Do East Linton
Sobota, 8 sierpnia 2009 Kategoria Okolice Edi
Km: | 73.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:12 | km/h: | 17.45 |
Pr. maks.: | 40.50 | Temperatura: | 25.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś w końcu udało mi się wybrać na dłuższą wycieczkę. Moim celem była miejscowość East Linton, w której mieści się XVI-wieczny młyn. Miasteczko to jak głosi nazwa położone jest na wschód od Edynburga. Jednak zanim tam dotarłam odwiedziłam wiele ciekawych miejsc.
Wyruszyłam z domu i znaną już trasą musiałam wydostać się z miasta. I tak tradycyjnie jechałam ścieżką Innocent Railway, najpierw przez tunel
a potem już zarośniętą drzewami i krzakami ściężką

a następnie jej przedłużeniem aż do Musselburga. Jeszcze przed Musselburgiem całkiem przypadkiem trafiłam na ścieżkę biegnącą w miejscu dawnej linii kolejowej, jedynym śladem istnienia torów jest charakterystyczna kładka.

Z Musselburga kierowałam się dalej na wschód, lecz drogą wzdłuż torów kolejowych, a nie jak zwykle, gdy tamtędy jeżdżę, nad samą zatoką. Ale dzięki temu trafiłam na XVII-wieczny gołębnik.

Nieco dalej dostrzegłam drogowskaz do kościółka i postanowiłam się zatrzymać i go zwiedzić. Kościółek – zabytek cieszy się chyba niezbyt wielka popularnością, ponieważ byłam jedyną zwiedzającą osobą. Jednak później tego dnia miał się tam ponoć odbywać ślub. Muszę przyznać, że ciekawe wnętrze na taką uroczystość, kościółek jest kamienny, bardzo surowy i prosty w wystroju. Na co dzień nie pełni on jednak swojej funkcji – jest po prostu zabytkiem.

Z kościółka pomknęłam dalej do jednego z celów mojej podróży – miasteczka Longniddry, gdzie zaczyna się ścieżka rowerowa powstała w miejscu dawnej linii kolejowej i biegnie do Haddington (jakieś 6,5km).


W Haddington przypadkiem natknęłam się na ruiny kościółka i jakąś lokalną imprezę w stylu odpustu;)

Następnie jakimiś bocznymi drogami pomknęłam dalej i niedługo potem moim oczom ukazała się spora góra wyrastająca dość nagle ze względnie płaskiego terenu. Okazało się że to Traprain Law – dawny stożek wulkaniczny, na którym ponoć znajdował się rzymski fort.

Ja jednak się tam nie udałam, może innym razem, odbiłam w lewo i po pewnym czasie, jadąc wąską drogą na której ledwo mieścił się samochód (mimo że była dwukierunkowa)

dojechałam do ruin uroczego zamku położonego nad rzeką.


Tu chwilę pozwiedzałam i zrobiłam sobie popas i ruszyłam dalej.

Przez pola i łąki w końcu dojechałam do celu mojej wycieczki – East Linton i znajdującego się tam młyna.

W drodze powrotnej odwiedziłam jeszcze muzeum lotnictwa, ale bez dokładnego zwiedzania, tylko objechałam i zobaczyłam jak to wygląda i czy warto się tam wybrać.

Kierowałam się w stronę Edynburga, ale postanowiłam że gdzieś po drodze wsiądę do pociągu. I tak dotoczyłam się do Longniddry odwiedziłam fajny sklepik z pierdółkami i wstąpiłam na piwko do zajazdu, ponieważ strasznie chciało mi się pić, gdyż zabrakło mi wody Po piwku pojechałam na stację, nieomalże od razu przyjechał pociąg i wróciłam do Edynburga. W centrum straszny ruch i tłok, bo zaczął się festiwal;/
Na koniec jeszcze mapka
Wyruszyłam z domu i znaną już trasą musiałam wydostać się z miasta. I tak tradycyjnie jechałam ścieżką Innocent Railway, najpierw przez tunel
a potem już zarośniętą drzewami i krzakami ściężką

Innocent Railway Path© ememka
a następnie jej przedłużeniem aż do Musselburga. Jeszcze przed Musselburgiem całkiem przypadkiem trafiłam na ścieżkę biegnącą w miejscu dawnej linii kolejowej, jedynym śladem istnienia torów jest charakterystyczna kładka.

Ślad po linii kolejowej© ememka
Z Musselburga kierowałam się dalej na wschód, lecz drogą wzdłuż torów kolejowych, a nie jak zwykle, gdy tamtędy jeżdżę, nad samą zatoką. Ale dzięki temu trafiłam na XVII-wieczny gołębnik.

Gołłębnik© ememka
Nieco dalej dostrzegłam drogowskaz do kościółka i postanowiłam się zatrzymać i go zwiedzić. Kościółek – zabytek cieszy się chyba niezbyt wielka popularnością, ponieważ byłam jedyną zwiedzającą osobą. Jednak później tego dnia miał się tam ponoć odbywać ślub. Muszę przyznać, że ciekawe wnętrze na taką uroczystość, kościółek jest kamienny, bardzo surowy i prosty w wystroju. Na co dzień nie pełni on jednak swojej funkcji – jest po prostu zabytkiem.

Kośćiółek© ememka
Z kościółka pomknęłam dalej do jednego z celów mojej podróży – miasteczka Longniddry, gdzie zaczyna się ścieżka rowerowa powstała w miejscu dawnej linii kolejowej i biegnie do Haddington (jakieś 6,5km).

Ścieżka rowerowa Longinddry - Haddington© ememka

ścieżka rowerowa© ememka
W Haddington przypadkiem natknęłam się na ruiny kościółka i jakąś lokalną imprezę w stylu odpustu;)

Ruiny kościółka© ememka
Następnie jakimiś bocznymi drogami pomknęłam dalej i niedługo potem moim oczom ukazała się spora góra wyrastająca dość nagle ze względnie płaskiego terenu. Okazało się że to Traprain Law – dawny stożek wulkaniczny, na którym ponoć znajdował się rzymski fort.

Pagór wulkaniczny© ememka
Ja jednak się tam nie udałam, może innym razem, odbiłam w lewo i po pewnym czasie, jadąc wąską drogą na której ledwo mieścił się samochód (mimo że była dwukierunkowa)

Droga do zamku© ememka
dojechałam do ruin uroczego zamku położonego nad rzeką.

Ruiny zamku Hailes© ememka

Ruiny zamku© ememka
Tu chwilę pozwiedzałam i zrobiłam sobie popas i ruszyłam dalej.

Popas© ememka
Przez pola i łąki w końcu dojechałam do celu mojej wycieczki – East Linton i znajdującego się tam młyna.

XVI-wieczny młyn© ememka
W drodze powrotnej odwiedziłam jeszcze muzeum lotnictwa, ale bez dokładnego zwiedzania, tylko objechałam i zobaczyłam jak to wygląda i czy warto się tam wybrać.

Muzeum Lotnictwa© ememka
Kierowałam się w stronę Edynburga, ale postanowiłam że gdzieś po drodze wsiądę do pociągu. I tak dotoczyłam się do Longniddry odwiedziłam fajny sklepik z pierdółkami i wstąpiłam na piwko do zajazdu, ponieważ strasznie chciało mi się pić, gdyż zabrakło mi wody Po piwku pojechałam na stację, nieomalże od razu przyjechał pociąg i wróciłam do Edynburga. W centrum straszny ruch i tłok, bo zaczął się festiwal;/
Na koniec jeszcze mapka
komentarze
Długi ten tunel! Fajny fotoreportaż:) Zdjęcia pierwsza klasa:)
sikorski33 - 08:28 sobota, 26 lutego 2011 | linkuj
Komentuj