Po Szetlandach
Poniedziałek, 18 czerwca 2012 Kategoria Po Szkocji, Samotnie
Km: | 109.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:12 | km/h: | 15.14 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nie wiem jak to sie stalo, ze nie opublikowalam tych postow z mojej wyceiczki na Szetlandy?
Pierwszy wpis o podrozy na ten najdalej na polnoc wysuniety przyczulek Wielkiej Brytanii jest tutaj.
Rano, po nocy spedzonej na promie wyladowalam na Szetlandach.
Zjechałam z promu, zjadłam śniadanie i postanowiłam ruszyć, zauważyłam jednak że mam miękką tylną oponę. Hmm, dziwne, dopompowałam i ruszyłam. W pierwszej kolejności postanowiłam udać się na południowy kraniec głównej wyspy.
Dzień był dość męczący, po całej nocy na promie, podczas której niewiele spałam, o 8 rano ruszyłam na podbój najbardziej na północ wysuniętych wysp Wielkiej Brytanii.
Jeszcze w samym Lerwick - stolicy wysp mozna natknac sie na ciekawy i dobrze zachowany zabytek - broch z epoki brazu (1000lat p.n.e.).
Na wyjeździe z miasta czekał mnie spory podjazd, na szczęście udało mi się go pokonać. Za miastem wybrałam malowniczą, boczną drogę, na końcu której ponownie czekał mnie stromy podjazd, gdyż droga ta opadała nieomalże na poziom morza. Na dodatek martwiło mnie to tylne koło z którego uchodziło powietrze, jednak nie do końca, dopompowywałam i jechałam dalej.
I tak jadąc na południe po pewnym czasie mijam 60 równoleżnik szerokości geograficznej północnej! Tak daleko mnie jeszcze nie było! :)
Postanowiłam dojechać do końca wyspy, a dopiero w drodze powrotnej zwiedzać, ponieważ nie byłam pewna ile czasu mi to wszystko zajmie.
Na południowym krańcu wyspy przecinam pas startowy lotniska w Sumburgu.
Zwiedzam bardzo ciekawe muzeum archeologiczne - Jarsholf. Ludnosc osiedlala sie w tym miejscu juz od epoki brazu, czyli jakichs 2500 lat p.n.e.
W okolicach latarni morksiej w Sumburgu gniazduje mnóstwo ptaków, w tym niesamowicie urokliwe maskonury (puffins). Można je fotografować z odległości nieco ponad metra;)
Zawracam i kieruję się z powrotem do Lerwick, wybieram jednak boczną drogę, aby nie jechać tą samą trasą, nie jest to łatwe, gdyż nie ma tu zbt wielu dróg;)
Na plaży wylegują się foki
A droga prowadzi w przód i w przód
Powszechny widok na Szetlandach - kuc szetlandzki
Początkowo poszukiwałam jakiegoś dzikiego miejsca do rozbicia się, było to jednak dość trudne, ponieważ wszystko jest pogrodzone. Ostatecznie postanowiłam rozbić się na polu namiotowym w Lerwick.
Wiecej zdjec, takze z nierowerowej czesci wycieczki TUTAJ.
/
Pierwszy wpis o podrozy na ten najdalej na polnoc wysuniety przyczulek Wielkiej Brytanii jest tutaj.
Rano, po nocy spedzonej na promie wyladowalam na Szetlandach.
Zjechałam z promu, zjadłam śniadanie i postanowiłam ruszyć, zauważyłam jednak że mam miękką tylną oponę. Hmm, dziwne, dopompowałam i ruszyłam. W pierwszej kolejności postanowiłam udać się na południowy kraniec głównej wyspy.
Dzień był dość męczący, po całej nocy na promie, podczas której niewiele spałam, o 8 rano ruszyłam na podbój najbardziej na północ wysuniętych wysp Wielkiej Brytanii.
Jeszcze w samym Lerwick - stolicy wysp mozna natknac sie na ciekawy i dobrze zachowany zabytek - broch z epoki brazu (1000lat p.n.e.).
Na wyjeździe z miasta czekał mnie spory podjazd, na szczęście udało mi się go pokonać. Za miastem wybrałam malowniczą, boczną drogę, na końcu której ponownie czekał mnie stromy podjazd, gdyż droga ta opadała nieomalże na poziom morza. Na dodatek martwiło mnie to tylne koło z którego uchodziło powietrze, jednak nie do końca, dopompowywałam i jechałam dalej.
I tak jadąc na południe po pewnym czasie mijam 60 równoleżnik szerokości geograficznej północnej! Tak daleko mnie jeszcze nie było! :)
Postanowiłam dojechać do końca wyspy, a dopiero w drodze powrotnej zwiedzać, ponieważ nie byłam pewna ile czasu mi to wszystko zajmie.
Na południowym krańcu wyspy przecinam pas startowy lotniska w Sumburgu.
Zwiedzam bardzo ciekawe muzeum archeologiczne - Jarsholf. Ludnosc osiedlala sie w tym miejscu juz od epoki brazu, czyli jakichs 2500 lat p.n.e.
W okolicach latarni morksiej w Sumburgu gniazduje mnóstwo ptaków, w tym niesamowicie urokliwe maskonury (puffins). Można je fotografować z odległości nieco ponad metra;)
Zawracam i kieruję się z powrotem do Lerwick, wybieram jednak boczną drogę, aby nie jechać tą samą trasą, nie jest to łatwe, gdyż nie ma tu zbt wielu dróg;)
Na plaży wylegują się foki
A droga prowadzi w przód i w przód
Powszechny widok na Szetlandach - kuc szetlandzki
Początkowo poszukiwałam jakiegoś dzikiego miejsca do rozbicia się, było to jednak dość trudne, ponieważ wszystko jest pogrodzone. Ostatecznie postanowiłam rozbić się na polu namiotowym w Lerwick.
Wiecej zdjec, takze z nierowerowej czesci wycieczki TUTAJ.
/