Po drugiej stronie zatoki
Niedziela, 10 maja 2009 Kategoria Okolice Edi
Km: | 77.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:50 | km/h: | 16.10 |
Pr. maks.: | 44.50 | Temperatura: | 15.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Korzystając z ładnej pogody postanowiłam pojechać na druga stronę zatoki, ponieważ tam mnie jescze nie było (przynajmniej rowerem). A niewątpliwie
największą atrakcją tej wycieczki było przejechanie przez Forth Road Bridge, ale po kolei.
Najpierw jakoś nie mogłam się obudzić, no ale tak to jest jak się chodzi spać o 3 nad ranem;) następnie nie miałam mocy zebrać się w sobie, problem ze śniadaniem itd, no ale w końcu udało się około 12;) najpierw jednak postanowiłam zahaczyć o pracę, aby to mieć z głowy, bo byłam pewna że po wycieczce nie będę miała siły. Tak więc w pierwsej kolejności pojechałam to załatwić i dobrze bo chwile póź niej zaczęło podać, ale zanim skończyłam przeszło i wyschło i można było ruszać:)
Pierwszy etap to dojechanie do miejscowości Dalmeny, gdzie znajduje się wjazd na most. Trasa ta jest już znana i mało ciekawa. Jedzie się szeroką, asfaltową ścieżką rowerową, ktora bardzo ładnie wyprowadza z miasta. W Dalemny wpadł mi w oko taki oto wynalazek
ijeździ;)
Następnie w tym samym miasteczku nieco się zagubiłam, ale w sumie dobrze wyjechałam:) i wjechałam na most - Forth road Bridge. Jest to most wiszący przerzucony przez zatokę Forth. Ma 2,5km długości i został otwarty w 1964 roku. Muszę przyznać, że to niesamowite wrażenie przez niego przejechać i czuć jak pracuje;)
Tuż obok znajduje się dużo starszy most kolejowy, lecz też warty uwagi.
Po drugiej stronie zatoki w królestwie Fife (coś jak polskie województwo) postanowiłam pojechać na zachód nad samą zatoką. I tak jadąc głównie ścieżkami, lub mało uczęszczanymi drogami dojechałam do drugiego, starszego mostu właściwie już na rzece Forth.
W czasie tej podóży miłam bardzo ciekawe widoki na zmieniającą się pogodę
Następnie musiałam przeprawić się na drugą stronę torów kolejowych:)
Za nimi znów zaczęła się, widać nowa, ścieżka rowerowa prowadząca w stronę elektrowni, ponoć największej w Szkocji opalanej węglem (a przu okazji dowiedziałam się ostatnio, że wcale niedaleko od Edynburga znajduje sie elektrownia atomowa;) musze się tam wybrać;)).
Tu jednak postanowiłam zawrócić i zacząć kierować się w stronę domu, na liczniku miałam już bowiem 45km, a jakoś trzeba dotoczyć się do domu, poza tym, mimo nabytych ostatnio specjalistycznych spodenek z miekką wkładką, siedzisko znowu mnie strasznie rozbolało;/ nie wiedziałam jak siedzieć;/ Przez krótki odcinek jechałam dość ruchliwą drogą, ale właśnie w związku z tym stwierdziłam, że muszę ją jak najszybciej opóścić, bo taka jazda przy szybko przejeżdżających autach i hałasie z tym związanym jest fatalna. Odbiłam więc w pierwszą możliwą drogę, wybór okazał sie bardzo dobry, droga była świetna, wąska, kręta i z górki no i z małym natężeniem ruchu. Doprowadziła mnie do kolejnej ścieżki rowerowej powstałej w miejscu dawnej linii kolejowej. I tak równiutka, nowiutka, asfaltowa, prosta i równa ścieżka ciągnie się na długości około 18km (Dunfermline - Alloa), ja jechałam nią około 10km i zrobiła na mnie duże wrażenie:)
w niektórych miejscach we wkopie w innych na wiadukcie z licznymi mostami i wiaduktami, a miejscami zachowały sie nawet stare perony. I tak tą ścieżką dotoczyłam się do miejscowości Dunfermline, małego miasteczka z uroczym starym miastem, które bardzo lubię. Postanowiłam, że stąd wrócę pociągiem do Edunburga, ponieważ do przejechania było jeszcze jakieś 25km, a moje siły były na wyczerpaniu. Niestety coś mi się pomieszało z godzinami (oczywiście juz po zakupie biletu) pociąg miał być dopiero za godzinę, postanowiłam więc nie czekać i pojechać na następną stację, co zajęło mi nieco ponad pół godziny. Na peronie, czekając na pociąg, zrobiłam się tak strasznie głodna, że musiałam zjeść zakupione wcześniej w Asdzie przekąski indyjskie i popić piwkiem;) Od razu zrobiło mi sie lepiej;) Pociąg przyjechał o czasie i po raz pierwszy podróżowałam po Szkocji pociągiem z rowerem.
Dojechałam do domu nieco zmęczona, ale bardzo zadowolona z kolejnej udanej wycieczki:)Odkryłam bardzo ciekawe tereny i świetne miejsca na kolejne wyprawy.
Wiecej zdjęć na PICASA.
A MAPKA tutaj.
największą atrakcją tej wycieczki było przejechanie przez Forth Road Bridge, ale po kolei.
Najpierw jakoś nie mogłam się obudzić, no ale tak to jest jak się chodzi spać o 3 nad ranem;) następnie nie miałam mocy zebrać się w sobie, problem ze śniadaniem itd, no ale w końcu udało się około 12;) najpierw jednak postanowiłam zahaczyć o pracę, aby to mieć z głowy, bo byłam pewna że po wycieczce nie będę miała siły. Tak więc w pierwsej kolejności pojechałam to załatwić i dobrze bo chwile póź niej zaczęło podać, ale zanim skończyłam przeszło i wyschło i można było ruszać:)
Pierwszy etap to dojechanie do miejscowości Dalmeny, gdzie znajduje się wjazd na most. Trasa ta jest już znana i mało ciekawa. Jedzie się szeroką, asfaltową ścieżką rowerową, ktora bardzo ładnie wyprowadza z miasta. W Dalemny wpadł mi w oko taki oto wynalazek
Trójkołowiec© ememka
ijeździ;)
Następnie w tym samym miasteczku nieco się zagubiłam, ale w sumie dobrze wyjechałam:) i wjechałam na most - Forth road Bridge. Jest to most wiszący przerzucony przez zatokę Forth. Ma 2,5km długości i został otwarty w 1964 roku. Muszę przyznać, że to niesamowite wrażenie przez niego przejechać i czuć jak pracuje;)
Forth Road Bridge© ememka
Tuż obok znajduje się dużo starszy most kolejowy, lecz też warty uwagi.
Forth Bridge© ememka
Po drugiej stronie zatoki w królestwie Fife (coś jak polskie województwo) postanowiłam pojechać na zachód nad samą zatoką. I tak jadąc głównie ścieżkami, lub mało uczęszczanymi drogami dojechałam do drugiego, starszego mostu właściwie już na rzece Forth.
W czasie tej podóży miłam bardzo ciekawe widoki na zmieniającą się pogodę
Szkockie kontrasty© ememka
Szkocka pogoda© ememka
Następnie musiałam przeprawić się na drugą stronę torów kolejowych:)
Zachowaj czujność!© ememka
Za nimi znów zaczęła się, widać nowa, ścieżka rowerowa prowadząca w stronę elektrowni, ponoć największej w Szkocji opalanej węglem (a przu okazji dowiedziałam się ostatnio, że wcale niedaleko od Edynburga znajduje sie elektrownia atomowa;) musze się tam wybrać;)).
Ścieżka rowerowa© ememka
Elektrowania© ememka
Tu jednak postanowiłam zawrócić i zacząć kierować się w stronę domu, na liczniku miałam już bowiem 45km, a jakoś trzeba dotoczyć się do domu, poza tym, mimo nabytych ostatnio specjalistycznych spodenek z miekką wkładką, siedzisko znowu mnie strasznie rozbolało;/ nie wiedziałam jak siedzieć;/ Przez krótki odcinek jechałam dość ruchliwą drogą, ale właśnie w związku z tym stwierdziłam, że muszę ją jak najszybciej opóścić, bo taka jazda przy szybko przejeżdżających autach i hałasie z tym związanym jest fatalna. Odbiłam więc w pierwszą możliwą drogę, wybór okazał sie bardzo dobry, droga była świetna, wąska, kręta i z górki no i z małym natężeniem ruchu. Doprowadziła mnie do kolejnej ścieżki rowerowej powstałej w miejscu dawnej linii kolejowej. I tak równiutka, nowiutka, asfaltowa, prosta i równa ścieżka ciągnie się na długości około 18km (Dunfermline - Alloa), ja jechałam nią około 10km i zrobiła na mnie duże wrażenie:)
Ścieżka rowerowa© ememka
Ścieżka rowerowa© ememka
Ścieżka rowerowa© ememka
w niektórych miejscach we wkopie w innych na wiadukcie z licznymi mostami i wiaduktami, a miejscami zachowały sie nawet stare perony. I tak tą ścieżką dotoczyłam się do miejscowości Dunfermline, małego miasteczka z uroczym starym miastem, które bardzo lubię. Postanowiłam, że stąd wrócę pociągiem do Edunburga, ponieważ do przejechania było jeszcze jakieś 25km, a moje siły były na wyczerpaniu. Niestety coś mi się pomieszało z godzinami (oczywiście juz po zakupie biletu) pociąg miał być dopiero za godzinę, postanowiłam więc nie czekać i pojechać na następną stację, co zajęło mi nieco ponad pół godziny. Na peronie, czekając na pociąg, zrobiłam się tak strasznie głodna, że musiałam zjeść zakupione wcześniej w Asdzie przekąski indyjskie i popić piwkiem;) Od razu zrobiło mi sie lepiej;) Pociąg przyjechał o czasie i po raz pierwszy podróżowałam po Szkocji pociągiem z rowerem.
Rower w pociągu© ememka
Dojechałam do domu nieco zmęczona, ale bardzo zadowolona z kolejnej udanej wycieczki:)Odkryłam bardzo ciekawe tereny i świetne miejsca na kolejne wyprawy.
Wiecej zdjęć na PICASA.
A MAPKA tutaj.