Hebrydy Zewnętrzne Dzień 3
Niedziela, 19 czerwca 2016 Kategoria Po Szkocji, W towarzystwie
Km: | 53.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:09 | km/h: | 17.02 |
Pr. maks.: | 46.00 | Temperatura: | 13.0°C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Revolution | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jak wspomniałam, już poprzedniego wieczoru widziałam, że nadchodzi załamanie pogody. Rano zastała nas mżawka (która przerodziła się w ulewny deszcz) i dość silny wiatr, na szczęście w dużej mierze wiejący nam w plecy. Widoczność była bardzo słaba, z widoczków nici, a turkusowa woda przeobraziła się w szarobure bajoro.
Benbecula znana była ze swoich przepraw (brodów), które były bardzo problematyczne. Na południu wyspy w 1942 wybudowano most łączący ja z South Uist. Most zburzono w latach 70 i w 1982 zastąpiono go istniejąca do dziś groblą. Bardziej problematyczna była przeprawa na północ, bród nie wysychał dostatecznie podczas odpływu, aby móc przeprawić się przez niego na pieszo czy jakimś pojazdem, jednak wody było za mało, aby mógł tam kursować prom. Dlatego też w 1960 roku powstała 5-cio milowa wąska grobla łącząca Benbecule z North Uist, biegnąca przez skrawek wysepki Grimsay.
Na North Uist są dwie główne drogi, jedna biegnie wzdłuż zachodniego wybrzeża, a druga prowadzi przez środek wyspy pośród wielu jeziorek do Lochamddy na prom do Uig na wyspie Skye. Ze względu na słabą pogodę zdecydowaliśmy się pojechać drogą do Lochmaddy, a następnie na Bernaray na prom na Harris. Początkowo nie sadziłam, że tego dnia uda się nam przeprawić, ale wiatr bardzo nam pomagał, jechało się lekko i szybko, choć mokro, do przystani dojechaliśmy na tyle wcześnie że jeszcze musieliśmy czekać.
Droga do Lochmaddy była całkiem niezła - szeroka i lekko pofalowana, ruch praktycznie żaden, dość silny wiatr wiał z boku. Pod koniec tej drogi byliśmy jednak tak zmęczeni i zmoknięci, postanowiliśmy podjechać do centrum wioski i tam znaleźć jakiś sklep czy pub, aby się ogrzać i coś zjeść. Trafiliśmy do fajnego pubu w hotelu w Lochmaddy, pewnie jedynego takiego miejsca w tej wiosce.
Benbecula znana była ze swoich przepraw (brodów), które były bardzo problematyczne. Na południu wyspy w 1942 wybudowano most łączący ja z South Uist. Most zburzono w latach 70 i w 1982 zastąpiono go istniejąca do dziś groblą. Bardziej problematyczna była przeprawa na północ, bród nie wysychał dostatecznie podczas odpływu, aby móc przeprawić się przez niego na pieszo czy jakimś pojazdem, jednak wody było za mało, aby mógł tam kursować prom. Dlatego też w 1960 roku powstała 5-cio milowa wąska grobla łącząca Benbecule z North Uist, biegnąca przez skrawek wysepki Grimsay.
Na North Uist są dwie główne drogi, jedna biegnie wzdłuż zachodniego wybrzeża, a druga prowadzi przez środek wyspy pośród wielu jeziorek do Lochamddy na prom do Uig na wyspie Skye. Ze względu na słabą pogodę zdecydowaliśmy się pojechać drogą do Lochmaddy, a następnie na Bernaray na prom na Harris. Początkowo nie sadziłam, że tego dnia uda się nam przeprawić, ale wiatr bardzo nam pomagał, jechało się lekko i szybko, choć mokro, do przystani dojechaliśmy na tyle wcześnie że jeszcze musieliśmy czekać.
Droga do Lochmaddy była całkiem niezła - szeroka i lekko pofalowana, ruch praktycznie żaden, dość silny wiatr wiał z boku. Pod koniec tej drogi byliśmy jednak tak zmęczeni i zmoknięci, postanowiliśmy podjechać do centrum wioski i tam znaleźć jakiś sklep czy pub, aby się ogrzać i coś zjeść. Trafiliśmy do fajnego pubu w hotelu w Lochmaddy, pewnie jedynego takiego miejsca w tej wiosce.
Ogrzaliśmy się, odpoczęliśmy, wypiliśmy piwko i zjedliśmy Steak Pie - bardzo dobry. Sprawdziliśmy godziny promów i dystans jaki nas od niego dzielił i okazało się, że mamy duże szanse, aby na niego zdążyć. Zebraliśmy się i ruszyliśmy, po chwili naszym oczom ukazały się bardzo ładne górzyste tereny, żałowałam tylko że nie ma słońca, bo te góry gdyby były oświetlone wyglądałyby przepięknie. Jechaliśmy szybko, bo wiatr mocno pomagał, było super gdy wiał w plecy, nieco gorzej, gdy droga skręciła i wiał w twarz lub z boku. Mimo tego przejechaliśmy odcinek z Lochamddy do Bernaray o wiele szybciej niż zakładaliśmy i jeszcze mieliśmy prawie godzinę do promu.
Ponownie byliśmy zmoknięci i zmarznięci, ale na promie chwile odpoczęliśmy i ogrzaliśmy się czekoladą na gorąco - to na prawdę pomogło. Przeprawa trwała godzinę, a trasa promu biegła pomiędzy licznymi skalistymi wysepkami czy po prostu skałami, gdy popatrzyłam na mapkę trochę się przestraszyłam, ale doszłam do wniosku, że kapitan pewnie zna te wody doskonale i nic się nie stanie. W czasie przeprawy pogoda znacznie się pogorszyła, gdy wylądowaliśmy na Harris lało. Zdecydowaliśmy, że poszukamy noclegu pod dachem, aby się wysuszyć. Zostawiłam wszystkie rzeczy i K. w poczekalni i ruszyłam w poszukiwaniu noclegowni. Niedaleko znalazłam schronisko i choć z pewną nieśmiałością, to zdecydowaliśmy się tam przenocować. Oboje mieliśmy pewne obawy przed nocowaniem w takim miejscu, ponieważ wolimy komfort - własny pokój, własną łazienkę i cenimy sobie spokój i prywatność. Jednak pobytem w tym hostelu byłam mile zaskoczona, ludzie byli mili i przyjaźni, spokojni i pomocni. Atmosfera na prawdę wspaniała. Ciesze się, że odkryliśmy ten rodzaj noclegów, bo od tego czasu zamierzamy częściej z nich korzystać. Jest to fajna okazja do poznania ciekawych ludzi, posłuchania o ich podróżach i przygodach, ktoś zagra na gitarze i robi się tak swojsko - bardzo mi się to spodobało:) Schronisko ma też te zaletę, że ściany się nie ruszają i nie pada na głowę, można się wysuszyć, wykapać i spokojnie coś ugotować, a przede wszystkim wyspać w wygodnym łóżku.