ememkablog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(55)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ememka.bikestats.pl

linki

Isla of Islay wyspa destylarni

Piątek, 6 sierpnia 2010 Kategoria W towarzystwie, Po Szkocji
Km: 15.50 Km teren: 0.00 Czas: 00:59 km/h: 15.76
Pr. maks.: 43.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Aktywność: Jazda na rowerze
Isla of Islay
Dzień 2
Wczesna pobudka, śniadanko podczas którego lało;/ ubraliśmy się więc przeciwdeszczowo i ruszyliśmy do promu, na szczęście deszcz osłabł, a do promu było bliżej niż nam się wydawało;)
Gdy dojechaliśmy prom właśnie wpływał. Po niezbyt długim oczekiwaniu zapakowaliśmy się na statek i zaczęła się najciekawsza część wyprawy.
Prom na Isla of Islay © ememka

Przeprawa trwała dość długo (2 godz. 10 min), pogoda była kiepska, niskie, szare chmury z których co chwilę coś siąpiło, ale za to na promie można było się posilić i wzmocnić;) co też uczyniliśmy - już tu zaczęliśmy kosztować whisky;)
Na wyspę Islay dotarliśmy około południa i w pierwszej kolejności postanowiliśmy zatroszczyć się o nocleg. Zaklepaliśmy pokój i ruszyliśmy na podbój destylarni. W centrum miasteczka stoi taki oto znak i miałam dylemat gdzie się udać;) (obie miejscowości to marki whisky).
Na rozdrożu © ememka

Jeżdżenia rowerem tego dnia było niewiele, ponieważ destylarnie położone są blisko siebie. Zwiedziliśmy „tylko” trzy położone najbliżej portu, ale chyba jednocześnie najciekawsze i produkujące najlepsze whiskacze;) Destylarnie położone są wzdłuż jednej drogi nad samym brzegiem morza. Tutejsze whisky słynną z bardzo dymnego i torfowego smaku i jak dla mnie są po prostu wyśmienite. Postanowiliśmy zacząć od destylarni najbardziej oddalonej, aby następnie kierować się w stronę miasteczka i noclegu;)
Pierwsza destylarnia to Ardbeg – najbardziej dymna i dla niektórych może nie do wypicia, ale ja bardzo ją lubię i polecam, warto choć raz spróbować, a efekt może być tylko dwojaki albo ją pokochacie albo znienawidzicie;)
Destylarnia Ardbeg © ememka

Beczułki © ememka

Destylarnia Arbeg © ememka

Z destylarnią w tle © ememka

Destylarnia © ememka


Kolejna destylarnia to Lagavulin (nazwa kojarzy mi się z lekarstwem, syropem;) ) Tutaj chwilkę zabawiliśmy, skosztowaliśmy kieliszeczek i ruszyliśmy do kolejnej…
Osada Lagavulin © ememka

Kosztowanie whisky © ememka

Następna i ostatnia na szlaku to Laphroaig.
Destylarnia Laphroaig © ememka

Tutaj zdecydowaliśmy się na zwiedzanie destylarni i muszę przyznać, że było warto;) Zwiedzanie trwało około godziny, mogliśmy wszędzie wejść i wszędzie robić zdjęcia, a to głównie dlatego że w tym okresie destylarnia wstrzymuje produkcję.
Kadzie © ememka

Powody wstrzymywania produkcji są dwa: naprawa i konserwacja sprzętu i deficyt wody (!!!) w krainie gdzie codziennie pada, uwierzycie?  Po zwiedzaniu była degustacja, a następnie smakowaliśmy na własną rękę Po tych kilku szklaneczkach jechało się bardzo przyjemnie;) dobrze że ruch mają tam niewielki;)

Po zakwaterowaniu się ruszyliśmy zwiedzić miasteczko i poszukać czegoś do zjedzenia. Okazało się , że miasteczko składa się z dwóch ulic, dwóch sklepów, hotelu z knajpą, indyjskiej restauracji, mobilnego banku i zabitego dechami posterunku policji;) A wszystko wygląda jakby czas zatrzymał się tam jakieś 30 lat temu. Nikomu się nie śpieszy, wszyscy się znają, jak na każdej prowincji;)
Bank obwoźny © ememka

W związku z niewielkim wyborem, zdecydowaliśmy się na indyjskie żarcie, bardzo je lubię i nawet sama gotuję tego typu rzeczy, ale w tym wypadku knajpa nie wyglądała zachęcająco… Postanowiliśmy wziąć jedzenie na wynos i zjeść na plaży. Czekaliśmy dość długo (zdążyliśmy wypić po dwa piwa. PS. już nie poruszaliśmy się rowerami;)) ale jedzenie przeszło wszelkie oczekiwania… Jak mówiłam bardzo lubię tę kuchnię, próbowałam jej w kilku restauracjach w Edynburgu, ale nie można ich było porównywać z daniami z tej zapadłej knajpy na odległej wysepce! Jedzonko było po prostu fantastyczne, wyśmienite, wyborne, no aż brak mi słów;) Niestety siedząc na plaży zostaliśmy dotkliwie pokąsani przez takie malutkie muszki (podobne do owocówek) gorsze od komarów;/
I na tym zakończyliśmy ten jakże męczący i obfity w wydarzenia dzień.
Następnego dnia czekał nas powrót do domu.

komentarze
Bardzo fajny powrót;) Filmik i zdjęcia rewelka:)
Pozdrowionka
sikorski33
- 08:22 sobota, 26 lutego 2011 | linkuj
Jasna Bowmore to moja ulubiona whisky. Dobra jest też Caol Ila, a od spróbowania Ardbega byłem tuż tuż. Innym razem :)

Strasznie zazdroszczę takiej wycieczki ale cieszę się Waszym szczęściem :D
siwiutki
- 09:32 środa, 25 sierpnia 2010 | linkuj
Fajna ta destylarnia w środku :)
Bank mobilny też niezły :)
psyche
- 08:12 piątek, 13 sierpnia 2010 | linkuj
Chyba dziś nie usnę... Ardbeg... Kiedyś w końcu też tam dojadę...
djk71
- 21:26 czwartek, 12 sierpnia 2010 | linkuj
;)
ememka
- 21:04 czwartek, 12 sierpnia 2010 | linkuj
Destylaty.... mniam ;-)
RoboD
- 21:02 czwartek, 12 sierpnia 2010 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa niech
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Giant 2573 km
Revolution 6341 km
Mieszczuch 839 km

szukaj

archiwum