodze udało mi się wyszarpnąć ładną gałąź tui, które akurat były wycinane;)
Przejechałam koło robót tramwajowych, a tam praca wre, kładą się tory, a w okolicy dworca Haymarket jest jedna wielka wykopka, ciężko tamtędy w ogóle przejść. Wróciłam do domu, zrzuciłam przytarganą gałąź i pojechałam jeszcze do Lidla po małe weekendowe zakupy;)
I na dziś wystarczy i tak byłam jakaś taka wymarznięta i zmęczona. Dziwne, przy takiej pogodzie jakoś bardziej się męczę, pokonując w sumie niewielkie dystanse i z raczej małą prędkością.
W ręce było mi bardzo ciepło, mimo że jeździłam w starych rękawiczkach, w korpus nawet trochę za ciepło, jednak cienkie plecy w tej kurtce to chyba nienajlepsza opcja, jeżeli jeździ się bez plecaka. Dośćmocno zmarzły mi stopy, mimo dwóch par skarpetek, jednej bardzo grubej. Ech jazda w niskich temperaturach jest dośćskomplikowana, ale jakże przyjemna;)
Ruszyłam do domu, postanowiłam zaryzykować jazdę ścieżką i bocznymi uliczkami. Było ślisko, ale jakoś udawało się jechać, aż do momentu kiedy chcąc ominąć jakąś kałużę przychamowałam i lekko skręciłam, to wystarczyło, aby koło uciekło, rower sie złożył, a ja zaliczyłam "piękną" glebę. Dość mocno stłukłam sobie kolano, ale poza tym wszystko OK. Do domu wróciłam tradycyjną ścieżką rowerowa (śliską), a po drodze udało mi się wyszarpnąć ładną gałąź tui, które akurat były wycinane;)
Przejechałam koło robót tramwajowych, a tam praca wre, kładą się tory, a w okolicy dworca Haymarket jest jedna wielka wykopka, ciężko tamtędy w ogóle przejść. Wróciłam do domu, zrzuciłam przytarganą gałąź i pojechałam jeszcze do Lidla po małe weekendowe zakupy;)
I na dziś wystarczy i tak byłam jakaś taka wymarznięta i zmęczona. Dziwne, przy takiej pogodzie jakoś bardziej się męczę, pokonując w sumie niewielkie dystanse i z raczej małą prędkością.
W ręce było mi bardzo ciepło, mimo że jeździłam w starych rękawiczkach, w korpus nawet trochę za ciepło, jednak cienkie plecy w tej kurtce to chyba nienajlepsza opcja, jeżeli jeździ się bez plecaka. Dośćmocno zmarzły mi stopy, mimo dwóch par skarpetek, jednej bardzo grubej. Ech jazda w niskich temperaturach jest dośćskomplikowana, ale jakże przyjemna;)