Lawirujac miedzy piorunami
Piątek, 8 lipca 2011 Kategoria Do pracy
Km: | 10.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:34 | km/h: | 18.18 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
rano pogoda wygladal jakos dziwnie. W ciagu dnia zachmurzylo sie, ze wschodu nadciagnely czarne chmury i okolo poludnia zaczelo grzmiec. Pomyslalam sobie, etam zagrzmi dwa razy i po burzy, poniewaz tu rzadko zdarzja sie prawdziwe burze. Nie zdawalam sobie sprawy w jakim duzym bylam bledzie. Padalo, zrobilo sie strasznie ciemno, gor otaczjacych Edynburg nie bylo widac, grzmialo i blyskalo. Przed 14 zaczelam sie jednak zbierac, bo chcialam wyrwac sie z pracy jak najszybciej. Mialam troche pietra, bo nadal grzmialo i to dosc blisko, na szczescie przestalo padac i udalo mi sie dojechac do domu. Jednak niedlugo potem burza rozpetala sie na nowo, walilo na prawde mocno i calkiem blisko, a takiego deszczu to tu jeszcze nie widzialam, normalnie oberwanie chmury. Cieszylam sie, ze udalo mi sie dojechac do domu przed ta ulewa;)